czwartek, 21 sierpnia 2014

Budapeszt nad Wisłą!

Nowy wpis. Raczej wpisik. Mimo to zapraszam.




Po pierwsze: "ach ten zły Orban i ci biedni Węgrzy".


Dużo mówiło się i nadal jest przekazywane w mediach nadwiślanskich, jaką to hekatombę składają Węgrzy, ze względu na swego Orbana. Tymczasem chyłkiem, boczkiem okazuje się, że: 


1. W drugim kwartale tego roku Węgry pod wodzą Viktora Orbana zanotowały wzrost PKB na poziomie 3,9 proc. – to najlepszy wynik od 2006 roku. Choć wiele reform wdrożonych przez rząd Fidesz poddawanych jest krytyce, obrany kierunek powoli zaczyna przynosić wymierne korzyści - pisze Maciej Jędrzejak, dyrektor zarządzający Saxo Bank Polska. 
2. Nieakceptowalna i – jak twierdzi Jose Manuel Barrosso – „zagrażająca demokracji” polityka fiskalna premiera Orbana, rozpędziła gospodarkę do niespotykanej od ośmiu lat prędkości, przy jednoczesnej redukcji poziomu bezrobocia. Według szacunków Eurostatu, odsetek niepracujących w państwie Madziarów spadł w marcu br. do 7,8 proc., co w zestawieniu z danymi za styczeń 2013 roku (11,2 proc.), niewątpliwie budzi podziw. 
3. Gdy Wam ktoś będzie mącił w głowach, że jest sługusem Moskwy, czy kogo tam jeszcze, to zdziwi Was zapewne to: Orban sprzedał Ukrainie 80 wozów bojowych (w tym tanków) po cenie złomu, posługując się jakąś firmą pośrednikiem z Czech (był protest MSZ Rosji w tej sprawie). Za to pro-ukraiński i wypełniony mężami stanu rząd RP pozwolił "zaaresztować" na polskiej granicy (Zosin, Hrebenne) hełmy i kamizelki kuloodporne z przeznaczeniem dla ichniej Gwardii Narodowej. I nie wiadomo kiedy zostaną wydane zezwolenia na przewiezienie tego "sprzętu" na UA! 



Wniosek: To jest właśnie różnica między realnym politykiem, który realizuje cele i interesy swojego państwa(co przy okazji p. Orban realizuje, tego of kors nie wiem, jeszcze), a kabareciarzami spod szyldu Peło.


Po drugie: "stop wariatom drogowym via PZU".

Zapewne zauważyliście, że PZU wszedł ponownie do rzeki pod nazwą "stop wariatom drogowym". Przypomnę dla zapominalskich: 

W 2007 r. "Kurski (Jacek, ten od "Dziadka w Wermachcie", czy od "Nocnej zmiany")  zaatakował Tuska w programie "Teraz my" w telewizji TVN. Jego zdaniem, afera zaczęła się od tego, że PZU wykupiło za 50 mln złotych billboardy na kampanię "Stop piratom drogowym". Później firma słowo "piratom" zastąpiła słowem "wariatom" i napuściła psychiatrów, by "zrobili z tego dym". Po proteście lekarzy PZU wycofała się z akcji, a billboardy za 3% wartości sprzedała firmie, której właścicielem jest syn Andrzeja Olechowskiego, byłego lidera PO. Potem na tych billboardach pojawił się Donald Tusk. Tak przynajmniej twierdzi Jacek Kurski."


Przez moment "afera bilbordowa"(kilka tych afer od 2007 r by się znalazło, prawda?) znalazła zrozumienie nawet w organach ścigania, i prasie, która informowała: 

"Po przesłuchaniu 13 świadków prokuratura wszczęła śledztwo ws. afery billboardowej. Podejrzewa, że PZU rzeczywiście nielegalnie sfinansowało kampanię Donalda Tuska. Rewelacje Jacka Kurskiego potwierdził jeden z byłych członków zarządu PZU, Włodzimierz Soiński - podały telewizyjne "Wiadomości". Zdaniem prokuratora krajowego, w PZU niszczono dokumenty dotyczące tej sprawy."

Ostatecznie (wydaje mi się tak na szybko bez grzebania po moim archiwum PRLuBis) p. Kurski jeden z procesów w tej aferze przegrał (aż sprawdzę)...tak i na...bilbordach musiał przepraszać tymi słowami:

Ja Jacek Kurski przepraszam Pana Cezarego Stypułkowskiego za naruszenie jego dóbr osobistych w postaci godności, czci oraz dobrego imienia swoimi licznymi, niezgodnymi z prawdą wypowiedziami sugerującymi, iż Pan Cezary Stypułkowski jako prezes PZU SA w 2006 r. uczestniczył w tzw. aferze billboardowej'.

Afery nie było...ale proszę mi wskazać, bo może ja już jestem na etapie takiego zarobienia, że nawet taczki nie mam kiedy załadować, tego typu głosy psychiatrów

"Podczas całego mojego życia zawodowego zajmuję się pomaganiem ludziom chorym psychicznie. Widziałam wielokrotnie jak poważnym wyzwaniem życiowym jest dla nich zmaganie się z zaburzeniami psychicznymi, dlatego ogarnęło mnie duże rozgoryczenie, gdy zobaczyłam kampanię "Stop wariatom drogowym (...)" 
doc. dr hab. Joanna Meder

psychiatra 
Koordynator Ogólnopolskiej Kampanii Zmiany Postaw wobec Psychiatrii "Odnaleźć siebie" 
Członek zarządu Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego


ale datowane na  A.D. 2014 r, a może faktycznie ich teraz nie ma? Jeśli nie, to całe to ówczesne wzmożenie czym było motywowane? 


Po trzecie: trwa dramat Ukraińców.

Tutaj nie będę ślizgał się po temacie ani kpił. Współczuję, bo gospodarka siada, "zielone ludziki" robią co chcą, Zachód klepie się po doopie, a ludzie giną. Napinki "naszych" nikt już nawet nie bierze pod uwagę. Jeśli znajdę czas i wenę, to opiszę, z tradycyjnie z takiej strony jakiej nie pokażą media.


Po czwarte: kupuj dulary:)
Ale w dłuższym horyzoncie niż do końca tego tygodnia.

---------------------

Myślę, że Wojtek, który sprowokował mnie swym komentarzem sprzed godziny, może czuć się chociaż trochę ukontentowany. Dziękuję też pewnemu Przemkowi, którzy mi ten Budapeszt nad Wisłą, co jakiś czas reaktywuje na innym forum.

Jeśli chodzi za kimś "coś", i chce to przegadać, to zapraszam do komentarzy, nawet jeśli w danym momencie nic się na blogasie nie dzieje. Komentarz zabiera minutę, dwie życia. Wpisik 5-10, wpis nawet godzinę, a tę trudno mi teraz wyskrobać w trakcie doby.

Przypomniałem sobie, niestety za późno, że na blogasie chodzą - równolegle - dwa mechanizmy komentarzy. I jeden "rozbija" drugi. Tzn powoduje, że one znikają. Dlatego jest funkcja "na ten drugi typ komentowania", - oczekuje na moderację -dzięki której ja po spostrzeżeniu "drugiego komenta" ręcznie przyklejam do "pierwszego". Taki plan. Niestety pod Ahimsą i NBP drukującym, zapomniałem i zaakceptowałem zamiast przekopiowac, i...zniknęły poprzednie. Szkoda. Trudno. Teraz będę pamiętał, a komentujących proszę o wyrozumiałosc jeśli ich wypowiedzi nie od razu są widoczne.