wtorek, 18 listopada 2014

Polska stała się europejskim fenomenem – w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Początkowo tytuł miał zaczynać się słowami p. premier Kopacz: "My na pewno nie będziemy mówić, ze ktoś fałszuje wyniki". W dniu dzisiejszym nabierają one jednak ZUPEŁNIE innego znaczenia i wybrałem ten negatywny fenomen.

Nowa notka. Zapraszam.

"Śmieje się z nas nawet Jamajka"

23 maja 2014 napisałem tutaj na blogasie: (...) to znaczy, że w tym kraju JUŻ wszystko przejdzie, a wybory w zasadzie są zbyteczną/kosztowną fanaberią aka fasadą, dla "władców marionetek". (cały wpis kliknij tutaj). 

Kilka dni później(po ówczesnych wyborach do Parlamentu Europejskiego gdzie przeliczenie głosów również się przeciągało, a "rządowi" nadrobili różnicę do opozycji!), bo 2014-05-27 18:05, Matka Kurka napisał: "Leśnym dziadkom z PKW należy tylko i wyłącznie podziękować. Do tej pory nikt tak nie uwiarygodnił „teorii spiskowej” PiS, jak sama PKW. Po tym co się działo od niedzieli do poniedziałku, w świadomości wyborców musiał pozostać trwały ślad. Ludzie zaczynają sobie głośno zadawać pytania, których dotąd nie śmieli powtarzać w duchu. " (cały jego wpis kliknij tutaj

Dziś patrząc na zamęt wywołany awarią(?) systemu PKW, która sama przyznała, że "jest w lesie z liczeniem", a w miniony czwartek sama(!) zapowiadała kłopoty,  albo na ilość szydery/kpin od dziennikarzy z "zaprzyjaźnionych telewizji", którzy wydają się uważać, że PKW wczoraj się pojawiła/narodziła i poza "leśnymi dziadkami" winnych zaistniałej sytuacji nie dostrzegają, czy najnowszy sondaż CBOSu z wygraną PO z 38% poparciem, albo oficjalne(?) zwycięstwa Peselu w Łodzi czy Świętokrzyskim, dochodzę do wniosku, że po ewakuacji p. Tuska do Bruxeli doszło do "przyśpieszenia" nad Wisłą. Czym się ono zakończy, to trudno powiedzieć, oby nie "wyciąganiem kasztanów z ogniska" naszymi rękami


Na specjalne życzenie P.T. Zaskoczonych przypominam:

za wprost.pl



W każdym razie, antycypując oficjalne wyniki najnowszego "święta demokracji" przypomnę co w 2007 r. na łamach "nam nie jest wszystko jedno" napisali redaktorzy z czerskiej: "Nie wpuszczając obserwatorów OBWE, polski rząd (Jarkacza przypominam!) popełni dramatyczny błąd. Wielu komentatorów uzna bowiem przebieg naszych wyborów za podejrzany".


Zielona Wyspa w praktyce AD 2014





"Kamieni kupa"

Proszę przeczytajcie poniższe świadectwa. Wnioski niech każdy wyciągnie sam.


podrzucił mi stojeipatrze.blogspot.com na Twiterze 








Trend jest twoim przyjacielem

Wraz z wynikami (sondażowymi z niedzieli), w których PIS przegonił PO, pojawiło się multum tłumaczeń/analiz, w większości chybionych. Tymczasem zaistniałą sytuację można objaśnić jednym obrazkiem oraz analiza techniczną, ale po kolei. 

Najpierw foto ze starych dobrych czasów. 

zajumane z gugla po słowach Tusk wieczór wyborczy

Widzicie ilu "ojców" miały sukcesy Tuska? Teraz przypomnijcie sobie ile osób miała wokół siebie p. Kopacz w minioną niedzielę?

Syndrom krótkiej ławki, prawda? Po 7 latach, taśmach, zegarkach, lodach, etc...trudno było kogoś niezaprzeczalnie uczciwego/cieszącego się sympatią ustawić.  Tym bardziej, że firmować miał swoją buźką...przegraną. Wewnętrzne sondaże dawały przecież obraz sytuacji. Wczoraj Matka Kurka wytykał błąd p. premier Kopacz pisząc: "Ewka premier nie tylko straciła poczucie humoru, ale straciła też poczucie rzeczywistości. Tusk z Ostachowiczem nigdy nie pozwoliliby sobie na dwie głupoty, które palnęła Kopacz. Kto to widział ogłaszać porażkę na podstawie sondaży? Donald z całą pewnością powiedziałby, żeby cierpliwie poczekać na oficjalne wyniki i tym samym sprowokowałby przeciwnika do wygłaszania oskarżeń dotyczących sfałszowania wyborów. Tusk nigdy nie powiedziałby, że PO przegrała, użyłby cudownych neologizmów tupu: „ten prawie remis”, „ta kosmetyczna różnica nie zmieniająca układu sił”. Ewka całkowicie się pogubiła i z porażki zrobiła klęskę, również wizerunkową." (link) Według mnie w/w bloger nie wczuł się w powagę sytuacji. 3% porażkę, którą p. Kopacz urbi et orbi "wzięła w ciemno", to naprawdę najniższy wymiar kary, której prawdziwego rozmiaru NIGDY (odważę się to napisać) NIE POZNAMY! 

Cała ta, przepraszam za mój francuski, BARDACHA, ukrywa to co najważniejsze, czyli jakie jest realne poparcie dla partii rządzącej. Kto tego nie widzi, ten...trąba.

W analizie technicznej wygląda to mniej więcej tak:

Komu spada? Komu rośnie? Pozostawiam retorycznie. 


Co jest równie istotne

Pan Jacek Sasin (pisałem o nim tutaj link), kandydat na prezydenta m. Warszawy, który najprawdopodobniej przeszedł do drugiej tury, zwrócił własnie uwagę, że swoją indolencją PKW UNIEMOŻLIWIA mu rozpoczęcie kampanii, w której mógłby przekonać do siebie więcej Warszawian i wygrać z p. Gronkiewicz-Waltz.