piątek, 6 grudnia 2013

Noble Banku nie idź tą drogą.


Jakiś czas po spisaniu przemyśleń w związku z konferencją  "Export Finance III Rosja" (klikając przeniesiesz się do notki) , dowiedziałem się, że moje uwagi trafiły do organizatorów i były przez nich analizowane. 

W związku z tym dziś podniosę poprzeczkę ziomalom z Nobla w związku z organizowanym przez nich panelem pt.: "Rynek sztuki bez tajemnic".

Będzie trochę o organizowaniu, o sztuce, o inwestowaniu. Zapraszam na nową notkę.





Poniżej znajduje się zdjęcie zaproszenia. Prawda, że stylowe i eleganckie?


własne


Równie stylowa jest Sala Ludwikowska, w której odbyło się spotkanie.


Polonia Palace

Jak dotąd wszystko zgodnie z marketingowym briefem: ma być klasycznie, dystyngowanie, prestiżowo aby w zamożnym kliencie wzbudzić poczucie tego i owego, oraz zbudować postrzeganie marki poprzez pryzmat obcowania z ekscepcjonalnym otoczeniem i ludźmi. Dzięki temu łatwiej jest mu...

Problem w tym, że cały czar prysł (subiektywnie) gdy okazało się, że na tej przepięknej sali brakuje miejsc siedzących dla wszystkich zaproszonych gości! Osób, nierzadko z grubymi portfelami i jeszcze grubszym mniemaniem o sobie. Sprawę próbowano rozwiązać ( chwała osobie, która ad hoc wyszła z pudełka korpo myślenia!) dostawiając kilka rzędów foteli. Problem jednak tylko się nawarstwił, ponieważ dodatkowe krzesła zaczęto rozkładać już w TRAKCIE DYSKUSJI zaproszonych panelistów! Kolejnym zonkiem, było umiejscowienie stolika sponsora - win portugalskich - tuż za "plecami" osób siedzących na sali, w związku z tym, zamiast panelistów usłyszeć można było dźwięk strzelających korków oraz uderzających o siebie kieliszków. Największym problem dla mnie była jednak anonimowość wypowiadających się osób. Wybór formuły panelu nie dawał możliwości zastosowania tradycyjnej metody karteczkowej, ale wielki telebim na frontowej ścianie już tak. Można było zgrać wypowiedzi, które i tak sprawiały wrażenie przygotowanych/wyuczonych, z informacją wyświetlaną, z której mógłbym dowiedzieć się, że przemawia X z firmy Y.

Ta anonimowość wypowiadających się przeszkadzała mi z powodu tego, że w większości sprzedawane było publice pustosłowie, z którego nic nie wynikało, i bardzo chętnie zapamiętałbym kto tak się kompromitował! To, że Pan X dopytywał Pana Y dlaczego nie kupił Sasnala 10 lat temu, bo dziś byłby milionerem, to sami przyznajcie trudno nazwać za insight w temacie. Z godzinnej dyskusji dowiedziałem się o "klasykach współczesności", "odpowiedzialności za wartość własnej kolekcji, która związana jest z odwagą w przekraczaniu rekordów wcześniejszych wycen na aukcjach(!)", "wartość sztuki w długim okresie dąży do wartości godziwej aka zera(?!) i dlatego KONIECZNA jest współpraca ze "specami", którzy nie pozostawią artysty/działa czasowi czyli samemu sobie(!)", itp, itd.

Oczywiście pojawiały się także i informacje z serii ciekawe i użyteczne. Pierwsza, można kupic 1/16 obrazu van Gogha jeśli się zbierze grupa kolekcjonerów/inwestorów i rozdzieli pomiędzy siebie udziały, dzięki czemu podbijać aukcje można z relatywnie małym kapitałem. Druga, średni cykl inwestycyjny działa sztuki, to 6 lat ( z głowy podaję) i ciekawą alternatywą na szybsze wyjście z inwestycji są specjalne fundusze inwestycyjne. 

Kilka mniejszych kwestii życzliwie pominę, bo i po co się wyzłośliwiać, za to nadmienię, że w kolejnej odsłonie spotkań ze sztuką, warto kosztem kilku tysiaków przygotować papierowy program/prezentację i każdego z gości nim uraczyć. Jeśli ktoś miałby mnie zapytać jak "toto", miałby wyglądać, to polecam np to miejsce -  http://www.warszawskietargisztuki.pl/media/documents/data/131/original/indeks.pdf - które udowodniło, że w prawie jednym terminie, przy dużo mniejszym budżecie, jest możliwa prezentacja Sztuki, która niesie ze sobą większy pożytek doczesny i wieczny.

Planując datę warto także sprawdzić, czy na mieście nie odbywa się "konkurencyjna" impreza w stylu pokazu u Staraka na Bobrowieckiej. Chociaż po prawdzie to trudno te oba "spotkania ze sztuką" porównywać.  




ps. Mały disklamer, którym wyjaśnię dlaczego mogę być nieobiektywny. Mam znajomego, który od lat recenzuje i inwestuje (samodzielnie i na obce zlecenie) w "młodą sztukę", który 100x lepiej nadawał się na aby z sensem o niej wypowiadać. 

pps. Przypominam, o Njusaczowej zimowej ofensywie. Na blogasa podrzucamy z Tomkiem masę textów, niektóre bardzo ciekawe. 

Zachęcam do pozostania z nami, bo to nie jest nasze ostatnie słowo :)