środa, 4 czerwca 2014

O kredycie we franku, o rocznicy

Dziś kilka szybkich njusów. Zapraszam





Pierwszy i najważniejszy - franek!

Poddaję do zastanowienia p.t. Zainteresowanym jak być może mogą uratować trochę swojego grosza. Njus przyszedł z Węgier. Mianowicie jeden z Madziarów uznał, że to nie fair, że przy zaciągniętym kredycie w CHF, on nie otrzymał ANI JEDNEGO franciszka do ręki, bo bank od razu przeliczył mu jego pulę na forinty po kursie kupna, a teraz nakazuje mu spłacać także w forincie, ale przeliczywszy jego zobowiązanie po kursie sprzedaży. Bank zarabia zatem na tzw spredzie aka różnicy kursu kupna/sprzedaży. 

Tamtejszy Sąd Najwyższy uznał: "Bank nie świadczy żadnej usługi, za którą mógłby pobrać w takiej sytuacji wynagrodzenie i nakazał zwrot (wstecznie) nadwyżki pobranej od klienta." (więcej info kliknij tutaj)


Druga sprawa - rocznica.

W sumie to w pierwszej chwili nie wiedziałem rocznicę "czego" dziś obchodzić mam?!!!

Dość trafnie wstrzelił się mój pogląd młody Wildstein, którego kilka myśli poniżej podrzucę:

4 czerwca 1989 w Polsce zaczęła się wolność?

-a 11 lipca 1989 SB morduje ks. Sylwestra Zycha.
-a Mazowiecki, po wielu naciskach, zgadza się na zniesienie cenzury dopiero w 1990
-a Wojska Sowieckie opuszczają Polskę w 1993


A najlepiej Maciej Stańczyk  





Następnie wpolityce.pl przypomniał mi, że 4 czerwca to także druga mniej chętnie pamiętana rocznica, tzw "nocnej zmiany", w której pewnym osobom/środowiskom udało się, uniemożliwić postawienie kropki nad i.




Uprawniony jest zatem wniosek, że to "coś", co dziś nakazuje mi się świętować, to mógł być (żargonem kolarskim) pierwszy(?) etap, a niestety wyszła meta. Mogła być radość z pamiętnego dnia, w którym większość Polaków pokazała "Płatnym Zdrajcom Pachołkom Rosji" drzwi wyjściowe, a jest niedosyt. Kolejny Grunwald aka niepełne zwycięstwo. 


Trzecia sprawa - obchody.

Polską część opiszę słowami - akademia rocznicowa. Ci z Was, którzy pamiętają takie wydarzenia ze szkoły za czasów komuny, niestety wiedzą o czym mówię. Taką właśnie wazeliną nas władze uraczyły.

Po latach zapamiętane zostanie z dnia dzisiejszego, to że p. minister Sikorski kolejny raz pokazał jaki jest "mały", oraz to, że maxyma Stalina - o wyciąganiu kasztanów z ogniska cudzymi rękami - wiecznie żywa. Niektórym jeszcze przez jakiś czas może i będzie się wydawało, że oto Nasz Wielki Brat zza Wielkiej Wody znowu jest naszym najlepszym przyjacielem, ale to nic bardziej mylnego. Wizyta p. prezydenta Obamy jest częścią ofensywy dyplomatycznej USA w tej części Europy, a wymierzona jest przeciwko Moskwie. Tak długo, jak długo Waszyngton będzie miał interes w popieraniu/poklepywaniu/rozgrywaniu/wykorzystywaniu Warszawy, tak długo będzie to robił. W momencie kolejnego resetu z Rosją, zostaniemy im oddani tak jak to było w Jałcie, czy aby nie szukać daleko, 17 września 2009 r. Ktoś z Was pamięta jeszcze co stało się wówczas i co nastąpiło po tym? 
Nie?Krótka pamięć zatem! Tym bardziej nie pamiętacie słów innego/poprzedniego wielkiego przyjaciela: "W. Brytania dotrzyma lojalnie swojego słowa" (W Churchill do prez W Raczkiewicza podczas śniadania w hotelu Claridge's, Londyn 26 VII 1943)

Dlatego też, dopóki za klepaniem się po.... nie pójdą czyny, to uprawnione będzie następujące podsumowanie:

Przywiózł obietnicę paciorków, podbudował samoocenę lokalnego kacyka i jego dworu, miło się uśmiechną i pojechał.

Róbmy zatem swoje!

ps. Średnia sprzedaż "Gazety Wyborczej" w kwietniu '14 spadła o 17,15 proc. rdr