czwartek, 8 września 2016

Matka Kurka "wypad pajacu"

Jakiś czas temu, gdy czasu na pisanie blogasa coraz bardziej brakowało, nosiłem się z zamiarem zamknięcia tej strony i wówczas pewnien czytelnik -  Seba - napisał mi: nie zamykaj, bo coś się stanie i najdzie cię taki wku...tzn. takie zdenerwowanie, że czas sam się znajdzie. Dziś jest ten czas. Zapraszam na nowy wpis.



Dawno, dawno temu...

Matkę Kurkę aka Kuraka lub MK "poznałem" w 2006 lub w 2007 r. , gdy mój przyjaciel ze środowiska antyPiSu zaczął mi przesyłać w ramach "czelendzu" jego wypowiedzi z Onetu, w których równał on równo z ziemią obu "Kaczorów" i cały ich projekt o nazwie IVRP.  Pomyślałem wówczas: inteligentny, dobrze poinformowany zakapior z dużym talentem do pisania...prywatna adnotacja: unikać konfrontacji! :) 
Podkreśliłem wężykiem - unikać - gdy w 2008 r. doprowadził do rozłamu na Salonie24 i wyprowadził(!) część piszących tam blogerów na swój własny portal o nazwie...Kontrowersje.net . Poszli za nim ludzie i z lewa, i z prawa, a on im dał wolność pisania! Po początkowym sukcesie i samozadowoleniu, zaczęło wśród secesjonistów dochodzić, do mniej lub większych niesnasek. Każdy z nich miał bowiem ambicję być Primus inter pares, a w połączeniu z raczkującym internetem/blogosferą i brakiem czytelników, którzy pozostali w większości wierni Salonowi (kto dziś pamięta/używa jeszcze Salonu24?), nie wróżyło projektowi Kuraka dobrze na przyszłość. Ten zaś robił co mógł starając się przyciągnąć widownie i nierzadko nadziewał się na wizerunkowe miny/pułapki zastawione przez tych, których "niszczył"...przypomnę słynny laptop bodajże z 2009 r.   Mimo to dotrwali razem aż do...Katastrofy Smoleńskiej z kwietnia 2010 r. MK dziś pisze o tamtym dniu mniej więcej tymi słowami: wstałem koło południa i widząc co się dzieje, doznałem szoku poznawczego, nie mogłem dłużej być tym, kim byłem. W wyniku tego przełomu z najbardziej zajadłego pogromcy IVRP stał się pierwszym "otwieraczem" oczu na patologię znaną pod nazwą "Zielona Wyspa". Niestety dla niego, okazało się, że spoiwem jego projektu, nie była wolność słowa, czy prawo do wypowiedzi, a...antyPiS. Opuścili go w zasadzie wszyscy. Facet się nie poddał, w dzień tyrał fizycznie, a wieczorami, dzień po dniu...pisał/komentował w zasadzie do szuflady. Jakimś cudem dociągnął do czasów, gdy internet trafił pod strzechy, gdy coraz więcej osób zaczęło poszukiwać alternatywnej informacji w stosunku do "całej prawdy całą dobę" łamanej przez "nam nie jest wszystko jedno"... W związku z tą woltą, "Swoi" odtrącili go, skazali na wyszydzenie lub zapomnienie. "Nowi" pokochali i dzięki nim Kurak powstał z popiołów. Napiszę w podsumowaniu kontrowersyjnie: "a swoi go nie przyjęli, jednak tym, którzy go przyjęli, dał moc".

Ponieważ "swoi" przyprawili mu gębę m.in.: biednego, chorego człowieka, do tego zawistnego gamonia bez szkoły, nieudacznika oraz lenia na utrzymaniu swojej żony (chociaż szydercom nie przeszkadza np. p. Kijowski jako szef KODu wot logika!), to przypomnę, że niemalże z tych samych ust przez lata płynęły tego typu słowa: młody, zdolny, wykształcony, utalentowany pisarsko, urodzony przywódca i organizator, do tego pracowity, chociaż...i tutaj moje...z następującymi defektami: ufny, prostolinijny, zawzięty, bezkompromisowy, niezrozumiały...osamotniony! Proszę to zapamiętać, bo w dalszej części wpisu się przyda.


A teraz coś o "świeckim świętym".

Biografia p. Owsiaka, szefa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, jest w zasadzie dobrze znana. Od lat jest postacią publiczną, wyznacznikiem pewnego stylu życia, animatorem pewnych zachowań. Nie jest moją intencją rozstrzygnięcie w tym wpisie kim on jest. Śledząc działalność p. prezesa wydaje mi się, że działa on "w ten kraj" na specjalnych prawach, dzięki temu, że jest w pewnym stopniu ikoną/dobrem narodowym tożsamym do p. Lecha Wałęsy. Przyrównanie do byłego prezydenta jest bez wątpienia trafne, ponieważ obaj bardzo dbają o to, aby w przestrzeni publicznej mówiono o nich dobrze, albo...wcale. Ktoś napisze coś nie "na kursie i na ścieżce", to może się spodziewać, z jednej strony wezwania do przeprosin w ramach ugody, a z drugiej...ataku/gróźb ich sympatyków. Czasem, gdy "drugą stronę" cechuje...nazwijmy to...przesadna pewność siebie oparta na jakiś apokryfach...to zanim się spostrzeże to ma proces, z korzystnym wynikiem dla w/w znanej osoby.

Aaaa coby była jasność, samo dążenie do oczyszczenia swojego nazwiska z zarzutów kierowanych przez mniej lub większych no-name'ów, nie uważam za naganne. Każdy ma prawo dbać o swoje dobro.


Starcie Dawida z Goliatem

Nie wiem, czym kierował się Matka Kurka, czy chodziło mu o "poszerzenie bazy odbiorców", czy o tak charakterystyczne dla niego "wyzwanie na pojedynek" celem sparingu/sprawdzenia się, w każdym razie ośmielił się w jednym ze swoich codziennych wpisów ze dwa lata temu, opisać działalność p. Owsiaka mniej więcej słowami:  król żebraków wykorzystujący i zasłaniający się dziećmi, który kręci z całą swoją rodziną lody na boku powszechnie szanowanej i znanej Fundacji aka WOŚP. 

W internecie zawrzało, bloger otrzymał masę hejtu (niektórzy bardzo/bardzo dosadnie mu pisali, co o nim myślą, lub co z nim zrobią za ten paszkwil na "świętego" - aż szkoda, że wówczas nie było modne zwalczanie hejterów) oraz propozycję ugody/przeprosin, która została przez niego odrzucona. Proces wydawał się być tylko formalnością. MK "odbywał" wówczas warunkowe zawieszenie kary w procesie dotyczącym poprzedniego swojego wpisu o znieważenie prezydenta Komorowskiego i premiera Tuska, finał konfrontacji z p. Owsiakiem mógł zakończyc się dla blogera nawet za kratkami! Tymczasem, w dwóch instancjach, p. Owsiak wygrał, ale...przegrał! Sąd skazał blogera za...wulgarny JĘZYK i dosadne porównania, nie za treść dotyczącą wyprowadzenia na boku kasy, którą uznał za uprawnioną!!! SZOK! Maszyna prawna, która działa od lat bez szwanku przegrała z...Piotrem jakimś-tam spod Biskupina. SZOK!!! 


Pokłosie

SunTzu(polecany w blogowej zakładce książki warte do czytania) radzi, aby do wojny dobrze się przygotować, unikać starć których wiadomo, że nie można wygrać,  poznając swojego przeciwnika, przejmując wzgórza, zdobywając sojuszników, wyprowadzając przeciwnika w pole. Tym którzy nie lubią/potrafią czytać, polecam film Kurosawy. Garstka obrońców INTENCJONALNIE robi "słaby punkt" w swojej bazie, bo wie...że tam rozstrzygnie losy starcia, gdy zaatakuje przeciwnik.

MK "wygrawszy" pierwszy proces "grzeje" przez jakiś czas nośny temat "uwłaszczenia Owsiaka na WOŚP", którego przez kilkanaście lat nikt nie śmiał ruszyc, chociaż danych ku temu, podobno było aż nadto. Niestety dla niego nie nauczył się, że po pierwsze: "odpowiednie rzeczy dawać słowa" zapominając, że w "ten kraj" pewny wyrok ma się tylko, gdy przywiąże się psa do drzewa w lesie, lub napisze "brzydkie słowo" w kontekście kogoś znanego, a lubianego. Po drugie, wydaje się, że sam(?) dał się wprowadzić w maliny w kolejnym temacie, który wydawał się prawdopodobny, a po trzecie kogo mógł, tego do siebie bardzo szybko zraził.

W jednym z kolejnych wpisów opisał (moje -w skrócie): jak to Owsiak zamiast zlicytować, sam poleciał na biletach lotniczych darowanych dla WOŚP do USA. Njus prawdopodobny, bo Prezes faktycznie poleciał do USA, ale...na zaproszenie tamtejszego biznesmena co zdaje się wykazano w sądzie zatem FAŁSZ...zatem Bloger PRZEGRAŁ...skoro WINA, to KARA...którą orzeczono na...10.000zł plus prawie drugie tyle kosztów procesowych, razem 19K jako zadośćuczynienie, coś tam próbował jeszcze zadziałać/odkręcić zgodnie z prawem, ale jak mówi polskie przysłowie...myślał indyk o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścieli. Owsiak zamiast wezwania do zapłaty z podanym numerem konta...wysłał do niego komornika, aby ściągnął zasądzoną mu kwotę. Egzekucja co do zasady, to extra 15-20% kosztu dla objętej nią osoby (tak na marginesie, zapamiętajcie, bo przyda się w dalszej części tego wpisu). Bloger widząc "kostuchę" w progu,  natychmiast wysłał pocztą przekaz i opatrzył go słowami..."Pierdol się".

W necie zawrzało. Mały, zawistny człowieczek, który opluł świętego, dodatkowo okazało się, że nie potrafi przegrać..."pierdol się", nagle zabolało wszystkich, których zabolało, bo to, że słów tych jako PIERWSZY użyc miał w zawoalowanej formie p. Owsiak względem Matki Kurki, to prawie nikt ze wzburzonych nie pamiętał.

"Bul dópy" oraz "brzydkie słowa", to była niestety dopiero przygrywka. Gdzieś tak koło południa następnego dnia po przelewie(czyli wczoraj) p. Owsiak urbi et orbi przedstawił swoje święte oblicze, do którego zresztą większość jest przyzwyczajona...ogłosił (mniej więcej sens) mianowicie, że odda całą "zdobytą" na Kuraku kwotę, jego...żonie, ale pod warunkiem, że ona SAMA DO NIEGO PRZYJDZIE! (czujecie to? facet ogłasza publicznie, że da nieznanej sobie kobiecie pieniądze, jak ta do niego przyjdzie!!!) Mało tego, aby pognębić blogera, opisał że w sądzie posiadł wiedzę, że ponieważ blogerowi w domu się nie przelewa, bo leń nie pracuje, tylko jest na utrzymaniu swojej żony, to ruszony sumieniem p. Owsiak miłosiernie ulży jego kobiecie trochę trudności tą darowizną. SZOK i po trzykroc SZOK!!! Skoro wiedziałeś p. Owsiak, że im się nie przelewa, to po jaką ...francę wysłałeś na nich komornika? Komu on był potrzebny? W imię czego?

Hejterzy/sympatycy WOŚP/celebryci zapiali z zachwytu nad "wspaniałomyślnością". Ci sami, którzy raptem dzień, dwa wcześniej gardłowali jaką niestosownością były zdjęcia aktorów filmu Smoleńsk na tzw. ściance...nagle wyzuli się z ówczesnej empatii!  Porażeni wielkodusznością, bo czymże innym?...jeszcze bardziej siedli na "biednego" Piotrka jakiegoś-tam spod Biskupina, bo on - zakała rodzaju ludzkiego(!) - nawet przy takiej ofercie nie potrafił pozbyć się swojego jadu, tylko banował i wyrzucał wszystkich, którzy mu nieśli dobre słowo od p. Owsiaka, mało tego! odważył się jeszcze odszczekiwać słowami: "Owsiak robi z was idiotów". Czym jeszcze bardziej nakręcił hejt na siebie.

Przyznam, że wczoraj byłem na MK tak zły, że miałem mu nawet za to co robił, napisać jego ulubione(?) "WYPAD PAJACU". Wyglądało bowiem, że stracił głowę, że na własną prośbę daje drugiej stronie podkładkę pod to, aby pokazywać go jako modelowy wręcz przykład na odstraszenie - zadrzyj z nami, to skończysz jak ten "Wariat ze Złotoryi" - tymczasem on w nocy jednak wszystko(no prawie wszystko) odwrócił! Publicznie podziękował za wspaniały gest p. Owsiakowi i polecił, aby całą kwotę darowizny, którą tamten chciał rzekomo poratować żonę/rodzinę blogera, przelał na konto chorego dziecka, które walczy o życie, a którym jakiś czas temu p. Owsiak miał się podobno zasłaniać medialnie, po czym je zostawił na pastwę losu. 

SZACH-MAT...napisałby każdy kto śledził zakończenie tej partii (będzie ich więcej, MK ma jeszcze chyba 3 procesy z Owsiakiem), gdyby tylko ktoś się ostał wśród sojuszników Matki Kurki, kto mógłby ten gambit opisać. 

----------------------------------------
 
Tak sobie a muzom dodam: czasy partyzantki się skończyły, za poważna wojna trwa, aby bez "wzgórz" i sojuszników ją wygrać. Druga strona bez wątpienia wyciągnęła lekcję z pierwszej porażki.

I jeszcze dodam, szukając informacji do tego wpisu wszedłem na portale sympatyków WOŚP i tam zachęcano wprost, aby wchodząc na portal Kontrowersje.net włączyć blokady/programy blokujące reklamy, aby nie nabijać kasy blogerowi. O tym co jeszcze pisano, aby na jego portalu/TT robić, to wstyd mi nawet było jak czytałem, a co dopiero teraz powtórzyć. W związku z tym rada...jak dziś, jutro, pojutrze wejdziesz na blog Piotra...kliknij sam z siebie w kilka reklam. 

Aaaa, Matka Kurka napisał też całkiem udaną książkę pt. "Berek". Pierwsza część jest trochę jak "Nad Niemnem"...ale dwie kolejne czyta się już całkiem sprawnie. Szkoda, że akurat ten jego "popis" nie dotrał do szerszego grona odbiorców, sporo ciekawych obserwacji, np "liczyli nas na wagony".


---------------------
Ponieważ nie wiem kiedy znowu znajdę czas, to informuję - za SIP'em, który mi zajawkę sprzedał -
Na stronie http://stopcenzurze.pl/  można pobrac najnowszą książkę Mariusza Zielke. Więcej w temacie napisał http://podtworca.blogspot.com/2016/09/ratujmy-mariusza-zielke.html
Jako zachętę przypomnę, to co sam Mariusz napisał u mnie na blogasie jakis czas temu ( 24 sierpnia 2012 14:07  - http://njusacz.blogspot.com/2012/08/dno.html )- (...)Tam, gdzie chodzi o finansowe machinacje nie ma prawicy, lewicy czy nie-wiadomo-czego-demokratów. Jest tylko kasa. Najwięksi przekrętacze "budują sobie relacje" zarówno na prawicy, jak lewicy, nie mówiąc już o środku.(...) 

Tyle z ogłoszeń parafialnych. Trzymacie się ciepło!