piątek, 11 stycznia 2013

Doradcą być!


Prawie rok temu powstał wpis: http://njusacz.blogspot.com/2012/02/deweloper-prawde-ci-powie.html , w którym opisałem jak jeden z rosyjskich deweloperów zwabia klientów. 

Jego praktykę lakonicznie opisują te słowa:

Developer klientowi nie skłamie,
Chociaż nie wszystko mu powie,

Jak ulał pasują te słowa do mojego bankiera, doradcy. Zapraszam na nowy wpis.





Dzień, dwa temu otrzymałem list/emalję od swojego doradcy z pewnego znanego banku. Pan X ( tak roboczo go będę go tytułował w tej notce) napisał:


"W dniu wczorajszym RPP obniżyła po raz kolejny stopy procentowe, obniżka o 0,25 punktu bazowego.

Zachęcam do ulokowania środków (możliwość wynegocjowania zerwania lokaty/lokat w NASZYM Banku bez utraty odsetek i przeniesienia środków na poniżej opisaną inwestycję) w:

  inwestycję ze 100% ochroną kapitału,
  gwarantowanym minimalnym zyskiem 8% na koniec okresu,
  zarabiającej na światowo cenionym funduszu Coś Tam Coś Tam Fund,
  średnioroczna stopa zwrotu 8,8% funduszu (od daty powstania funduszu w 2003 roku).

Coś Tam Coś Tam Fund to globalny, multisektorowy fundusz obligacji stworzony aby wykorzystywać szansę inwestycyjne z całego świata. Fundusz inwestuje w obligacje stało i zmienno kuponowe, korporacyjne i państwowe, które są bardzo dobrą alternatywą dla standardowych lokat.

Fundusz może inwestować w obligacje i papiery dłużne o stałym i/lub zmiennym dochodzie o ratingu zarówno inwestycyjnym, jak i niższym niż inwestycyjny. W ramach uzupełnienia portfela Fundusz może posiada ekspozycję na indeksy rynków papierów dłużnych poprzez inwestowanie w oparte na indeksach instrumenty pochodne lub swapy kredytowe (CDS). itp, itd."


Wspaniały jest mój Pan X, prawda? Jaki wspaniały jest NASZ Bank, prawda?!!! Oferują mi przecież możliwość negocjacji, które już na dzień dobry zakończą się MOIM SUKCESEM, bo jakże inaczej nazwać: "bez utraty odsetek i przeniesienia środków na poniżej opisaną inwestycję" Do tego sam z siebie zaproponował mi INWESTYCJĘ, która dotychczas przynosiła średniorocznie 8,8% zwrotu! No rewelacja, prawda?


"Jest super, więc o co mi chodzi?" 

Po pierwsze. Ano o to, że antycypując cykl obniżek stóp procentowych założyłem w NASZYM Banku kilka lokat długoterminowych z opcją (!) ich wcześniejszego wypowiedzenia bez utraty odsetek, a te wynoszą dużo ponad 6%. Szkoda abym akurat te lokaty miał likwidować.

Po drugie i może nawet ważniejsze. Zaczynam powoli przechodzić na optymistyczną stronę "mocy" i przypuszczam, że istnieje szansa uniknięcia w 2013 r. "prawdziwego kryzysu" ( Polska jest "zakładnikiem" sytuacji w Unii Europejskiej przypominam na marginesie) i dalsze "kupowanie czasu" przyniesie w tym roku pozytywne rezultaty. Jeśli ten scenariusz faktycznie ziści się, to spadające ryzyko inwestycyjne będzie szło w parze z odwrotem od szeroko-rozumianych "bezpiecznych przystani", a tymi były dotychczas...OBLIGACJE! Jeśli nastąpi odwrót to ZMALEJE POPYT, a to sprawi że ceny obligacji potanieją. Jeśli ceny potanieją, to ja kupując jednostki Funduszu Obligacji w tym momencie, zakupie ja na tzw górce, i to może mnie "zaboleć"! ( analogicznie z CDSami). Aby odzyskać GWARANTOWANE 8% będę prawdopodobnie musiał czekać aż 4 lata. To za długo. 


Dla lubujących się w statystyce polecam w tym temacie przestudiować przemyślenia Wojtka Białka: http://wojciechbialek.blox.pl/2013/01/Akcje-za-obligacjami.html




Po trzecie. Chciałbym być traktowany poważnie. Czyli otrzymać pełen zakres danych ( nawet w uproszczeniu) tak abym mógł wybrać rzeczywiście to co NAJBARDZIEJ mi pasuje!

Pan X powinien zatem napisać do mnie list i napisać w nim, że ma dla mnie ciekawą propozycję, o relatywnie niskim ryzyku, dotychczas przynoszącą ciekawe choć niewysokie profity ( przypominam, KTO nie ryzykuje SZAMPANA nie pija...w kozie tez nie siedzi ale to inna para kaloszy), na której w długim terminie nie powinienem wyjść gorzej/stratnym niż na posiadanych lokatach.Powinien mi nakreślić sytuacje sprzyjające odniesieniu sukcesu w tej inwestycji tj takie które podnoszą ciśnienie/niepewność dla stabilności systemu finansowego.: 

- nierozwiązany "klif fiskalny" w USA - od lutego powinni wszyscy inwestorzy/spekulanci nagle "odświeżyć " temat. Bo jak wiadomo "rynki" potrafią skupić swoją percepcję tylko na jednej kwestii i to tej w najkrótszym horyzoncie czasowym. W tym tygodniu Banki Centralne, w przyszłym wyniki.

- wybory we Włoszech, utrata większości koalicyjnej dla rządu w Grecji czytaj nowe wybory.

- nadal wiszące "ciemne chmury" nad realnymi gospodarkami - trudny rok, przynajmniej pierwsze półrocze.

"Czarnych łabędzi" jak widzicie nie wymagam...ale absolutne minimum informacji za i przeciw. 


Tymczasem Pan X doradza mi na tak trochę "na gębę" aka ex cathedra. Szkoda.





31 komentarzy:

  1. Jest ziarnko prawdy w propozycji owego sprzedawcy. Jak ktoś dobrze timuje wejścia i wyjścia to ostatnio na polskich papierach można było i przez parę miesięcy będzie można b. dobrze zarobić, decyzje RPP są zupełnie przewidywalne, nic tylko spekulować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to bardzo dobra kwestia do wskazania jak trudno jest dobrze zaprognozowac dla przyszłosci.

      Ostatnia obniżka w 2012 r. na jesieni miała miejsce o 0,25 p.p. i nastąpiła w momencie byc może największego skumulowania najczarniejszych scenariuszy. CAŁE O,25%!!! Działaniem z maja 2012 r - PODNIESIENIEM STÓP - kiedy chmury nadciągały, Rada, jak dla mnie, wskazała na swój wyjątkowy KONSERWATYZM w decyzjach! Tego typu nastawienie/skrzywienie MOŻE zaowocowac DUŻO mniejszymi obniżkami niż się w tej chwili zakłada bo...przecież ma byc lepiej tak czy nie? Skoro lepiej to i większym popyt, jesli większy popyt to CPI w celu! Jeśli w celu to po co stymulowac? Nie wykluczam tej możliwości. 3,5% to MOŻE byc absolutne minimum. Jeśli tak to są prawdopodobne max jeszcze dwie obniżki. Potencjalnie w marcu jak trafią nowe predykcje, oraz w...sam nie wiem. Od połowy roku możliwe jest zatem ODWRÓCENIE oczekiwań. Tak to wygląda dla mnie, w tej chwili (!), na naszym rynku.

      Ale Fundusz Coś tam coś tam jest globalnym. Widziałem np. koreańskie, rumuńskie obligi. Polska to margines ( 3 albo 5% udziału. nie pamiętam, a sprawdzac nie chce mi się. chyba, że Ty chcesz to przylukam i dam znac). Znacznie istotniejsze jest zatem co się stanie globalnie dla wielkosci ewentualnego zysku, prawda?

      Jeśli tak to zobacz ile milardów planują uplasowac np USA, Francja. W 2011 i 2012 trwał wyścig o te papiery, było tłoczno, zatem drogo w zakupie. Nie bez kozery dałem wpis Wojtka. To analityk pewnego banku. Dzieki temu widac co i jak myślą ludzie z branży. Dla nich zaczyna byc coraz pewniajsze zachowanie stabilnosci, zmiejszenie ryzyka, a zatem...odwrót kasy z obligacji! Frukty wydają się byc teraz w akcjach. Sygnalizuje to ostatni komentarz "j" pod poprzednią notką. Kasa wchodzi w equity!

      Będzie trochę zawirowań (najbardziej znane powody podałem w notce). Na nich skupiłbym się oceniając potencjalny sukces oraz tajming dla spekulacji jednostkami tego Fundu.

      Usuń
  2. Na maluczkich ma zrobić wrażenie;
    siedziba (mniejsze że wynajmowana) w znanej lokalizacji
    (pseudo) piękne dziewczyny w recepcji
    młodzi (nie)wykształceni w (tanich) garniturach
    mówiący niezrozumiałym (bełkotem) językiem i terminami
    snujący (nierealne) wizje zysków
    podpierający się (odpowiednio spreparowanymi) wykresami
    dzięki którym zostaniemy (wydymanymi) "inwestorami"
    i awansujemy do elity (naiwniaków) wielkiego świata.

    A mamy tak naprawdę do czynienia z półgłówkami jakich produkują masowo setki "wyższych uczelni" z zarządzaniem, finansami, ekonomią, biznesem w nazwie, a i często wszystkie naraz, realizującymi plany sprzedażowe i wciskającymi językiem korzyści szajs byle wyciągnąć prowizję.

    To "doradcy" wciskali w 2007 roku kredyty we franku na nieruchomości które "nigdy nie stanieją i będą rosły po 10% rocznie" i fundusze TFI które zarobią na odsetki i za jedyne 200 zeta miesięcznie w 30 lat uczynią "inwestorów" milionerami.

    Zauważyłem taką ciekawą prawidłowość, że postępując dokładnie odwrotnie niż polecają "doradcy" "postępowe tygodniki" stacje telewizyjne i portale internetowe można całkiem przywozicie zarobić, a na pewno nie stracić.
    Dziwnym trafem w 2007 nie reklamowali ani obligacji ani złota, ani lokat.
    Gdy reklamowali złoto upadał Amber Gold
    Reklamowali Akcje jak spadała giełda w 2010.
    Jak reklamowali lokaty, było już po podwyżkach stóp %
    Jak reklamowali IPO GPW, BGŻ czy Bogdanki to ludzie z głową uciekali z giełdy
    ...a teraz reklamują obligacje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planowałem z Sebą i z Futrzakiem wpis wspólny o doradcach, teraz chyba do ekipy dołączyć miał Hans, ale to jakoś stoi w miejscu. W każdym razie podsumuję go tak: zawsze trzeba miec swój rozum.

      Do tego co napisała Futrzak: trzeba paczyc dookoła głowy "tu i teraz" dodam: troche dalej w przód, też.

      Usuń
  3. @Njusacz:
    "Po drugie i może nawet ważniejsze. Zaczynam powoli przechodzić na optymistyczną stronę "mocy" i przypuszczam, że istnieje szansa uniknięcia w 2013 r. "prawdziwego kryzysu" ( Polska jest "zakładnikiem" sytuacji w Unii Europejskiej przypominam na marginesie) i dalsze "kupowanie czasu" przyniesie w tym roku pozytywne rezultaty"

    Mozesz mi wytlmaczyc dokladnie mechanizm tego "kupowania czasu" - tj. co skad, przez kogo i jak ma to poprawic sytuacje gospodarcza Polski? Bo prawde mowiac pacze pacze i nijak nie widze. Ale moze czegos waznego nie wiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska to "dziki kraj". Nie liczymy się i dlatego napisałem - jesteśmy zakładnikiem sytuacji w EU. To TAM się rozgrywa ( precyzyjniej w Strefie Euro) nasz well-being albo stracona dekada. 25% polskiego exportu "idzie" do RFNu, cała "nasza" branża motoryzacyjna zależy od liczby zarejestrowanych aut we Włoszech, Francji, Belgii. Nawet konsumujemy/przejadamy owoce dobrej koniunktury na zachodzie. To co się dzieje w RP to margines wielkiego świata. Ani my "szkopy" ani "polarne niedziwedzie" ot "dziki kraj", w którym szybko mozna zarobic robic spekulacje na "bananowej giełduni" via Lądek, albo szyjąc struktury też via Lądek. Ruchy RPP tak naprawdę zależą od tego ile spekulacyjnego kapitału napłynie nad Wisłę.

      Oczy wszystkich powinny byc zatem zwrócone na:
      Japonię - bo tamtejszy rząd - wydaje się byc wyjątkowo zdeterminowany aby rozgrzac gospodarkę i wywowłac wreście inflację na CPI! ( kraj fundingowy przypominam!)
      Bruxelę - we suggest what ultimately counts is not how the economy does in an absolute sense, or even relative to market expectations, but relative to the ECB's expectations. The key is not Q4 but prospects for Q1 - prospekty są pozytywniejsze bo "wolniej spada", a w niektórych miejscach nawet się podniosło nad kreskę! Przypominam, że Mario pół roku temu obiecał "zrobic dobrze każdemu kto poprosi", a wczoraj powiedział, że nikt w ECB nie się nie wychyla aby mu w tym przeszkadzac. TEGO TYPU INFO USPOKAJA i ZMNIEJSZA CIŚNIENIE, że coś pójdzie nie źle. Że będzie drugi Lehman. Patrz Daxia belgijsko-francuska. Jej upadek mógł zapoczątkowac wywrotkę u Societe Generale i kilku innych większych banków we Francji. Tej nawet Mario nie zrobiłby "dobrze" gdyby było naprawdę źle. Uspokojone nerwy sprzyjają pogoni za zyskiem. Jeśli w tej chwili było brane nawet negatywne realne oprocentowanie i to z pocałowaniem ręki, to gdy nie ma strachu, trzeba "straty" nadgonic! Stąd jest możliwe, że do połowy roku PLN będzie się umacniał napływem takiego szybkiego kapitału ( na marginesie).
      Capitol - dzisjesze odczyty ECRI wyjątkowo napawają optymizmem. Nerwówka będzie w lutym/marcu...ale w tej chwili "hulaj duszo diabła nie ma".
      Brazylia, Australia, Canada zależą od Chin. W tej chwili, aż do ich Nowego Roku, jest tam znowu well.

      Bankierzy centralni WYRĘCZYLI w 2011 i 2012 polityków ( z zafajdanymi odpowiedzialnością majtami swymi) i kupili dla nich trochę czasu. Czasu potrzebnego aby "odkryc proch" albo zaskoczyc raz jeszcze na "starych zasadach". Jak długo pociągną gospodarki? Ano do pierwszej próby "schładzania" gospodarek. To wydaje się, że nastąpi przełom roku 2013 i 2014.

      Raz jeszcze zaznaczę i podkreślę: "wydaje się".

      W tym, że pacząc dookoła widac tylko bidę, nędzę i mizeryję to zgadzam się z Tobą. Ale jest prawdopodobne, że "wyjdzie słońce" wraz z równonocą. Realna gospodarka w tej chwili próbuje wstawac z kolan. Czy wstanie? Szansa jak widac jest. Ale ile lub czy w ogóle dostoi tego nie wiem. Wydaje mi się, że kierowanie się radą doradcy, akurat w tej chwili, jest inwestycyjnym błędem.

      ps. Rozpisałem się wyjątkowo ale nie wiem czy trafiłem w punkt, który chciałaś.

      Usuń
    2. Witam po raz pierwszy na blogu!

      Dziękuję za kolejne wpisy!

      Jeśli chodzi o deweloperów, nowe mieszkania...
      Śledząc sytuację ekonomiczną Naszego Kraju,
      to ile ludzi w różnych branżach traci pracę...
      Nie mogę wyjść z podziwu kto jeszcze kupuje tyle mieszkań.
      Pracuję w firmie projektowej
      i nadal widzę nowych inwestorów, którzy chcą nadal
      budować nowe osiedla - mówiąc że mieszkania się sprzedają...

      Nie wiem czy ludzie nie widzą co się dzieje,
      czy może jest tyle "bogatych" by się dalej zadłużać...

      Pozdrawiam! MJ

      Usuń
    3. Witaj zatem na nim!

      Wpis o nieruchomościach miał byc wczoraj! Będzie prawdopodobnie jutro. Zapraszam. Dzieki za insajderskie info.

      Usuń
    4. Njusacz:
      trzy pytania.

      1. Nie rozumiem w jaki sposob silna zlotowka polepszy sytuacje polskiej gospodarki? Przeciez to czyni eksport nieoplacalnym - padna te resztki przemyslu/firm ktore jeszcze cos tam robily i eksportowaly - gdzie tu poprawa?

      Jezeli PLN sie umocni z powodu naplywu szybkiego kapitalu (jak twierdzisz) to tym wiekszy potem bedzie BUM a konsekwencje poniosa jak zwykle normalni ludzie (bo nie watpie ze swiatowe tuzy banksterki zrobia na tym niebotyczny szmal). Tak przynajmniej pokazuja przyklady krajow, gdzie to bylo cwiczone.

      2. Dlaczego uwazasz, ze rzad Tuska DZIS "odkryje proch" skoro przez piec lat robil wszystko, zeby go nie odkryc, za to przodowal we wpedzaniu Polske w coraz wieksze dlugi?

      3. Na jakiej podstawie uwazasz, ze rosnaca dziura budzetowa i planowane podwyzki obciazen podatkowych zwyklych obywateli przeloza sie na wzrost gospodarczy Polski?

      Usuń
    5. Nawiązując do powyższych odpowiedzi:
      jak to możliwe by nasza waluta się umacniała jak my niedługo
      będziemy mieć klif fiskalny... (w sumie wiem że będzie
      tak jak w Grecji oto zadbał Goldman Sachs)
      Unijni Banksterzy wyliczą nam dokładnie dług
      i okaże się że jesteśmy powyżej 60% PKB (bo przecież jesteśmy).

      Pozdrawiam MJ!

      Usuń
    6. 1. Mógłbym tutaj farmazonic, że koszty importowych nosników energii czy elementów do zachodnich montowni szumnie zwanych fabrykami zmaleją co zrównoważy mniejsze wpływy z exportu( a powiększy w przypadku forwardu na waluty zakłądane po obecnym kursie). Do tego mógłbym dodac, że niższy kurs waluty korzystnie wpłynie na konsumpcję "frankowców" i innych walutowych kredyciarzy co przełoży się na wyższą konsumpcję...ale nie miałem tego zamiaru w pierwotnym komentarzu.

      Niepotrzebnie dodałem predykcję kursu w 1 połowie roku. Łączenie dwóch "systemów walutowych" czyli sfery realnej gospodarki z rynkami kapitałowymi jest nie do pogodzenia w jednym ad hoc komentarzu.

      2. Rząd Tuska nic nie może, nic nie zrobi...on trwa, uśmiecha się i wskazuje, że to wszystko wina Kaczafiego. Polskę miąłem na marginesie zarówno we wpisie jak i komentarzach. Myślałem, że daje temu wyraźnie odczuc. To, że "zaskoczy na starych zasadach" to odnosiłem do Zachodnich gospodarek w tym USA gdzie "żre" patrząc po odczytach -nieźle.

      3. Nie przełożą się! Bo w normalnych warunkach rząd ściągając z podatków pieniądze dzięki mnożnikom ruszyłby gospodarkę ( tak jak to robił 2008-12). W tej chwili nie ma żadnych prostych rezerw pro-wzrostowych. Wydrenowane z kieszeni podatników plny pójdą na "sztywne wydatki w budżecie", oraz redukcję nadmiernego deficytu. WSZYSCY (ok. częśc komentatorów) mają NADZIEJĘ, że Europa RUSZY i TO pociągnie nas! SAMO. Bez naszej winy czy zasługi. Ot rząd nei będzie przeszkadzał.

      Przypuszcza się, że na Zachodzie poprawi się za 3-6mies. Na razie "na zachodzie bez zmian" co najwyżej wolniej się kurczy/cofa.

      Usuń
    7. @ MJ

      Jak to możliwe? Sytuacja na rynku polskim.

      Zakładane stopniowe ożywienie gospodarek zachodnich zmniejszy obawy/postrzeganie ryzyk. Dotychczas akceptowane negatywne, realne zwroty z inwestycji w bezpiecznych aktywach ( patrz obligacje np. niemieckie)będą niewystarczające! Zacznie się POSZUKIWANIE "straconych" zysków. Do Włoch już "kasa" wraca! Nadrabianie zaległości zacznie więc przyspieszac. W tej chwili nasze nominalne 4% jest atrakcyjniejsze niż Angeli 1%, prawda?
      Do tego dochodzi również zakładane ( ja obstawiam w tej chwili max 2) obniżki stóp. Warto jest zatem pośpieszyc się zanim spadnie. Do tego dodasz extra 5% zarobione na kursie i masz 10% zysku na małym ryzyku, w krótkim terminie. Po zarobieniu co twoje uciekasz i nie zważasz uwagi, że wywracasz reguły gry u miejscowych.

      Jak pisałem w notce. Inwestorzy mają skłonnośc do patrzenia dyskretnego czyli w tym tygodniu to, w przysżłym tamto, za miesiąc coś innego. Potencjalny mizerny stan polskich finansów publicznych dotrze do zagranicznej publiki gdy ta już swoje zarobi i będzie to "odkrycie" katalizatorem dla wyjścia. Wszystkie scenariusze w tej chwili zależą od tego czy i jak wielka/długa będzie presja negatywnej koniunktury w realnej gospodarce.

      Usuń
    8. @ Njusacz - mam nadzieję że z tych okolic Pochodzisz :)

      Powiem tak:
      Ekonomi nie studiowałem, nie powiedziałbym że się na niej znam,
      (staram się ją ogarnąć własnym rozumem :) ).
      Jeśli chodzi o wszystkie obligacje i wszystkie elementy pochodne z tym związane, wiem że (zauważyłem to już kilaka lat wcześniej):
      jak to dzisiaj ktoś powiedział na blogu (może na innym nie pamiętam)
      to co jest reklamowane (obligacje, złoto...), należy omija dużym łukiem.
      Z tym się zgadzam w 100%!

      A co do ożywienia gospodarek...
      Z czego mają się ożywić?
      W nieskończoność nie można dodrukowywać pieniądza...
      A jeśli by się tak stało to wygra na tym "lepsza" część uni, nie my.

      Wystarczy fakt przyznania się urzędników MFW, że pomoc Grecji i innym krajom...
      (założenia pakietów pomocowych) spowodowały spadek PKB dla danych krajów.

      Pozdrawiam MJ!

      Usuń
    9. Dobra trochę przesadziłem :)
      Mogą rosnąc gospodarki!
      Na początku 2012 roku nie spodziewałem się żadnych wzrostów.
      Ale w moim małym rozumku nie spodziewałem się że,
      można tyle wydrukować euro i dolara.
      Nie zaryzykowałbym teraz stwierdzenia, że z giegłdami
      będzie źle...!
      Banksterzy są w stanie jeszcze wiele rzeczy wymyślić!

      Pozdrawiam MJ!

      Usuń
    10. Niestety znad Wisły nadaję:(

      Co do studiowania czegokolwiek. We wszystkim liczy się pasja, otwarty umysł bo z nim idzie chęc psozukiwania odpowiedzi, zdolnośc do wyciągania wniosków z posiadanych informacji oraz "ograniczone zaufanie" do bliźniego. Szczególnie jeśli ma korzyśc w tym aby coś mnie czy Tobie "doradzić".

      Co do "nieskończoności" to w długim terminie będziemy martwi. To jest pewne. Wszystko inne opiera się na prawdopodobieństwie. Piszesz, że w nieskończonośc nie można drukowac ( w istocie chodzi o kreację pieniądza bardziej niż o sam druk). PRzewrotnie powiem, że MOŻNA! Tylko nic to nie da od pewnego momentu, który określa się punktem bez powrotu!

      Dlaczego piszę o "kupieniu czasu", a w anglojezycznym świecie o "kopaniu puszki w dół ulicy"? Dlatego, że każdej akcji towarzyszy reakcja! Pieniędzy przybywa, emocje się uspokajają zatem którkoterminowo "świat uratowany zostanie". W długim terminie NICZEGO nie rozwiązaliśmy bo monetarnie tego się w zasadzie nei da. A na koncu każdej ulicy jest jakaś ściana ( przeszkoda) i dalej puszki kopac się już nie da. "Stare sztuczki" nie przyniosa wtedy wyniku. Bo aby go osiągnąc to wymagana jest "robota" polityków, a ci mają zafajdane majtasy na samą myśl o jakimkowliek działaniu. Patrzą na słupki, sondaże i...czekają. Bo liczy się "tu i teraz" oraz "ciepła woda w kranie". Dlatego ja dziś cały dzień uczciwie piszę, że powoli przechodzę na jasną stronę mocy...krótkoterminowo oczywiście.

      W kwestii zmiany biegunów bo tak należałoby nazwac tego typu "herezje" pochodzące z ust osób powiązanych z MFW, to nie jest to historia na komentarz. W tej chwili powiem tylko, że każdy medal ma dwie strony. Krótkoterminową i długoterminową w tym przypadku. Gdy aplikowano "lekarstwo" bananowym republikom w stylu Polski nie liczono się z tym, że jest ono gorzkie albo ze ma masę efektów ubocznych. Ale kiedy zapodano je do "starszych i mądrzejszych" i ono podnieśli larum to...zaczęto inaczej 'śpiewac".

      Jest to niewątpliwie interesująca kwestia. Nie mam na nią w tej chwili czasu. Poza oczywiście tą krótką zajawką.

      Pamiętaj, że nie musisz wszystkiego wiedziec, we wszystkim byc omnibusem. Ostatnią osobą, która wiedziała wszystko był zdaje się Humboldt, ale był to 19 w. !!!


      Usuń
    11. panowie jest jeszcze slon w pokoju - hiszpania, poziom bezrobocia jak w grecji a porownajcie sobie poziomy recesji jakie zaliczyly oba kraje (hiszpanie tak naprawde nie zaliczyli praktycznie wcale recesji pomimo tego bezrobocia i bani na nieruchach, takie statystyczne cudo),

      do tego nieporownywalnie wieksza bania na nieruchach, ktora pomimo tego dziwnie nie chce peknac pomimo gigantycznej nadpodazy i zapadajacych sie kredytow (kolejne cudo)

      plus hiszpanie sa dopiero na poczatku drogi oszczednosciowej ktora grecy cwicza od 5 lat, tak naprawde 2013 bedzie pierwszym rokiem oszczednosci dla nich, tam sie tak naprawde dopiero zaczna problemy

      odnosnie zielonej wyspy, to zwracam uwage na:
      skale inwestycji infrastrukturalnych do euro ktora miala miejsce zwlaszcza w pierwszej polowie roku 2012, inwestycji ktorych bedzie duuzo mniej w tym roku(konczymy tylko to co sie nie wyrobilo na czas, nowych przetergow praktycznie brak) bo energetyka nie moze ruszyc, nie pamietam zrodla ale gdzies mi sie obilo ze inwestycje euro mogly dac nawet 4% pkb, zakladajac ze to prawda sam brak inwestycji moze nam spowodowac recesje przy zalozeniu ze warunki zewnetrzne nie ulegna pogorszeniu

      odnosnie nieruchow dewy istotnie pomimo problemow z popytem nadal ostro buduja, na razie licza na mdm, ale pogadamy w q2 jak zobaczymy wyniki sprzedazy za q1 i stanie sie oczywiste jaka jest albo nie jest przyszlosc mdm, lewitowanie dewow nie bedzie trwac wiecznie zwlaszcza jesli bezrobocie przyspieszy

      i wreszcie wg mnie lokalny hit na druga polowe 2013 i 2014 czyli nieruchy komercyjne, czy ktos z was obserwuje ile wolnej powierzchni biurowej stoi wolnej aktualnie juz w wawie a buduje sie na potege
      a kolejne ogromne inwestycje sa zapowiadane i to praktycznie w wiekszosci dzielnic warszawy, to tez nie bedzie trwac wiecznie


      ale to sa argumenty racjonalne, a racjonalnosc juz dawno przestala obowiazywac w tym swiecie

      Usuń
  4. Podrzucam w kontrze do zalążków mojego optymizmu wypowiedź pewnego profesora.

    http://wpolityce.pl/wydarzenia/44539-nasz-wywiad-prof-rybinski-szykuje-nam-sie-bardzo-duza-dziura-budzetowa-nie-wykluczone-ze-beda-podniesione-podatki


    Subiektywnie najciekawszy fragment:
    "Jeżeli chodzi o kraj, to spadek inwestycji publicznych będzie trwał 3 lata - to już wiemy dzisiaj - chociażby z powodu tego, że kończą się środki unijne. Trzeba ciąć wydatki, podnosić podatki, bo mamy problem z deficytem budżetowym. Kiedy próbujemy szukać źródeł, to widać, że ze strony finansów publicznych, polityki finansowej państwa żadnego wsparcia dla koniunktury nie będzie, wręcz przeciwnie będzie to obciążało wzrost.

    Jeżeli spojrzymy na sytuację w strefie euro, to bardzo daleko nam jeszcze do tego, żeby powiedzieć, że już jest koniec kryzysu, powraca ożywienie. A Unia Europejska to jest 3/4 naszego handlu międzynarodowego, gros naszych inwestycji zagranicznych i tam przez najbliższych kilka lat będzie sytuacja kryzysowa, czy quasi-kryzysowa - tam dużego wzrostu nie będzie.

    Skąd ma przyjść impuls wzrostu w drugiej połowie roku? Nie wiem, przypuszczam, że jest to taka wykreowana teza medialna. Na razie wszyscy potakują, a jak będą przychodziły kolejne dane z kolejnych miesięcy, to okaże się, że druga połowa roku przesuwa się do IV kwartału, potem do I kwartału 2014 roku, a potem się okaże że mamy tak naprawdę 2 do 3 lat stagnacji lub nawet recesji w Polsce. Taki wzrost między - 1 a + 1 proc. PKB to jest ta nasza perspektywa na najbliższe 3 lata. Powinniśmy się jak najszybciej obudzić, powiedzieć - dobrze, jeżeli taka perspektywa jest, to co należy zrobić, żebyśmy nie wylądowali "z ręką w nocniku"?

    Na razie zaklinamy rzeczywistość, tworzymy księżycowe budżety zarówno państwa jak i miast - bo np. budżet Warszawy, który przestudiowałem, jest tak samo oparty na księżycowych założeniach odnośnie wzrostu - i udajemy, że rzeczywistość jest inna, niż ona naprawdę jest. A to nam się czkawką odbije, dlatego, że przyjdą trudne momenty w tym roku, gdzie trzeba będzie te budżety rewidować, trzeba będzie chaotycznie ciąć wydatki, podnosić różne opłaty - czy to w Warszawie dla warszawiaków, czy w całej Polsce - bo samorządy będą miały duże problemy.

    Trzeba przygotować się na trudne czasy, odpowiednio działać i reagować, a nie udawać, że jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie najbardziej zaciekawił ten fragment:

    "Prof. Krzysztof Rybiński: - Budżet 2013 był tworzony przy założeniu, że jakieś wpływy podatkowe będą na koniec roku. I od tej bazy podatkowej liczy się wzrost - o ile podatki mogą urosnąć. I jeżeli zabrakło 16 mld zł w roku 2012, to znaczy, że ta baza podatkowa jest dużo mniejsza niż myślano, tworząc budżet na ten rok, czyli absolutnie nierealne staje się uzyskanie założonych dochodów podatkowych. Jest to nierealne, chociażby z tego powodu, że zamiast 2-proc. wzrostu, pewnie będziemy mieli recesję w tym roku - w części roku, albo nawet w całym roku - a dodatkowo jeszcze dochodzi bardzo niska baza.

    Powstaje w związku z tym pytanie: jeżeli przy wzroście gospodarczym, który mieliśmy w ub. roku - w IV kwartale pewnie będzie mniej niż 1 proc., ale ciągle gospodarka rosła, a niektóre podatki już wtedy spływały bardzo kiepsko, to co będzie kiedy, będzie recesja?

    I ekonomiści już szacują - wielu z nas oszacowało, że ubędzie w całym budżecie 20 mld zł, może nawet więcej, a w całym sektorze będzie prawie 50 mld zł mniej niż jest to zaplanowane."

    Pozdrawiam MJ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wiele komentarzy/emocji wzbudza zapis np. o wpływach z radarów, a to jest tylko 1,5mld zł. Prawdziwe "kwiatki" tegorocznego budżetu są nieporuszane w głównym nurcie. Po co straszyc ludzi. Zakłada się, że "samo się załata".

      Usuń
  6. Skoro jest tak ch...wo to znaczy, że bedzie lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siema!

      Celnie!!! Na ten temat napisano juz nawet piosenkę:

      A po nocy przychodzi dzień,
      A po burzy spokój,

      Z tego co zauważyłem to tu, to tam, to dzieli i spory wywołuje jedynie kwestia tajmingu czyli dokładnie kiedy będzie lepiej?

      Usuń
    2. @dedek:
      a wyobraz sobie, jak bedzie, jak Rosja podniesie nam cene gazu a rzad akcyze na benzyne....

      Usuń
    3. Futrzaku, Rosja nam właśnie obniżyła cenę gazu...łaskawcy! Jak się później okazało i tak płacimy ( chyba) najwięcej w zachodniej europie! Co do akcyzy na paliwo to nie jestem pewnien czy w roku podatkowym rząd od tak może sobie podnieśc stawkę. Czy nei są przewidziane jakies Vacatio legis. Tak jak podwyżka gazu jest małoprawdopodobna w 2013 to podwyżki/nowe podatki już dużo bardziej.

      Usuń
    4. A najlepsze jest, że jeśli chcesz mieć gaz
      tańszy o 10% procent musisz złożyć pismo:
      że chcesz się rozlicza na bieżąco.
      Wówczas będziesz mógł skorzysta z obniżki.
      W przeciwnym razie będziesz płacił zgodnie z wcześniejszymi kontraktami!

      Pozdrawiam MJ!

      Usuń
  7. Jeszcze zacytuje, bo to trafnie oddaje perspektywy Polski na najblizszy rok jak nie dluzej:

    "W 2012 roku osiągnęliśmy maksimum liczby Polaków aktywnych zawodowo, pisałem o tym niedawno. Od 2013 roku będzie zjazd w dół. Do tego mamy jeszcze zjazd w dół w innowacyjności. To skąd ma się wziąć wzrost gospodarczy. A wiem, rząd stworzy 400 tysięcy miejsc pracy. Mam nadzieję, że to nie oznacza, że liczba urzędników wzrośnie z 450,000 do 850,000, a ich pensje będą finansowane z mandatów. Za taki wzrost dziękujemy.

    Oczywiście Polacy się o tym nie dowiedzą w głównych wydaniach dzienników, bo będą karmieni analizą tego co robi mama Madzi czy Tadzia wszystko jedno, albo co powiedział celebryta który jest znany z tego że jest znany."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz mi przypomina fakt jaki dzisiaj czytałem:
      że minister Boni (TW ...)zrobi cięcia w administracji -
      zwolni 1500 osób. Sukces!
      Większość będzie uważać, że zaczynają zwalniać "urzędoli" :)

      Pozdrawiam MJ!

      Usuń
  8. Za to Łukaszenka chce zwolnić 25% urzędników państwowych. Ach jaki ten reżim na Białorusi feeee. Nie ma zachodnich banków i korporacji, cały przemysł w rękach ludu i ludzie swobodnie sobie żyją i pracują. Oficjalne bezrobocie wynosi tam uwaga: aż 0,5 %. Oczywiście na tak bezczelne dane musiała zareagować nieomylna i wszędobylska UE która stwierdziła że według jej (kłamliwych jak mniemam) szacunków bezrobocie jest kilkukrotnie wyższe bo aż ... 4,5% !!! Toż to zgroza mości Panie !!! I do tego nikt nie emigrował jak z żydokomuszej Polski czyli ok. trzech baniek mieszkańców ... Takie moje spostrzeżenia. Nie dyskutujecie tu o rzeczach ISTOTNYCH tylko jak w medycynie o skutkach a nie przyczynach. Pozdrawiam Spinnakera01 bo wyczuwam że ma chyba najbardziej w głowie poukładane. Futrzak zadajesz dobre pytania - idź w tym kierunku. Njusacz tobie dziękuję że mam możliwość napisania tu czegoś od siebie - chociaż Twoja euforia odnośnie inflacji i druku pieniądza, cytuję "Japonię - bo tamtejszy rząd - wydaje się byc wyjątkowo zdeterminowany aby rozgrzac gospodarkę i wywowłac wreście inflację na CPI! ( kraj fundingowy przypominam!)" - jest frustrująca - czyż inflacja nie jest okradaniem własnych obywateli ? Jesteś za rabowaniem społeczeństwa ? I ta kolejna wypowiedź, jeszcze bardziej irytująca, cytuję: "Polska jest "zakładnikiem" sytuacji w Unii Europejskiej przypominam na marginesie". W pierwszej kolejności jako patriota uważam że Polska od nikogo nie jest zależna i nie powinna być. I nic do moich poglądów nie ma obecny ani poprzednie zdradzieckie rządy od czasów rządu Jana Olszewskiego. Po drugie - to właśnie my jako POLSKA obaliliśmy komunizm i proszę o tym nie zapominać. Skoro obaliliśmy komunizm to obalimy również zdradziecką strukturę jaką jest UE, głosząc prawdę o przyczynach jej powstania i zamiarów. To kolejny twór socjalistyczny któremu bardzo niedaleko do dyktatury. Jesteście zaślepieni pogonią za pieniądzem a nie zwracacie uwagi na rzeczy najbardziej istotne. Tusk pcha nas w objęcia potwora jakim jest UE a Wy mówicie "nie mamy wyboru" ?!. Co to ku...wa ma być ? Czy nie ma w Was już złości ? Sprzedajecie swoje dzieci ? Na przestrogę: Jak żydzi wsiadali do pociągów to myśleli że jadą na roboty. Jak wchodzili do gazowni to myśleli że idą pod prysznic. Na roboty już wyjechaliśmy ...

    OBSERVER

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele tematów poruszasz. Częsc z nich zasługuje na pogłębioną odpowiedź, niestety nie mam czasu. Dlatego w tej chwili tylko "prześlizgnę" się i liczę, że jak zapoznasz się z wcześniejszymi moimi komentarzami to będziesz miał mimo wszystko klarowny obraz.

      Białoruski temat:
      1. Polska wybrała w 1989/90 roku inną wersję transformacji niż Białoruś w końcówce lat 90tych! Krótkoterminowo patrząc poziom życia w RP jest WYŻSZY niż na Białorusi.
      2. Chce zwolnic? Czy może jednak MUSI zwolnic? Do tego przemysł w rękach ludu czy też "rodzynki" pod kontrolą rodziny Batki? Ludzi swobodnie sobie żyją czy też siedzą cicho i się nie wychylają?

      Euforia w moich komentarzach.
      1. Masz prawo do takiej oceny. Obawiam się, że mogłeś wyrobic sobie opinie TYLKO po jednym wpisie, a nie daj Boże po jednym komentarzu! Zapoznaj się z moimi wypowiedziami z ostatnich jeśli nie tygodni to chociaż dni. Euforii tam ciężko dostrzec...raczej realizm.

      Japonia:
      1. tak wygląda inflacja mierzona po CPI w Japonii ostatnia dekada+ https://pbs.twimg.com/media/BAM3607CAAAQGrr.jpg:large
      2. odszukaj we własnym zakresie dane dotyczące: a) wzrostu gospodarczego, b) deficytów i poziomu długu, c) poziomu stopy procentowej ( tutaj ten funding) i jej spredu do głównych walut, d) wielkości aktywów zagranicznych. Wszystko w tym samym zakresie czasowym.
      3. Następnie spójrz znowu na CPI i wyciągnij wnioski czemu służy DETERMINACJA nowego rządu. Zrozumiesz wtedy, że nie sa to działania sprzeczne z japońską racją stanu. Rykoszetem od tej próby dostac mogą rynki kapitałowe i WŁAŚNIE w tej kwestii pojawił się ten argument.

      Inflacja - okradanie społeczeństwa.
      1. Czym jest inflacja? W uproszczonym przypadku jest podatkiem nakładanym na osoby posiadające pieniądze! Czym różni się od innych podatków? Ano tym, że nie anonsuje go premier w zaprzyjaźnionej telewizji. W paliwie jest z 70% podatku, w WTK-ce chyba niewiele mniej - wskaż mi chociaż jeden swój piętnujący akurat ten rabunek komentarz.
      2. Teraz bardziej kanonicznie - czym jest inflacja? W starej szkole rozumiana była jako ZWIĘKSZENIE PODAŻY PIENIĄDZA. Oznacza to, że np w puli było 100M, a po roku 110M, przy założeniu że nie przybyło dóbr ( towarów, usług) to walka o podział tortu wywołała WZROST CEN czyli RABUNEK. I tutaj się z Tobą po części zgodzę. Po części bowiem postęp techniczy, mechanizacja, globalizacja sprawia, że dóbr przybywa - ostrożnie mówiąc - równie szybko. Tutaj należy powiedziec więcej ale nei mam czasu.
      3. W tej chwili kanonicznie uzywa się do opisu inflacji np. CPI, PPI, inflacji core itd. Te mierniki ułatwiają orientację na ile PANSTWO ( system finansowy) rabuje, a na ile jest to tylko SKUTKIEM złych zbiorów ( susza, pwoodzie, huragany) czy też innego szoku podażowego ( patrz ceny np. ropy, bawełny, cukru).

      Co do rabunku to sam sobie odpowiedz za czym kto jest. Bardzo niesprawiedliwe pytanie z Twojej strony!

      Usuń
    2. Miejsce i rola Polski
      1. Jako facet twardo stąpający po ziemi dostrzegam, że Polska NIC NIE MOŻE sama z siebie! Jest zatem zależna! Czy tak powinno byc? Realnie mówic - jesteśmy zbyt słabi aby byc lwem. Jedyne co możemy to byc lisem i robic swoje długoterminowo.
      2. Sytuacja Polski, w wielu płaszczyznach, jest zatem ZAKŁADNIKIEM sytuacji na ZAchodzie. Pisząc miałem na myśli gospodarkę ale rozszerzam po krótkim namyśle.
      3. Polska, Polacy - NICZEGO NIE OBALILI!!! Komunizm zwinął się sam bo oparta na absurdzie gospodarka nie dała rady zapewnic nawet podstawowych warunków do życia. Już szybciej się zgodzę, ze komunizm obalil Reagan i jego 16% stopy procentowe ( bankructwo Polski w 1981r zdaje się to jego sprawka), Papież i jego "jasna strona mocy" ( skutek próba zamachu). Radek Sikorski i jego afganska eskapada...
      3. Jeśli nie obaliliśmy komunizmu to tym bardziej nie damy rady EU! Spójrz:
      a) acta, b) unia fiskalna, c) jednolity patent europejski, d)zielone energie i inne tego typu wymysły związane z paktem klimatycznym, ipt, itd. Wskaż GDZIE polski rząd albo Polacy POSTAWILI się Bruxeli - KONKRET proszę!

      Zgadzam się z tym, że p. Tusk coraz bardziej stara się "oddac sie" i nas prz okazji w "ramiona...Angeli". Zgadzam się, że Polaków interesuej bardziej "jak oni się..." albo "kto kogu pokochał" czy "cha jak cha".

      TO CO PISZĘ to REALIA jeśli ich nie dostrzegasz to proszę "karty na stół".



      Usuń
    3. Bialorus najkrocej: mam tam rodzine i znam realia. Nie zamienilbym sie ;).

      Obligacje: IMHO skoro stopy procentowe (w skali swiata) juz za bardzo spasc nie moga, to obligi beda szly raczej w gore niz w dol. Znaczy nie kupowalbym ich obecnie, zwlaszcza ze z wyplacalnoscia emitentow moze byc roznie.

      Przyszłość: Cynik, ktoremu jakos sprawdza sie wiekszosc prognoz, obstawia w 2NN, jak on to okresla, Global Reset gdzies w drugiej polowie 2014. Pozyjemy, zobaczymy...

      Lew czy lis - of kors racja. Zeby ktos tak myslal...

      Usuń
  9. Bardzo dobry cytat i niestety prawdziwy. Trzeba uważać w obecnych czasach na doradców. Zawsze stosujmy zasadę ograniczonego zaufania.

    OdpowiedzUsuń