„Niechże sprawy, które wywodzą się z mojego
nakazu, nie będą podawane w wątpliwość, ale niech każdy wykonuje moje rozkazy.”
Ludwik XIII
Rząd
postanowił po raz kolejny uszczęśliwić lud pracujący miast i wsi. Minister
Sprawiedliwości, Marek Biernacki, ogłosił krucjatę przeciwko pornografii w
internecie, stugłowej hydrze, która deprawuje młodych. „Wprowadzenie filtrów ograniczyłoby plagę pornografii,
która sieje spustoszenie w głowach młodych” rzecze Minister i rzeczywiście
przeciętny słuchacz wierzy, że zależy mu na prawidłowym rozwoju najmłodszego
pokolenia.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,14337736,Polska_tez_zablokuje_strony_porno__Minister_Biernacki.html
Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej, chciałoby się
rzec. Dwadzieścia pięć lat po upadku komunizmu dialektyka znowu staje się
źródłem i narzędziem propagandy i ostoją nowomowy.
War is peace.
Freedom is slavery.
Ignorance is strength.
Freedom is slavery.
Ignorance is strength.
Gerorge
Orwell. Rok 1984
Należy oddzielić fakty
od poglądów. Niewątpliwie problemem internetu jest liczba stron zawierających
treści pornograficzne. Sam jako ojciec czeredy dzieciaków zastanawiam się, w
jaki sposób moderować ich dostęp do internetu, by nie stykały się z treściami,
które nie są odpowiednie do ich wieku. Niewątpliwie także po to utrzymujemy
państwo, by chroniło nasze prawa i wywiązywało się ze swoich obowiązków. Kto ma
wątpliwości, niech przeczyta sobie konstytucję.
Tyle o faktach, czas
na poglądy. Gęsiej skórki dostaję, gdy słyszę, że rząd pragnie ingerować w moje
prawa dla mojego dobra. Traktowanie obywatela jak małpy z brzytwą zawsze obraca
się przeciwko władzy, bo świadczy tylko o jej arogancji. Filtry, tzw. rodzinne,
mogę zainstalować sobie sam, z poziomu użytkownika. Nie potrzebuję do tego
pomocy państwa, tak samo jak państwo nie jest mi potrzebne, by zmienić zamek w
drzwiach albo naprawić dach.
Sami śmiejemy się z
Chin, które moderują swoim obywatelom dostęp do internetu, natrząsamy z Koeri
Północnej, gdzie dostęp do internetu jest ograniczony tylko dla zaufanych
członków partii. Indeks ksiąg zakazanych traktujemy jako ciekawostkę
historyczną i dowód na nieracjonalność czasów minionych. Tymczasem sami
podążamy w tym samym kierunku. Zaczyna się oczywiście od racjonalnych
argumentów i sensownych przykładów. Pornografia to niewątpliwie zagrożenie dla dzieci
i duży problem społeczny. Problem polega jednak na tym, że najtrudniej jest
wyważyć pierwszą sztachetę w płocie. Każdą kolejną wyrywa się z większą
łatwością. Dzisiaj zakażemy pornografii (już widzę te miliony użytkowników
internetu w Polsce, które zwracają się do swojego operatora z prośbą o
odblokowanie treści pornograficznych), jutro wymoderujemy przeciwników rządu,
obrońców praw człowieka albo ludzi sprzeciwiających się budowie elektrowni
atomowej.
Od upadku komunizmu
minęło jedno pokolenie. Rządzącym, jak widać, tyle wystarczyło, by zapomnieć,
na czym polega wolność jednostki oraz do czego względem obywatela jest
zobowiązane jego państwo. Od swojego państwa oczekiwałbym raczej wnikliwego
rozwikłania zagadki inwigilacji internautów przez NSA, zgodnie z brzmieniem
art. 49 polskiej ustawy zasadniczej, który stanowi, że „zapewnia
się wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się. Ich ograniczenie może
nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej
określony.” Nie znalazłem aktu normatywnego, który zezwala zamorskiej agencji
rządowej na śledzenie mojej korespondencji. Państwo prawa powinno raczej zająć
się tym zagadnieniem.
Prawa rodzą także obowiązki. Jeśli zgadzamy się,
że żyjemy w demokratycznym państwie prawa, państwie wolnym i suwerennym, to
jest to dla nas tyle prawo, co i obowiązek. Nakładając na państwo kolejne
zobowiązania, nie tylko zwiększamy sferę ciężarów publicznych, ale także
pozbawiamy się mimochodem swoich praw. Dla państwa wszechogarniającego to
dobrze, dla świadomego obywatela to źle. Zrzucając na państwo nawet tak
prozaiczne obowiązki, jak kontrola dostępu do treści niepożądanych w
internecie, powinniśmy być świadomi, że pewnego dnia możemy się obudzić w
świecie, w którym przejście przez pasy wymagało będzie urzędowego formularza,
ubiór będzie regulowany stosownymi normami, a z jedynej księgi wyczytywać
będziemy prawdę objawioną.