Adwokaci i radcy prawni nie mogą
się reklamować. W gruncie rzeczy ten zakaz jest głęboko uzasadniony. Już
wyobrażam sobie te reklamy w stylu: „życie jest za krótkie, rozwiedź się” albo „przyjdź
do nas, a powiemy Ci, kogo naciągnąć na odszkodowanie”. Rynek nie znosi próżni i stąd też marketing
usług prawnych jest jedną z najbardziej kreatywnych branż. W zeszłym roku ze
zdziwieniem obserwowałem inicjatywy różnorakich kancelarii, by występować z
pozwami przeciwko Amber Gold (podczas gdy każdy doświadczony prawnik wiedział,
że wszystkie zostaną umorzone po ogłoszeniu upadłości). Wartość merytoryczna
tych inicjatyw była zerowa, wartość marketingowa nieoceniona.
Metoda zdała egzamin i jest z
powodzeniem stosowana w kolejnych sprawach. Ponieważ na tapecie mamy obecnie
OFE, pojawiły się artykuły prasowe (nie linkuję, żeby nie odsyłać do chłamu), w
których opisywana jest cudowna metoda, by pozwać państwo za OFE. Oczywiście kolejne
działanie pod publiczkę, budowanie pozytywnego wizerunku rynkowego. Pomijam
wątpliwość w kontekście etyki zawodowej, ale ta została zapomniana już dawno,
gdzieś w połowie zeszłej dekady, gdy po uwolnieniu zawodów prawniczych nagle
dla wielu starych wyjadaczy zaczęło brakować pracy i chleba.
Jak zwykle nieoceniony jest
profesor Rybiński, który często zajmuje się medialnymi tematami. Często nie ma
o nich bladego pojęcia, jak przypomnę sobie jego ostatni wpis o nowym kodeksie
podatkowym, cierpnie mi skóra. Na swoim blogu popełnił był oczywiście wpis
sławiący akcję prawników kancelarii, której nazwy nie wspomnę, żeby nie robić
jej niezasłużonej reklamy. Podobnie zachowały się inne media, blogi, rozgrzał
się facebook i twitter. Ludzie się cieszą, lajkują, popierają akcję, brakuje
tylko krytycznego komentarza, że to wszystko marketingowa kreacja, wszak bicie
piany o wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, podczas gdy wniosek poselski i
prezydencki jest pewny, to czysty marketing.
Przykre jest, że tego typu akcje
przechodzą. Ba, są kreowane i podgrzewane przez przedstawicieli zawodu zaufania
publicznego. Niestety organy korporacyjne (w tym Sądy Dyscyplinarne) są
bezradne wobec wzmożonej aktywności PR-owej prawników, zwłaszcza w zakresie
mediów elektronicznych. Dlatego też trzeba pamiętać o jednej rzeczy. Wszystkie
media są dosłownie oblegane działy marketingu kancelarii prawnych. Jeśli
widzimy prawnika w gazecie, telewizji czy innym medium, niemal na pewno został
tam wkręcony przez swojego marketingowca. Oczywiście marketing nie jest zły,
ale nie powinien być prowadzony pod płaszczykiem ochrony publicznego interesu.
Problem leży w tym, że jeśli widzimy prawnika w roli eksperta, instynktownie
darzymy go zaufaniem, zupełnie inaczej niż w przypadku reklamy choćby
samochodu, którą to zawsze traktujemy z przymrużeniem oka. Wypada więc
zakończyć słowami: prawnicy kłamią. Zwłaszcza za pośrednictwem mediów.
W związku ze wzmożoną aktywnością blogową polecam wpisy z kilku ostatnich dni