niedziela, 18 stycznia 2015

Raport Ekonomicznej Blogosfery 2k14

"Each man is a hero and an oracle to somebody" - Ralph Waldo Emerson. 

Nie wiem, kim jest p. Emerson, ale gdy tylko zobaczyłem tę wypowiedź po polsku brzmiącą - "Każdy z nas jest bohaterem i wyrocznią dla kogoś" - to wiedziałem, że nic lepiej nie odda moich myśli w kwestii blogosfery i Raportu, który przygotował Seba. 

Pamiętaj: to WYŁĄCZNIE od Ciebie zależy, czy obcować będziesz ze "stekiem bzdur z wielu źródeł", których celem najczęściej jest "przytulenie Twoich pieniędzy" lub ogłupienie Cię do reszty, czy też uda Ci się wyszukać blogi=wyrocznie, które pomogą objaśnić świat i mechanizmy nim rządzące. To blog ma być użyteczny/pomocny Tobie, a nie Ty dla czyjegoś bloga! Nawet jeśli to będzie blog...kulinarny.

Zapraszając na nowy wpis, dziękuję Tomkowi, Randomowi, SiPowi, XXX i of kors Sebastianowi.


Wstęp

Sebastian:

Cześć.
Przetrząsam archiwum bloga i wynajduję taki oto (własnoręcznie sporządzony) cytat sprzed dwóch lat:
„Jako pomysłodawca niniejszego projektu zacznę od stwierdzenia, iż robię go po raz pierwszy i ostatni :-P”
Taaaaaaa.
No cóż. Widocznie „coś mnie trzyma tu i nie mogę”. Ale skoro Leny zawiesza bloga – nie może być inaczej.

Trudno pisać oryginalny wstęp, kiedy w poprzednich dwóch latach omówiliśmy już wszelkie aspekty tego czym REB jest, dlaczego powstał, jakie ma cele, ograniczenia i tak dalej. Przede wszystkim od początku podkreślano, iż nie jest to „ranking”. Owego terminu staraliśmy się unikać, zastępując go „raportem”, czy „zestawieniem”. Uszeregowanie zaprezentowane w tabelach niżej, nie jest zależne od żadnego gremium. Po prostu: skołowałem listę blogów, powklejałem kolejne adresy do alexa.com i przepisałem cyferki. Czy jest to miarodajne ? Niekoniecznie, choć najpewniej z każdym rokiem Alexa działa coraz dokładniej. Tyle w kwestii technicznej.

Co do wniosków i interpretacji, to nawet  zgrabnie udało się je przeprowadzić dwa lata temu. Opracowanie z 2012 wyszło całkiem neutralnie i skupione było na poszukiwaniach technik przesądzających o skuteczności danego blogera. W ubiegłym roku omówienie raportu (+komentarze) miało już bardziej opiniujący/wartościujący charakter. Cóż... Niby nie do końca o takie klimaty chodziło. Ale co ja skromny żuczek mogę poradzić, ze nie wszystkim pasuje, iż jedni blogują, a drudzy pracują w zachwalaniu :-D

Wypadałoby pewnie podsunąć jeszcze jakąś myśl na początek. Zarzucę nawet dwie. Po pierwsze: czytając teksty ekonomiczne bądź świadoma(y) ograniczonego zasobu wiedzy, którego możesz tam bezpiecznie (i sensownie) szukać. Nadto pamiętaj, iż każdej decyzji ekonomicznej zawsze towarzyszy ryzyko.
-------------
Przykład:
Jakiś czas wstecz siedziałem sobie w knajpce z dwójką znajomych. Gdzieś między jednym soczkiem, a drugim wplątały się pytania o to po ile będzie franciszek za pół roku, co się powinno dziać z akcjami konkretnej firmy oraz całą giełdą… i tym podobne. Pytam więc koleżanki:
(ja)- Widzisz tego faceta w białej koszuli dwa stoliki dalej ?
(Magda)- Tak.
- Potrafisz przewidzieć co on zrobi za 30 sekund ?
- Nie bardzo.
- Będzie siedział dalej ? Wstanie ? Zamówi coś ? Sięgnie po kufel ?
- No tutaj już można by zaryzykować i spróbować zgadnąć.
- Ok. Możliwe, że zgadniesz. A czy przewidzisz co ten człowiek zrobi jutro o godzinie 13 ?
- Nie ma mowy.
- A czy jesteś w stanie trafnie przewidzieć co zrobi on i np. kilka tysięcy innych osób, w tym zawodowych inwestorów za pół roku ?
- No co ty.
- Kupią franki ? Sprzedadzą ? Wejdą w akcje firmy, które akurat posiadasz ? Zagrają shorta ? Wiedz jedno: fundamentem ekonomii jest prawo popytu i podaży. Tutaj wszystko zależy od decyzji jakie podejmują obecnie i będą podejmować w przyszłości dziesiątki, tysiące, czy nawet miliony ludzi. A ponieważ ścisłe przewidywanie ludzkich zachowań nie jest możliwe, to precyzyjnej wiedzy o rynku za x czasu, nigdy nie zdobędziemy. Zatem podejmując decyzje finansowe ryzykujemy zawsze. Owszem, ciągle uczymy się, poszerzamy wiedzę i jesteśmy w stanie dzięki niej owe ryzyka ograniczać. Możemy np. założyć, że przy ruchliwym skrzyżowaniu, gdzie przewija się ponad 200 osób w ciągu minuty sensownie jest otworzyć kebaba. Taka predykcja najpewniej da nam zarobić. Ale żeby pytać np. po ile będzie jakaś waluta za sześć miesięcy ? Mądra odpowiedź na to nie jest możliwa i wierz mi, ludzie którzy podają swoje typy na koniec roku  z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku, mają po prostu zdeczka w czubie ;-)
(...ok, aż taki elokwentny to ja wtedy nie byłem, ale coś w ten deseń)
------------

Po drugie zaś, przemyśl proszę słowa Alvina Tofflera: „Czarnowidztwo to jeden z najłatwiejszych sposobów udawania mądrości. A powodów do pesymizmu jest wokół nas aż nadto. Trwały pesymizm jednak to tylko substytut myślenia.

No i tyle…

A, jeszcze rozgrzewka:





Raport Ekonomicznej Blogosfery 2014 – tabela główna
(data badania: poniedziałek, 5 stycznia 2015, godzina 16)
Blog
pozycja w alexa.com
linkowany
link w alexa.com
1339
346
3250
154
5177
217
5466
151
5913
145
6334
196
7134
201
7663
78
7839
135
8367
324
9194
126
10460
85
11785
59
13062
71
13619
242
15765
60
21452
49
22208
112
27004
84
27582
71
27861
32
29022
68
29124
81
30498
58
32153
102
33275
41
33526
99
33557
62
36220
35
36310
41
PL: b.d. GL: 1118854
109
PL: b.d. GL: 1372220
48
PL: b.d. GL: 1426706
26
PL: b.d. GL: 1651718
33
PL: b.d. GL: 1779136
75
PL: b.d. GL: 1836918
110
PL: b.d. GL: 1950384
94
PL: b.d. GL: 2051668
80
PL: b.d. GL: 2062832
42
PL: b.d. GL: 2122040
55
PL: b.d. GL: 2219211
131
PL: b.d. GL: 2300321
87
PL: b.d. GL: 2328305
14
PL: b.d. GL: 2339029
24
PL: b.d. GL: 2616353
69
PL: b.d. GL: 2760579
13
PL: b.d. GL: 2816963
8
PL: b.d. GL: 2820479
63
PL: b.d. GL: 3233756
10
PL: b.d. GL: 3257758
15
PL: b.d. GL: 3280058
31
PL: b.d. GL: 3333475
28
PL: b.d. GL: 3625963
13
PL: b.d. GL: 4053840
74
PL: b.d. GL: 4377166
78
PL: b.d. GL: 5598091
7
PL: b.d. GL: 5728075
68
PL: b.d. GL: 6264947
29
PL: b.d. GL: 6273974
29
PL: b.d. GL: 6626724
74
PL: b.d. GL: 6681111
36
PL: b.d. GL: 8798222
23
PL: b.d. GL: 9310499
35
PL: b.d. GL: 9329110
4
PL: b.d. GL: 9636202
101
PL: b.d. GL: 11405951
70
PL: b.d. GL: 12503184
3
PL: b.d. GL: 13355545
19
PL: b.d. GL: 13525970
14
PL: b.d. GL: 14094505
65
PL: b.d. GL: 19865847
19
PL: b.d. GL: 24490676
5


Tabela uzupełniająca

(o tych blogach brak danych w alexa.com)


Omówienie wyników i komentarze

Sebastian: 
Przede wszystkim warto wyróżnić, iż po raz pierwszy w zestawieniu pojawiła się kategoria blogów w obszarze biznesu, zarządzania, marketingu i start-up’ów,. Są to: paweltkaczyk.com, blog Harvard Business Reviev (PL), kurasinski.com (szczególnie polecam tekst: „Doświadczenie, głupcze”), kotarbinski.wordpress.com, theowner.co oraz jacaszek.pl
Mogę jedynie posypać głowę popiołem, że wspominam o nich dopiero teraz.

Zerkając na badanie najpopularniejszych serwisów tematycznych rodzimego internetu, od Megapanel PBI/Gemius z października 2014 wiemy, że miesięczne „real users” strony pb.pl (Puls Biznesu) to 435 987. Michał Szafrański, najpopularniejszy bloger w naszym zestawieniu podaje, iż liczba uu. jego witryny (za 11.2014) wynosi 210 659. Daje to całkiem ciekawy obraz. W interesującym nas obszarze tematycznym (oj bardzo szeroko pojętym) jeden człowiek jest w stanie (ilościowo) osiągnąć około połowę liczby czytelników, na którą gdzie indziej zasuwa koncern / cała redakcja. Porównując liczbę fanów na fejsie (13 I 2015), PB ma ich 58 801, Michał zaś 39 514.
Jakiś potencjał w blogowaniu o finansach zatem jest. Inna sprawa, że zajmowanie się cudzym portfelem to jest chodzenie po polu minowym. Można pewnego, pięknego dnia zaliczyć taki „epic fail” aż zadudni ;-) Poza tym wielu Czytelników z reguły oczekuje niemożliwego.
Także nie bardzo wiem po co ludzie się w to pchają. Ale co kto lubi. Wszystkiego dobrego :-D

RandomJog:
Nie wiem czy komentowanie raportu blogosfery przeze mnie jest najlepszym pomysłem, bo nie znam 90% blogerów na liście, a 99,9% z nich z kolei nie zna mnie. Zainspirowany przejrzałem jednak większość linków. Biorąc pod uwagę ile czasu zajmuje pisanie i profesjonalne przygotowywanie bloga, jestem pełen podziwu dla wszystkich osób, szczególnie tych w czołówce. To co uważam za rozczarowujące - choć to nic nowego - to fakt, że coraz trudniej o blogi ekonomiczne pisane z pasją. Coraz więcej jest za to projektów zarobkowych, w których pretekstem do wpisu nie jest temat, tylko chęć zawarcia w treści jakiejś reklamy. Nie jest to wada sama w sobie, bo to naturalne, że ludzie chcą mieć z tego pieniądze. Po prostu wydaje mi się, że w polskiej blogosferze wciąż brakuje otwartego podejścia, w którym autorzy ostro rozdzielaliby to co sponsorowane od swoich poglądów (i informowaliby o tym czytelników).

SiP:
Byłbym ostrożny z Alexą.. Osoby profesjonalnie zajmujące się pozycjonowaniem i rankingami maja o niej i wynikach złe zdanie. Samo zestawienie wykonane ręcznie, nie ma np Dedka i wielu innych.. Nie ma czegoś takiego w alexie jak kategoria finanse, zatem tworzenie listy jest uzależnione od Autora. Poza tym wystarczy ze twórca strony /bloga przez miesiąc czy dwa będzie rzadziej pisał, nie linkował się po forach i mocno spadasz w statystyce. Jak dla mnie lipa.
Poza tym ruch nie oznacza jakość. Czy taki blog członka RPP forward-looking.pl jest wart? Jak dla mnie więcej niż 10 pierwszych. Czy liderujący prasie pisanej Fakt (500k sprzedawanych) jest lepszy od Gazety Parkiet (4500 sprzedaż!!)?
Jak dla mnie praca bez sensu.

Morris (czyli xxx):
W „ekstraklasie” najbardziej poczytnych blogów ekonomicznych nie widać większych zmian w stosunku do roku poprzedniego – co prawda Goldblog został zamknięty, a „wszedł” na jego miejsce Peweł Tkaczyk, a z „ekstraklasy” wypadli Kamil Cebulski, Cynik i Zezowaty Zorro – ale na tym kończą się zmiany wśród liderów.
Osobiście bardzo mnie cieszy spadająca popularność blogów z odjechanymi teoriami spiskowymi (sądzę, że spadek pozycji blogu Cynika miał swoje źródło w tym właśnie, że Cynik od roku przeorientowuje swój blog w kierunku publikowania takich teorii w dużych ilościach), choć uważam, że głównym powodem tej ucieczki czytelników z takich blogów jest to, że 3 lata temu zaczął działać w języku polskim serwis informacyjny Alexa Jonesa – w segmencie odjechanych teorii spiskowych żaden polski bloger nie ma najmniejszych szans konkurować z Alexem (Alex Jones ma dwie dekady doświadczenia w publikowaniu teorii spiskowych w radiu, filmach, książkach i internetowe serwisy informacyjne z takimi teoriami w kilkudziesięciu językach).
Wygląda też na to, że moje artykuły zainicjowały zmasowany atak na Andrzeja Szczęśniaka (któremu też swoją drogą zdarza się powoływać na Alexa Jonesa – vide: dwa filimiki nad komentarzami), w ciągu dwóch ostatnich lat pojawiły się bowiem „antyszczęśniakowe” artykuły Piotra Djakowa, Threeme i Andrzeja Kublika – redaktora Gazety Wyborczej.
Jeśli tak dalej pójdzie będę mógł się chwalić, że atakowałem Szczęśniaka zanim stało się to modne albo, że byłem w tej kwestii trend-setterem :-)
Oprócz mojej wojenki ze Szczęśniakiem swoje kontynuacje miała większość tych opisanych w raporcie sprzed dwóch lat, wybuchło też kilka nowych - najzabawniejsza z nich (choć bardzo luźno związana z ekonomią), to wojenka redaktor R. A. Ziemkiewicz vs Piotr Djaków i Doskonale Szare (poszło o nieżyjącego lekarza radiologa Zbigniewa Jaworowskiego), uśmiałem się do łez, pewnie nie tylko zresztą ja.
Na pewno większość tych wojenek będzie miała ciąg dalszy w przyszłych latach, co mam nadzieję zostanie opisane w kolejnych Raportach Ekonomicznej Blogosfery.

Tomek:
Cześć.
Jaka niezależna blogosfera? Nie ma niezależnej blogosfery. Marketingowy przekaz zszedł do samej podstawy rynku. Blogi stają się kolejnym kanałem dystrybucji treści marketingowych. Te wspierane strumieniem pieniężnym od reklamodawców (najczęściej ukrytych) rozpychają się na rynku, wypierając treści niezależne. Ponieważ "paywall" się nie przyjmuje w Polsce, również brak jest perspektyw dla niezależnej blogosfery. Blogi komercyjne zagarną cały rynek, przekształcając się w miniportale, a tzw. niezależna blogosfera będzie karleć (wysysanie najzdolniejszych przez profesjonalnych dystrybutorów treści bądź też podejmowanie przez nich nowych aktywności)
Pozdrawiam


Polemiki w ekonomicznej blogosferze (opracował Morris):

Rok 2013:
Piotr Djaków vs Szczęśniak: http://meteomodel.pl/BLOG/?p=5468

Rok 2014:
Trystero vs Rybiński: http://www.trystero.pl/archives/13088
Red. R. A. Ziemkiewicz vs Piotr Djaków i DoskonaleSzare: http://meteomodel.pl/BLOG/?p=8544
xxx vs Szczęśniak: www.slomski.us/author/morris



Bonus


Sebastian:
Na zakończenie, wrzucam wybór ciekawych (biznesowych) tekstów z blogów: Artura Kurasińskiego, Pawła Tkaczyka oraz Rafała Bauera.

AK74

Doświadczenia biznesowe

Doświadczenia z Venture Capital

Przemyślenia o biznesie IT

Teksty, które mają potencjał wywołać ciekawą i jednocześnie gorącą dyskusję

Oprócz powyższych polecam także całą serię wywiadów Artura z twórcami polskich Start-Up’ów oraz przedstawicielami Venture Capital. Na dziś (18.01.2015) jest to bagatela… blisko trzysta rozmów!


Paweł Tkaczyk

Marketing

Studia przypadków

Freelance

Grywalizacja

Inne


Rafał Bauer

Myśli warte przedyskutowania:
[RB1] […] droga do startup’a wiedzie zazwyczaj przez fuckup’a.

[RB2] […] Dzięki namowom przyjaciela w drugiej połowie października 2008 wylądowałem na studiach w renomowanym IESE. Początkowo niezwykle sceptyczny do całości nagle odkryłem, że tematem większości caseów są perypetie facetów którzy w takich czy innych okolicznościach brali się za startupy! Czemu? Otóż zazwyczaj, nasz z reguły dotknięty 40 stką na karku bohater albo:
1. pokłócił się śmiertelnie ze swoim piętrem wyżej
2. podjął trudną biznesową decyzję której skutki należało wziąść na klatę
3. wyczerpał możliwości wzrostu w organizacji czyli uderzył głową w sufit czyli de facto punkt 1
4. zderzył się otoczeniem które miało ochotę na te same cele ale większe możliwości ich realizacji
Trzeba przyznać, że dzięki IESE business school odetchnąłem. Wyczerpywałem każdy z osobna albo wszystkie punkty na raz w zależności od przychylności lub stronniczości oceniającego. Chęć pokazania, że koncepcja była słuszna, dla wielu z tych facetów stała się podstawowym motorem do działania i do zwycięstwa!

[RB3] Przemiany na piwnym rynku w Polsce to swoista lekcja psychologii nabywców którzy w katach 90 tych łapczywie nabywali nowe, zachodnie marki. Zwycięski pochód przemysłowego piwa zwolnił tempo na początku XXI wieku kiedy to nabywcy najpierw nieśmiało, a potem coraz odważniej zaczęli sięgać po ginące marki pochodzące z małych browarów. Od kilku ostatnich lat, ten niszowy rynek notuje zaskakujące przyrosty dokumentując ostatecznie trwałą zmianę w obyczajach nabywców. To bardzo ciekawy symptom który już za chwilę wykreśli krzywą zachowań dla większości konsumentów artykułów spożywczych w Polandzie. Jestem przekonany, że w najbliższych latach jak grzyby po deszczu wyrastać będą małe mleczarnie, masarnie i wszelkie inne x-nie jeśli tylko starczy fachowców znających się jeszcze na tych zawodach. […]świadomość konsumencka jest jednak zupełnie inna niż polityczna. Na tym rynku najbardziej liczy się wiarygodność, lojalność i smak.

[RB4] […] Jak wiadomo wchodzimy w zupełnie nową erę komunikacji marketingowej i nie chodzi tu już wyłącznie o nowe media i ich opiniotwórczość, ale o strukturalną zamianę w samym formułowaniu reklamowych komunikatów. Okazuje się bowiem, że kończy się powoli era reklamowych spotów, w których, w mniej lub bardziej udany sposób, sprzedaje nam się brand story albo cechy szczególne produktu. Nadchodzi era, w której produkt, usługa lub marka stają się samoistnym fundamentem komunikacji.

[RB5] […] Na czerwiec zaplanowany był  finał najbardziej emocjonującego konkursu dla sprzedawców V&W. Tym razem nagrodą za wyniki nie były pieniądze, tylko wyjazd na tor w Poznaniu, gdzie najlepsi mieli szansę poszaleć za kierownicą firmowego Lamborghini. Ależ to był szał! Takiej konkurencji wśród sprzedawców nie było nigdy wcześniej. Podobnie jak nie było wcześniej takich wyników sprzedaży.

[RB6] […] 30 maja 2007 […] Lektura wieści z USA niepokoiła mnie coraz bardziej. Zaczynałem się zastanawiać kiedy kryzys, który powoli ujawniał się za oceanem dotrze na nasz potwornie przerośnięty rynek. W międzyczasie kolejne fundusze akcyjne puchły od gotówki wymuszając inwestycje na wygrzanym do czerwoności rynku. O tym, że hossa nie trwa wiecznie mówili już wszyscy, spodziewając się rychłej korekty, ale ta nie chciała nadejść. W czerwcu 2007 zaliczyłem rekordową ilość spotkań, na których proponowano nam kupowanie rozmaitych spółek po histerycznych wycenach. Każdy sprzedawca zapewniał, że trzeba brać, bo mają tłum chętnych i zaraz będzie drożej. Nie skorzystałem z tych ofert. Kupowanie nie miało już wtedy najmniejszego sensu.

[RB7] [lato 2007] W grupie V&W rozpoczęły się przygotowania do sztormu, choć ja spodziewałem się raczej białego szkwału, który uderzy znienacka i przy pięknej pogodzie. Zamiast otwierać likwidowaliśmy średnio rentowne sklepy wykorzystując fakt, że nawet na najgorsze lokalizacje nie brakowało wtedy chętnych. Skracanie frontu miało swój cel – średnia rentowność w koniunkturze oznaczała straty w recesji. Retail potrafi wspaniale produkować pieniądze, ale potrafi je również błyskawicznie topić.

[RB8] 30 stycznia 2009 […] Panika na rynku sięgała szczytów. Opcje walutowe rozwalały kolejne spółki, a nad przyczynami ich powstania debatował rząd. Kursy pikowały, a nad Europą unosiło się widmo katastrofy większej niż amerykańska. Każdy kolejny dzień ustalał nowe rekordy spadków na różnych aktywach. Patrzyłem na to z pełnymi kieszeniami. Zwrot akcji z Vistuli spowodował, że posprzedawałem wszystko w lipcu i sierpniu 2008. Teraz nadchodził mój czas. […]

[RB9] Prowadzenie jakiegokolwiek dużego interesu to nieustanna kalkulacja. Do przodu, do tyłu, w prawo i w bok. Każdy scenariusz wymaga swojego wariantu beta. I o ile wariant B zawsze da się wymyśleć, to nie każdy scenariusz można przewidzieć.

[RB10] Jakkolwiek lansuje się teorię, że standard w biznesie to sytuacje „win win” w moim przekonaniu to bardziej życzenie zwycięzców niż stan faktyczny. Tym samym uczestnicząc w obrocie gospodarczym nie można mieć pretensji do konkurentów, których celem, podobnie jak naszym jest realizacja własnej wizji biznesu. Walka z konkurencją polega na usuwaniu przeszkód które raz my usuwamy, a raz inni usuwają nas. Metody bywają różne. Siadając do tej gry trzeba się z tym zawsze liczyć. […]

Wybór tekstów