czwartek, 3 października 2013

"A kto każe być tirowcem? Wolny kraj czy nie?"

Albo o tym jak pan Andrzej daje słowo.



Wczoraj postawiłem notkę, o proteście p. Henryka ( http://njusacz.blogspot.com/2013/10/o-tym-jak-p-henryk-zablokowa-po-warszawy.html ), którą P.T. Donek skomentował słowami w całości użytymi w tytule dzisiejszej.  Przyznam, że w pierwszym momencie wyprowadziły mnie one z równowagi swoją bezczelnością i brakiem empatii. Po chwili uświadomiłem sobie, że Donek jest tylko ucieleśnieniem krótkowzroczności opisywanej w kilku ostatnich wpisach. 

Początkowo chciałem dać odpór aka przemówić do rozumu słowami "Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było." ale uznałem, że nie strzela się do komara z działa. Trochę poszperałem w pamięci i znalazłem gotowca. Jest nim wypowiedź p. Andrzeja Bobra (m.in.: dziennikarz, wykładowca akademicki) zamieszczona na portalu/platformie http://blog.wirtualnemedia.pl ( na mojej liście blogowej pod nazwą Locomotiva z racji wielu motorów, które ciągną ten projekt).


"(...) Konar z drzewa rosnącego na mojej działce, spadł na ulicę. Przyjechała straż pożarna, odcięła resztki konaru i poradziła, bym drzewo „prześwietlił” , czyli obciął wyschnięte gałęzie, bo mogą spadać ludziom na głowy.
Znalazłem firmę, przyjechali i nie mogli rozpocząć pracy, bo przed moim domem stoi już trzecią dobę nieznany mi samochód; gdyby zaczęli ciąć, samochód mógłby być w niebezpieczeństwie. No to dzwonię na policję, a policja, że nie może usunąć samochodu, bo ma prawo sobie stać .Nawet 3 doby ?- pytam. Nawet…To dzwonię do straży miejskiej po pomoc. Może macie jakąś lawetę, by na czas „przewietrzania” odstawić ten samochód..?- Nie, nie mamy…
Dzwonię więc do wydziału ochrony środowiska urzędu gminy Warszawa – Bielany pytając , co mam zrobić..?- Niech się pan zaczai w oknie i pilnuje ,kiedy po samochód zjawi się jego właściciel, wtedy wyjdzie pan z domu, obklei taśmą chodnik, i zadzwoni po firmę…A taśmę macie…?- Nie, nie mamy…No to w oknie mam stać 24 godziny na dobę, tak..?- Nie ma pan rady…
Tu urzędniczka była czujna: a czy ma pan zezwolenie na „przewietrzenie” tego drzewa…? Nie mam…-To proszę zjawić się u nas z podaniem o dokonanie takiej czynności. Ile to potrwa…? No, kilkanaście dni. A jeżeli w tym czasie przyjdzie wichura, i jakaś gałąź spadnie człowiekowi na głowę, to co ? – pytam. To ponosi pan odpowiedzialność za dokonane szkody. –
No to, jakie mam wyjście..?- Nie ma pan wyjścia –grzecznie informuje mnie urzędniczka. (...)"


Oczywiście kto każe być tirowcem? Kto każe mieć drzewa na działce? Kto każe mieć działkę?! Albo dom? Można mieszkać pod mostem, nic nie mieć, nic nie robić i non stop przepraszać wszystkich wokół, że się żyje...Wolny kraj czy nie?!!!

Bardziej dosadnie już chyba nie potrafię. 

-------------------------

Z innych kwestii, które warto poruszyć.

Po pierwsze i najważniejsze: Bloger Matka Kurka będzie miał kolejny proces. Tym razem z Jerzym "Jurkiem" Owsiakiem. Więcej szczegółów u niego na blogu:

Początkowo chciałem to skomentować, ale na szczęście obudziła się moja wyssana z mlekiem matki "ostrożność procesowa" i powiem tylko tyle: Uważam za wyjątkowego durnia kogoś, kto w obecnych realiach, kradnie czy też zawłaszcza czyjąś własność na bezczela! Słysząc o szefie Poczty Polskiej, który połaszczył się swego czasu na 10 czy 15K, albo o obecnym prezydencie dużego miasta z zarzutami na 50K, to ręce same mi opadają. W obecnych czasach "wałki" kręci się na blog córki, na budowę syna, na pracę dla żony brata, umowę o dzieło, na firmę żony, spółkę, wykład, nagrodę, etc Wszystko lege artis! 
Skoro papugi p. Owsiaka ( ciekawe czy ich wynagrodzenie finansują "puszki" czy prywatne dochody/oszczędności pozywającego?) wnioskują o przeniesienie sprawy do Wawy, to tym trudniejszą bloger będzie miał przeprawę. Do tego ma przecież "zawiasy" za wcześniejszą zniewagę "organów państwa". Obym był złym prorokiem, bo facet ciekawe miewa spostrzeżenia, a nie słyszałem aby z więzienia ktoś blogował. 

Po drugie. Dwa słowa odnośnie krytyki tego czy owego. Tytułem wprowadzenia wdałem się wczoraj w prywatną (chociaż na twitterze) dyskusję o szeroko rozumianym malkontenctwie. Tutaj, mając więcej miejsca, zacytuję słowa Krzysztofa Kłopotowskiego: "I po co to pisać, żachniesz się Czytelniku, skoro wszystko jest jasne? Uważam, że należy gęgać, chociaż gęsi gęg każdy zna na pamięć. Jeśli przestaniemy zauważać zło, wtedy na całego rozpanoszy się w stolicy i w kraju".

Po trzecie. Dziś trafiłem także na nowy text Krzysztofa Stanowskiego z portalu Weszlo.com - http://www.weszlo.com/news/16742-Jak_co_wtorek_Krzysztof_Stanowski - i chociaż co do zasady traktuje on o sporcie, to ja dostrzegam w nim znacznie więcej. Uniwersalne jest przecież chociażby to zdanie: "Ważne, by wszystkie stanowiska obsadzić kompetentnymi ludźmi, co uprawdopodobnia sukces, ale go nie gwarantuje."

Z innych spraw:
Już w 45 stanach Stanów Zjednoczonych ze szkolnej podstawy programowej zniknął wymóg nauki pisania ręcznego. A skoro wymogu nie ma i nie pojawia się na testach, więc nauczyciele przestają tej umiejętności uczyć - dzieciaki piszą na klawiaturach. Ciekawe (pisałem już kiedyś o tym), że ludzie z Krzemowej Doliny wysyłają swoje dzieci do szkół waldorfskich, wolnych od technologii. Hm... ( za )

Byc może jest trochę lepiej niż dotychczas sądziłem, że jest. Jeśli p. Tusk dodatkowo przejmie OFE (celowe uproszczenie ale sens skoku na kasę chyba klarowny), to w RP w przyszłym i kolejnym roku może być znośniej. (uzupełnienie z 17:56. Dodatkowe powody dla większego optymizmu sufluje Random http://randomjog.wordpress.com/2013/10/03/cztery-powody-czemu-bedzie-lepiej/  Aaaa cały czas roboczo zakładam, że za dwa tygodnie w USA zostanie osiągnięte porozumienie okołobudżetowe, jeśli nie, to moja wyobraźnia nie jest tak pojemna, aby ogarnąć ewentualne komplikacje - just saying)







Oraz odkrycie miesiąca www.walutomat.pl (ale pochwalę ich dopiero po kolejnej transakcji).