czwartek, 11 października 2012

Krótko, zwięźle i na temat.



W związku z tym w co teraz jestem zaangażowany i jak to jest czasochłonne, to nie jestem w stanie opracować na akceptowalnym poziomie żadnych nowych blogowych textów. Dlatego też przez jakiś czas będę podrzucał zajawki tego na co w danym dniu trafiłem i w ewentualnych komentarzach ciekawe njusy nam się "same" rozwiną/wyklarują. Szybciej znajdę 5 minut nawet na rozbudowany komentarz niż godzinę, dwie na ciekawą analizę.



Raz w tygodniu postaram się aby pojawiła się notka posiadająca wstęp, rozwinięcie i zakończenie.




Zaczynamy od weekendowych:

"1/3 PL chce głosować na PiS! Głupi Polak po szkodzie a po prawdzie i przed szkodą głupi. Tusku, k..a, zrób coś! Obiecaj ludziom lody albo co".

Słowa powyższe wypowiedział i urbi et orbi przekazał PROFESOR Hartman w związku z pojawieniem się pierwszego sondażu, w którym PiSiaki przegoniły POwiaków co obrazowo wygląda tak:





Wstrząsnęły mną z dwóch powodów i nie wiem, który bardziej. Pierwszym jest ewidentna...pogarda w stosunku do urzędującego Premiera RP! Wiem, że to wpis twitterowy i nie może przekroczyć pewnej liczby znaków ale na Boga adresatem ich nie jest przecież pan Ziutek spod budki z piwem, a Donald Tusk. Czy faktycznie Premier poza "mydleniem oczu" publice i "obiecywaniem cudów" - w oczach PROFESORA, FILOZOFA i salonowego publicysty - do niczego więcej się nie nadaje? Nic więcej nie potrafi lub nie może? Panie Sorze - jeśli tak faktycznie Pan uważa - to czym tłumaczy Pan fakt przetrwania 5 lat na najwyższym stolcu władzy? Drugim jest...pogarda w stosunku do obywateli, mieszkańców Polandy!!! ( wzdrygałem się przed tym określeniem, ale prof. Hartman rozwiewa me skrupuły). Jeśli Tusk jako Premier może co najwyżej wykonywać imperatywy w stylu "Tusku musisz" albo "ku...rwa zrób coś", a jego realne działania to OBIECANKI, to za kogo nas mają ludzie pokroju "starszych i mądrzejszych" skoro "lody" wystarczyć mają do rządzenia nami? 

Na szybko po-spekuluję jednak chwilę dalej. Od nie wiem ilu lat w necie podnoszone są głosy o małej wiarygodności sondaży, które pewnym partiom "zawyżają", a innym po macoszemu "zaniżają". Tuż przed samymi wyborami ( dzień, dwa) "uaktualniają" się aby drastycznie nie różnic się od zbliżających się wyników co działa też jako starszak na elektorat - "wróg u bram" - tylko po to aby "już po" powrócić do "dołowania" i tak do następnych wyborów. Czy nie jest zatem dla Was zastanawiającym fakt, że oto ni z gruszki nie z pietruszki bo na 3 lata przed kolejnym plebiscytem aka świętem demokracji, publikowane są wyniki, w których PiS miażdży sądząc po panicznych bądź pogardliwych komentarzach jak ten prof. H.?! 
Odpowiedź, według mnie, znajduje się w mym wpisie sprzed miesiąca/dwóch: http://njusacz.blogspot.com/2012/08/panika.html 
Przeczytajcie podlinkowany tam text w kwestii "ataku wyprzedzającego OFE", zastanówcie się czy teraz Tusk nadal harata w gałę czy też intensywnie myśli jak tu pobawić się w Janosika (komu zabrac aby finanse publiczne nie upadły już za miesiac), następnie przypomnijcie sobie, że w 2010 kiedy przycinane były składki do OFE, Tusk widząc co się dzieje w mediach powiedział - "ktoś kur...wa przestawił wajchę". Na deser połączcie wszystkie puzzle w jeden obraz...widzicie ten strach w oczach? Toż to gra va bank.


Horror w Warszawie czyli...budowy metra cd. 

za: wpolityce.pl

To, że woda "niespodziewanie" przy wykopach w pobliżu Wisły wdziera się do tuneli i powoduje wielotygodniowy paraliż komunikacyjny to już przerobione, ale to, że kopiąc w spokojnej okolicy nagle zapadają się jezdnia i chodniki, a okolicznych mieszkańców ewakuuje się w związku z zagrożeniem to...chyba dobrze, że powoli kończą się pieniądze w budżetach ( samorządowych też) bo to co się dzieje w Wawie to scenografia do filmu grozy!

Aby pochwalić :) Dziś jeździłem trochę i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, że na jakieś 100/200 metrów przed zjazdem na ul. KEN w Wawie był świeżo postawiony kierunkowskaz! Myślę, że kosztował grosze w porównaniu do napraw szkód po horrorze, a jest bardzo użyteczny. To upragniony powiew CYWILIZACJI w grodzie nad Wisłą!


Zza Oceanem

Miała miejsca debata, w której Mr Czytacz aka Wielki Czarny Ojciec udowodnił, że Obama "jest goły" zarówno intelektualnie jak i motorycznie ( aż się rozmarzyłem, że może Minister Rostowski przyjmie moje zaproszenie na debatę
W jej wyniku to wszystko co zyskał urzędujący Prezydent USA dzięki wprowadzeniu QE3 ( początek września) jeszcze przed wyborami...to momentalnie stracił. 

Wykres ceny "akcji" szans na reelekcję Obamy na "giełdzie" intrade.com

Dziwnym zbiegiem okoliczności tuż zaraz "po" kompromitacji, BLS (ichniejszy GUS) opublikował informacje, że gospodarka pod światłym przewodem Wielkiego Czarnego Ojca pędzi i wygenerowała ponad 800K etatów, bezrobocie spadło, etc. I co? Ano dane zostały ZAKWESTIONOWANE i to przez ludzi pokroju Jacka Welcha, który napisał na Twitterze ( o kolejny!)  “unbelievable jobs numbers”. Rozpętała się burza, w której Jan Hatzius ekonomista GSu "niespodziewanie" - "nie kupił spisków", Keith Hall były komisarz BLSu poza obroną niezależności powiedział też coś ciekawego:“There’s nothing wrong with the numbers," po czym dodał “The only issue is the interpretation of the numbers. The numbers are what they are.” - liczby są jakie są! to ich interpretacja jest...dyskusyjna. Przypomniał mi tym samym, że w...lutym 2012 zaczepiałem Wojciecha Białka ( analityka, ekonomistę, blogera z CDM Pekao sa.) jakie jest jego zdanie na wypadek gdy okaże się, że oficjalne dane np dotyczące bezrobocia z USA okażą się sfałszowane. Jego odpowiedź: Rzetelna ocena wpływu tych wszystkich czynników w ostatnich latach wymagałaby napisania pracy na poziomie doktoratu. W czasie, gdy pisałbym ten doktorat rynek kilkukrotnie by wzrósł i spadł po kilkadziesiąt procent za każdym razem. Naprawdę - pomijając już fakt, że byłoby to nudne jak flaki z olejem - byłaby to strata czasu. 

Tak też podchodzę do tej "burzy" o prawdę statystyk w tej chwili. Zastawiającym jest to "wzmożenie czujności" w momencie REALNIE wpływającym na podjęcie decyzji mającej wpływ na miliony. Wcześniejsze odczyty, może mniej efekciarskie, także byłby podejrzane, a mimo to nikt nie zabierał głosu, a teraz… Zbliżające się wybory są zatem dużo istotniejsze niż to przewidywałem jeszcze latem na plaży w Jastrzębiej Górze.

Z całego piątkowego raportu o stanie rynku pracy za Wielką Wodą uważam , że warto odnotować jedną informację. Łączna liczba godzin przepracowanych w sektorze prywatnym przekroczyła wartość 3,85mld. Czyli tyle ile odnotowano w...listopadzie 2008r! Kolejny wzrost mdm ( miesiąc do miesiąca) daje także światełko nadziei, że konsumpcja odpowiedzialna za 60-70% PKB nie zaniknie i sezon wydatków świątecznych będzie udany.


Grecja

Wizytującą Helladę Kanclerz Merkel powitały gwizdy i hasła pokroju "córko Hitlera won".

za wiki



Tymczasem jedna z najbardziej popularnych w tej chwili miejscowych partii (Golden Dawn Party - nie wiem ją nazywa się w polskojęzycznych mediach) o tak zmyślnym logo wydaje się mieć dużo bliżej do Hitlera niż pani Kanclerz.

54% Greków nie wierzy żadnej partii! Ta w/w w wyborach czerwcowych miała 6% poparcia  teraz cieszy się 22% popularnością.



"Strzeżcie się Greków nawet gdy przynoszą dary"

Tylko klasyka może opisać to co tak naprawdę powiedział poseł PO Adam Szejnfeld:

Projekt nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków stanowi realizację postulatów zgłaszanych przez gminy. Nie wprowadza żadnych nowych podatków ani opłat. Samorządowcy wielokrotnie zwracali uwagę, że obecnie obowiązujące przepisy są nieprecyzyjne w takim zakresie, w jakim wprowadzają opłaty za odprowadzanie wód opadowych, które trafiają do kanalizacji. 
W skrócie: "Ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków stanowi, że „podatek od deszczu" można pobierać, ale jedynie za deszczówkę, która do kanalizacji trafia z „powierzchni zanieczyszczonych o trwałej nawierzchni". Są to m.in. parkingi, lotniska, tereny przemysłowe czy handlowe, a także np. wybetonowane podjazdy do prywatnych posesji." Dotychczas "Cwaniaki" odmawiający  płacenia tego podatku broniły się w sądach, że dach nie jest parkingiem... absurdem pachnie? ( ponieważ to bezpośrednio dotyczy Ciebie to tutaj więcej).

Najnowszy skandal w TOK Fm
"Szanowni Państwo,

pragnę przeprosić słuchaczy Radia TOK FM, a także osoby, które znają tę sprawę z innych źródeł, za słowa, które wygłosił na antenie Radia TOK FM piątkowy gość stacji, Rafał Betlejewski. Były to treści absolutnie nie na miejscu i gdybym miała świadomość, że w tę stronę pójdzie rozmowa, z pewnością w ogóle by do niej nie doszło. Gwałt jest jednym z najobrzydliwszych przestępstw, które zasługuje wyłącznie na powszechne potępienie, a na pewno, w żadnych okolicznościach, nie powinno być przedmiotem rozbawienia.

Jest mi tym bardziej przykro, że Radio TOK FM od lat walczy i pomaga słabszym i skrzywdzonym, chciałabym zatem za to, że bezmyślna wypowiedź p. Betlejewskiego została wyemitowana w naszej stacji, przeprosić również dziennikarzy i współpracowników Radia.

Z poważaniem, Kamila Ceran

Redaktor Naczelna

Radio TOK FM"

Pani Kamilo! - ZERO TOLERANCJI dla durni wzorujących się na "Mistrzach od cotygodniowego sushi" -  tak trzymać!!!




Na deser - "Za Tuska w budżecie pustka. Czy piraci drogowi i nieprawidłowo przechodzące przez jezdnię babcie uratują budżet?" 
Nasz Ulubiony Główny Ekonomista SKOKu, znowu w akcji!!!
"(...) kierowcy i babinki przechodzące nie po pasach mogą stać się podporą polskiego budżetu i widocznie zdaniem MF uratować finanse publiczne. W tym roku MF J.V.Rostowski zaplanował wpływy z tytułu opłat kar, grzywien, mandatów i innych dochodów nie podatkowych na 1,2 mld zł., ale już w budżecie  na 2013r. poszedł na całość i zaplanował je na kwotę ponad 20 mld zł.
To absolutnie szokująca, astronomiczna wielkość - karanie mandatami i grzywnami, z którego uczyniono jedno z głównych źródeł dochodów budżetu państwa. Niewiele to mniej, niż z podatku CIT czyli podatku dochodowego od firm działających na terenie kraju. Pomyłka, przerost ambicji nad treścią, absurd czy rozpaczliwa próba kreatywnej księgowości w greckim stylu."
oraz 
"Po wszechogarniającej inwigilacji Polaków – blisko 2 miliony podsłuchów rocznie, teraz zafunduje się nam totalną inwigilację kierowców. System kamer będzie nas śledził również na drodze.  Nie tylko kosztowne będzie rozmawianie przez telefon, ale nie będzie wypadało nawet podłubać w uchu. Będzie się to nazywać Inteligentny System Kompleksowej Identyfikacji Pojazdów – ISKIP, który będzie nas  i czesał i iskał  w podróży. Ten system właśnie powstaje w Instytucie Badawczym Dróg i Mostów – istna cudowna skarbonka. Nie mamy co prawda autostrad od granicy do granicy i dróg z prawdziwego zdarzenia, ale mamy już VIATOL i będziemy mieć jeszcze ISKIP."
Kończy w swoim stylu :
"Posłowie PO już złożyli projekt podatku od deszczu i deszczówki odprowadzanej do kanalizacji, liczony od powierzchni dachu – znów będzie „parę groszy”. Teraz czekamy już tylko na podatek od łysych i brodatych." ( całość tutaj




aaaa i jeszcze bardzo ważna informacja. Widziałem ją dwa dni temu na blogu ftalphaville


Dziś w języku polskim sprawę podnosi Rafał Hirsch - http://rafalhirsch.blogspot.com/2012/10/poczatek-konca-kryzysu-w-europie.html
W skrócie: jeśli odpływ "zaparkowanych" kapitałów z banków niemieckich będzie kontynuowany w kolejnych miesiącach to...może nie będzie tak źle!!! O tej nadziei więcej info może jutro.


update z 01:35

W związku z wygaszeniem od 1 stycznia 2013r. programu Rodzina na Swoim taki oto njus:

"Związek Banków Polskich zwraca uwagę na to, że nie jest niezbędne kontynuowanie programów podobnych do RnS (czyli bezpośrednich dopłat do kredytów) i ze warto by raczej zastanowić się nad wdrożeniem znanych w innych krajów rozwiązań, szczególnie tych, które preferują oszczędzanie. Sami z własnej nieprzymuszonej woli coś takiego napisali. Kto nie wierzy, niech sprawdzi sam. " Autor tej wypowiedzi to Sammler wypowiadający się na Forum Deweloperów Warszawa.




22 komentarze:

  1. Gdyby nie deszczówka w kanalizacji , to mielibyśmy smród w miastach. Zresztą wiele osób podlewa ogród wodą z wodociągu, a za odprowadzenie i tak płacą.
    W USA niedawno skazano człowieka na grzywnę i więzienie za zbieranie deszczówki.
    Podobnie jest z podatkiem od psów. Raz miasto sprzątało przy istniejącym podatku, potem się z tego wycofało wprowadzając obowiązek sprzątania, a teraz nie sprząta, a podatek bierze.
    Podatek od opadów jest tylko dla samej kasy, a nie w celu kompensacji kosztów. Ciekawe, gdyby średnia opadów znacznie zmalała, czy tez by obniżyli podatek?
    Ale gdyby rządy rzeczywiście troszczyły się o tę wspólną wodę i suszę na polach to powinny być zakazane niszczące glebę uprawy orkowe . Wodą jest nie tylko zwykła czysta H2O, ale także każde drewno, korzenie w glebie (hugelkultur), mikoryza , którą niszczą obficie sypane nawozy i orka. Więc, jeśli na swoim polu zakopię drągi drewna , gałęzie to łapię opady i zatrzymuję je u siebie ze względu na dużą pojemność wodną drewna. Zakopując celulozę zakopuję wodę i bezcenny CO2 – eliksir życia dla roślin, którego ,powtórzę, jest dla roślin za mało, co widać np. na połoninach . To samo dotyczy gromadzenia śniegu- jest to spowalnianie spływu, zatrzymywanie wody, tam gdzie spadła, jak najdłużej, żeby wykonała swoją pracę – zwykła permakulturowa praktyka. Dorzucę jeszcze, że monokultury uprawne, gleby bez mikoryzy zubożają atmosferę w jądra kondensacji pary wodnej – co może być jedną z głównych przyczyn suszy. W Polsce pylenie brzozy sprzyja majowym deszczom.
    Czy nadchodzi era wymiany płyt betonowych?
    http://www.norex-ogrodzenia.pl/betonowe/plyty_azurowe_meba.php

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawy komentarz! Dziękuję.

      Nie jestem agronomem ale dawniej mój dziadek mówił, że jak drzewa rosną przy miedzy to dobrze, bo dzięki nim pole się mniej wysusza przez wiatry. Nie wiem na ile to była tylko "wiejska filozofia", a na ile to prawda. Byc może coś przekręciłem bo minęło od naszej rozmowy lata...świetlne niemal.

      Co do podatków to dotknąłeś ich istoty. Zazwyczaj są bowiem wprowadzane w połączeniu z czymś ( sprzątanie po kupie) albo z przymiotnikiem - tymczasowy - i to na taki cel, że trudno polemizować. Następnie taktyką salami ( po kawałeczki) odcinane są zobowiązania na które zobowiązało się państwo/administracja, a często podwyższane należności od ludności/nas.


      Ta kostka - meba - to bardzo ciekawy wynalazek. W kwestii praktycznej jak radziłbyś utrzymywać trawę ( zwykła kosiarka wystarczy?)

      Usuń
    2. aaaa jeszcze słowo do kanalizacji. W miastach przyjmuje się, że tyle ile pobrałeś wody tyle odprowadziłeś i płacic za dostarczenie wody pitnej i ścieki na rachunkach. Tymczasem jakaś częsc doprowadzonej wody zużywana jest np. do podlewania przydomowych ogródków/roślinności. W tym przypadku zmiejszenie opłat wiąże się z ewidencją, a każdy licznik to...comiesięczna opłata abonamentowa:) jak nie kijem to pałką.

      Jaka była podstawa do zatrzymania tego "deszczownika"...higiena, epidemia, kwaśne deszcze?

      Usuń
    3. Kiedyś czytałem o hamerykańskich deszczownikach, bo to nieodosobniony przypadek. W kraju za wielką wodą, deszczówka jest własnością federalną i do jej zbierania wymagane są permity wszelkiej maści.
      http://cnsnews.com/news/article/oregon-man-sentenced-30-days-jail-collecting-rainwater-his-property
      Jeszcze większe kary otrzymał właściciel warsztatu samochodowego który zbierał deszczówkę z dachu i całej posesji.

      Dopiero co znalazłem twój blog a tu już wpis o braku wpisów :)

      Usuń
    4. Witaj zatem na blogu. Nadaj sobie jakiś pseudonim/ksywkę/imię i w miarę możliwości podpisz swój text na zakonczenie. Latwiej wtedy skojarzyc treśc z buźką ( nawet wirtualną) odnieśc się do tego co zostało napisane, czy też po jakimś czasie odnależc.

      Co do deszczowników to nie miałem pojęcia, że takie hece się odbywają!

      Bloga nie zamykam, po prostu zmieniam, na jakiś czas, koncept notek. Zamiast jednej analizy mniej lub bardziej pogłębionej będzie garsc njsuów albo ciekawych spostrzeżeń.

      Usuń
    5. Ciekawe że Rząd USA / i każdy inny /, nie wprowadził koncesji na korzystanie z energii słonecznej oraz do oddychanie powietrzem atmosferycznym. Może to też jest własność rządu federalnego/ ;)))

      Usuń
    6. "Nie bój nie bój! Wyłączą ci". Tak jak njusacz napisał, metodą salami. Pozwolenie tu, zakaz tam i ani się obejrzymy każda dziedzina naszego życia będzie regulowana - oczywiście dla naszego dobra.

      Z ciekawostek hamerykańskich to jeszcze grzywny i wyroki dla sprzedawców niepasteryzowanego (raw) mleka.
      I jeszcze z naszego podwórka, zakaz uboju gospodarczego - ręce w górę kto wiedział o takowym.

      Usuń
    7. @ makpfi

      oddychanie powietrzem? proszę bardzo - czy nie są nimi kwoty CO2? bezpośrednio NA RAZIE nie idą, ale krok po kroku...jeszcze za naszego życia.

      co do właśności rządowych...to deszczówka faktycznie wyrwała mnie z kapci...na polskim podwórku analogią jest prawo górnicze. Wszystko co jest mniej więcej pół metra pod warstwą gleby jest...PAŃSTWA i na jego wydobycie potrzebna jest...koncesja. Jeden z moich znajomych próbował obejsc przepisy bo potrzebował piasku, który zalegał u niego na działce...i zdecydował się na...STAWY!!! Bo w przeciwnym przypadku miał masę kłód pod nogami.

      Premier Tusk szuka rozwiązań które dadzą rozpęd do flaczejącej gospodarki...UPROSIC wszystko co się da( w ramach zdrowego rozsądku oczywiśccie)przemyśłec stronę dochodową budżetu państwa bo niejednokrotnie koszt ściągnięcia danin/wpływów są na znaczące i można optymalizowac dla obopólnej korzyści.

      @anonimowy - SAKRE BLE!!! toż to podstawa mojego żywienia...of kors poza parówkami:)

      Usuń
  2. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Kancelaria-premiera-odpowiada-sledczym-w-sprawie-Smolenska,wid,14999208,wiadomosc.html?ticaid=1f533&_ticrsn=3

    polanda, a konkretnie jej urzędasy kolejny raz zdała(li) egzamin - winnych nie ma, teraz jest cacy

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka kostka mogłaby bardzo poprawić bilans wodny i cieplny wysp ciepła ( miast), zmienić mikroklimat na korzystniejszy i obniżyć ilość wezwań karetek. Jeśli chodzi o koszenie , to myślę , że najlepiej posadzić tam ozdobne trawy nisko rosnące, takie niewymagające koszenia.
    Dodam , że maleje w ten sposób ilość użytego betonu.
    O szybkim spływie wody pisał na bezcennym blogu W. Majda
    http://permakultura.net/2010/07/24/wodny-paradoks-susza-po-powodzi-i-jak-temu-zapobiegac/
    http://permakultura.net/2011/04/21/co-to-jest-hugelkultura/

    OdpowiedzUsuń
  4. http://permakultura.net/2010/05/20/mala-erozja-wodna-maly-problem-duza-erozja-wodna-powodz/
    http://permakultura.net/2010/03/06/8-zasad-skutecznego-zbierania-deszczowki/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wątek poszedł w kierunku podatków, więc jedna uwaga. Wszelkie przepisy i podatki są zasadniczo po to aby kontrolować. Jeśli wprowadza się przepis to po to aby zmienić zachowania ludzi. Jeśli wprowadza się podatek to trzeba go jakoś uzasadnić propagandowo. Wedle danych z USA nie da się zebrać więcej podatków niż 20% PKB, czyli mógłby obowiązywać jakiś jeden podatek albo dwa, który by taką kwotę generował. Ale miałoby to istotną wadę - zniknęła by możliwość kontrolowania różnorodnych zachowań.

    Co do naszego rządu i tzw elity. Profesorowie są bardzo przereklamowani. Zastanówcie się, jak Niemcy weszli do Lwowa to zaczęli od likwidacji profesorów. To samo w całej GG. Czy sądzicie, że teraz miałoby to sens? Obecnie to już jest kompletnie pusty tytuł, nie znaczy nic więcej niż kierownik sklepu, albo dyrektor PGR. Aby zostać profesorem nie trzeba mieć, tak na prawdę, jakiś szczególnych kwalifikacji, wystarczy wytrwałość, a wszelka moralność jest raczej ciężarem. Nie ma się więc co oburzać na filozofa bo jest zwyczajnie członkiem tej samej grupy dresiarzy, która akurat jest przy korycie a dla niepoznaki zwracają się do siebie per premier, prezydent, minister... no i noszą drogie garnitury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wypowiedź w kwestii podatków. Bardzo dobre podsumowanie.

      Co do tytułów naukowych i szacunku im w pewnym sensie z automatu przynależnym to w ostatnich latach obserwuję inflację także i na tym "polu". Nie wiem czy jest to związane z powszechną i przymusową edukacją, która w jakimś stopniu obniżyła wymagania/poziom czy też to pokłosie rewolucji 1968r i kwestionowania "świętości". Byc może to także relatywny urodzaj profesur humanistycznych ( właśnie Hartman, Środa, etc), a ugór na ścisłych dziedzinach...Wiem, że tacy profesorowie jak Turski czy Heller nadal cieszą się estymą. Ale ich w mediach ze świecą szukać - może to jest właściwa przyczyna?

      Dzięki za wypowiedź. Zachodź częściej.

      Usuń
    2. No więc na dokładkę (stare ale jare)
      http://www.youtube.com/watch?v=lZtTOEa-Suk

      Co do powodów to wg mnie żadne z powyższych. Masowość w pewnym sensie jest dobra bo pozwala odłowić talenty, teoretycznie mniej się powinno zmarnować niż gdyby odciąć od edukacji całe grupy społeczne.
      Rewolucja 68r miała bardzo duże znaczenie ale głównie w dziedzinach humanistycznych (jednak w ścisłych łatwiej o dowód, że to co propagujesz jest bez sensu). Bardzo istotne było i jest za to istnienie uczelni typu Akademii PZPR, z której wypączkowało mnóstwo prywatnych szkół. To samo z wszelkimi instytutami marksismu-leninizmu, które dla niepoznaki nazywają się dzisiaj wydziałami zarządzania. Ta kadra istnieje i ma się dobrze no i produkuje absolwentów.
      Inne powody: ilość studentów na pracownika i sposób edukacji - teoria, brak praktyki, współpracy z przemysłem (którego też brak) i głównie uzależnienie dochodu uczelni od ilości studentów - efekt brak wymagań, nawet ścisłe kierunki obecnie kończą ludzie bez przygotowania.
      Ale chyba głównym problemem jest uczciwość, (plagiaty!), wykorzystywanie ludzi, lenistwo, marnotrawstwo... A więc te same sprawy co w innych dziedzinach życia.

      Usuń
    3. No proszę...prof. Turski w mediach odnaleziony:)

      Odławianie talentów...piękna teoria, która w dużych miastach byc może jest i prawdziwa. U mnie na bliskim wschodzie z 34 osobowej klasy matematyczno-fizycznej, z której połowę spotykałem wcześniej na olimpiadach fizycznych w podstawówce, po maturze na politechnikę poszło 2 koleżków i 1 na AGH...resztę zmarnowała "pani profesor", która bez zeszytu trzymanego na kolanach nie potrafiła prowadzić lekcji fizyki!!! Z całego ogólniaka tylko 1 dziewczyna ma styczność z naprawdę piękną fizyką jaką jest "opanowanie plazmy" i podróżuje po świecie gdzie dokłada swoją cegiełkę na JETach czy innych tokamakach bo w kraju...wicie, rozumicie ale jest dramat. JEDNA OSOBA! a liceum szczyciło się elitarnością i rzekomo nadzwyczajnym poziomem...moja szkoła wyższa, także w teorii najlepsza, to już całkowite nieporozumienie...ale o tym nie chcę mi się nawet pisać. Zresztą zabronione mi to zostało po pewnym incydencie na Senacie uczelni, kiedy próbowałem nieśmiałą sanację zapoczątkować. Odławianiem talentów? W porównaniu do czasów Janka Muzykanta niby można tak określić. Ale teraz przypomniałem sobie o takim ziomku jak Klemens Janicki bodajże ( do sprawdzenia bo pamięć nawet moja - zawodzi czasem). 1500 "któryś". Pochodził z biedoty wiejskiej i pasał krowy albo świnie, aż dostał się pod opiekę...ludzi kościoła, którzy dostrzegli w nim potencjał. Tak się chłopak wybił, że otrzymał we Włoszech wieniec laurowy za swoją twórczość...i weź mi proszę wskaż chociaż cień takiego wyławiania talentów w czasach współczesnych. Taki sukces obecnie.

      Podoba mi się Twoja diagnoza, w znaczeniu zgadzam się z nią. Kraj i zamieszkujący go ludzie potrzebują sanacji. Muszą uwierzyć we własne siły, zechcieć używać rozumu, przebudzić się z letargu.

      pozdro,

      ps. Czy ja już prosiłem abyś zachodził częściej? :)
      ps2. nadaj sobie jakąś ksywkę, pseudonim i na koniec wypowiedzi podpisuj. Wtedy łatwiej odnależc po czasie wypowiedz, odniesc się, przyporządkowac buźkę do textu.

      Usuń
    4. Co talentów to miałem na myśli inną sprawę. Przed wojną w PL na wsiach był inny program niż w mieście, nauka zajmowała więcej lat a miało się niższe kwalifikacje. Problemem tez było finansowanie nauki tych utalentowanych. Czasem się znalazł mecenas, czasem rodzina podejmowała jakieś wyrzeczenia (teraz to działa w Afryce) a inni po prostu musieli zrezygnować z nauki. Ale był jakiś zwrot z tej inwestycji. Teraz z kolei mamy nawet nadmiar absolwentów i w sumie ludzie bez uzdolnień wciskają się tam gdzie kiedyś byli tylko utalentowani. Jest tez dyskusyjne co jest najlepszym użyciem talentu.
      I to mamy np. w szkolnictwie każdego stopnia, wiec sytuacja, którą opisujesz jest normą. Nauczyciel to nie jest jakiś przewodnik, mentor a raczej fabrykant, co go tam obchodzi co z produktem się stanie jak już go sprzeda. No i jeszcze jaka praca wymaga jakiegoś szczególnego talentu? Teraz wszystko jest pospolite.

      Co do senatów i tego typu kawiarnianych gremiów. Przecież tam nie zapadają żadne decyzje. To są tylko ciała przewidziane przez prawo, na których się zatwierdza gotowe decyzje, oczywiście jednomyślnie.

      Tak, tak, już nie raz, ale nie chciało mi się kolejnego konta zakładać kolejnego aby komentować, ale zauważyłem wreszcie, ze można stosować konto wordpress.

      Usuń
    5. W kwestii przedwojennego sytemu edukacji to ciekawym jest dla mnie to co piszesz. Mam garść dowodów anegdotycznych ale całości nie mam bo nigdy nie interesowałem się tym tematem.
      1. Moja babcia skończyła 4 klasy, mój dziadek "aż" 7 ale te "wyższe" to chyba powojenne już. Nauka rywalizowała o czas z pracami polowymi i żadnych większych sukcesów na tej arenie nie osiągnęli. Z ich rozmów do dziś wyłania się za to UNIŻONOŚĆ przed osobami z wykształceniem. Ci, którzy "mają szkoły" są według nich godne piastować swoje urzędy, stanowiska oraz dobrze zarabiać.
      2. Dziadek mojego znajomego - tego od telefonu po "expose" p. Donalda - chociaż mieszkał całe życie na wsi to miał przedwojenną maturę. Czy faktycznie inny poziom miało szkolnictwo powszechne przed wojną na wsi? Trudno powiedzieć bo facet potrafił m.in. wskazać niepodległe państwa w Afryce ( coby nawiązać do tego co piszesz) w 19w ( zapytaj o to dzisiejszych absolwentów), DOBRZE orientował się w geografii, historii, literaturze, przedmiotach ścisłych jeszcze w latach 90tych! Może to wyjątek? Może to jednak probierz - matury - przedwojennej. Do tego dochodziła formacja patriotyczna ( partyzantka, przechowywanie Żydów z których jeden po wojnie zdradził go do UB, etc) to trudno o jakiekolwiek porównania ze współczesnością.

      Powszechność, koedukacyjność to, po namyśle, większa szansa na awans społeczny. To większe uniezależnienie się od "kaprysu losu", "poświęceń" rodziny ale i niestety równanie w dół! Inflacja ocen, wiedzy, tytułów, estymy. Odwieczne coś za coś. Utopią byłoby nawoływanie do przywrócenia elitarności i takich tam...jednak obecny system powinien EWOLUOWAĆ tak aby wychwytywać uzdolnionych dzieciaków już w klasach elementarnych. Byc może tak jest obecnie...ale na pewno nie na bliskim wschodzie, z którego się wywodzę.

      Nauczyciel...tutaj temat na elaborat raczej. Począwszy od upadku szkół pedagogicznych, zerowej selekcji kandydatów na kierunki nauczycielskie, haniebne pensje to trudno oczekiwać POWOŁANIA/talentu, etc, prawda?

      Senat...hmm może innym razem.

      Pozdro!

      Usuń
    6. Co do szkolnictwa, to mój dziadek był przedwojennym nauczycielem i stąd mam trochę źródeł co do organizacji i reform w tamtych czasach i po wojnie. Trochę informacji można też znaleźć na wikipedii:
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Reforma_j%C4%99drzejewiczowska

      Problem edukacji jest jednak zasadniczo inny, niż tu dotąd poruszaliśmy, a leży w samym jej fundamencie. Jaki jest cel edukacji? Są dwie szkoły - 1) rozwinięcie wrodzonych zdolności, ubogacenie życia jednostki 2) przygotowanie do pracy. Pierwszy można w uproszczeniu powiedzieć obowiązywał do rewolucji przemysłowej.

      Oczywiście w praktyce oba powinny istnieć obok siebie, bo w końcu jakoś trzeba zarabiać pieniądze. Problem polega na tym, że z punktu widzenia wielkiego przemysłu (takiego jaki był na początku XX wieku) no i państwa totalitarnego zbyt dobrze
      wykształceni ludzie i na dodatek myślący są niebezpieczni. Powinni być posłuszni i umieć tylko tyle co wymaga wykonywany zawód. Choć brzmi to dość spiskowo ale podwaliny pod takie szkolnictwo stworzono w USA w kręgach przemysłowców
      Carnegiego i Rockefelera. Przez system wspierania odpowiednich ludzi stopniowo w ciągu około 70 lat zmieniono cały system edukacji.
      Dopiero w tym momencie zaczęła się degeneracja szkolnictwa u nas. Tak na prawdę punkt zwrotny to lata osiemdziesiąte. Jednym z przejawów to nowa matematyka, która obniżyła umiejętności matematyczne. A resztę zrobiono już w ostatnim dziesięcioleciu.

      Jeśli to kogoś interesuje to powinien się zapoznać z wywiadami z Normanem Doddem i z Charlotte Iserbyt a potem poszukać dalej innych materiałów (jest kilka wywiadów tej pani i jej wykłady)

      http://www.youtube.com/watch?v=YUYCBfmIcHM&noredirect=1
      http://www.youtube.com/watch?v=ezTIYd5UFRY
      http://www.supremelaw.org/authors/dodd/interview.htm

      Usuń
    7. Hmmm coraz ciekawiej(!) ponieważ do opisu stanu współczesnego dochodzimy po tak diametralnie dwóch różnych drogach!!! Ja zakładam, że "edukacyjna inflacja" to tylko efekt dostosowania wymogów/poziomu do "materiału", na którym przyszło nauczycielom pracować po tym jak wprowadzono powszechność i koedukacyjność. Ty zaś wskazujesz na celowe i długofalowe działania, które ten "materiał" tak, a nie inaczej kształtują pod z góry zamierzony efekt. Nie rozstrzygam, nie mam wiedzy ( a dopiero nocą będę mógł w spokoju "obejrzeć" linki). Obie drogi wydają się być równie prawdopodobne, prawda?

      Na marginesie dodam jeszcze swój pogląd na edukację.
      Obrazowo jest to albo kielich albo ognisko. Kielich należy napełnić, a ognisko rozdmuchać aby buchnęło płomieniem. W obu przypadkach po przekroczeniu wartości granicznej nasz "materiał" sam już pragnie wiedzy, która albo z niego wypływa albo świeci jasno dookoła. Faktycznie jakoś mało tu miejsca na taśmę fordowską...

      Dobrze, że jesteś:)

      Usuń
  6. http://www.bankier.pl/wiadomosc/Odpowiedz-premiera-na-kryzys-inwestujmy-2655810.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę zgodzić się z cedrickiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tak całkowicie czy tylko częściowo...gdzie dokładnie widzisz problem?

      Usuń