Nie wiem jak to wygląda u Was ale ja od kiedy pamiętam, to miałem
"skłonności" do znajdowania pieniędzy na ulicy. Czy to były polskie
"bilety" NBPu czy "zadrukowane papierki" innych nacji, czy
różnoraki bilon, to gdzie bym nie był tam coś znajdę - NAPRAWDĘ! Co ciekawe po
takim szczęśliwym farcie potrafiłem/fię wpatrywać się trotuar jeszcze
przez jakiś czas omamiony złudną nadzieją kolejnego trafienia. Niby jestem świadom, że "trafiło się ślepej kurze", że "nic dwa razy
się nie zdarza", że "nie zapracowałem na tę kasę", a mimo to sam siebie non stop mamię bo może "trafię" na następny uśmiech losu!
Nie wiem czy
naukowcy zbadali już ten psychologiczny efekt, czy też badania nad ludzką
naiwnością i chęcią łatwego zysku otworzą dopiero drzwi do miana "perły
polskiej nauki" komuś z Was. Co ciekawe badania nie muszą dotyczyć podnoszenia "grosza" z ulicy, a np. wiary w magię nazwisk na giełdzie, na nieomylność tego czy innego guru dającego swoje rady, podpięcia się pod "passę" w typowaniu zakładów u buków czy "życzliwości" pani czy pana w okienko czy na infolinii para/banku.
To podnosić z ulicy czy nie?
Zanim ktokolwiek "zrobi" magisterkę, dojrzeje do doktoratu, albo czasy dojrzeją do tego aby on otrzymał profesurę to skupmy się na tym podnoszeniu "grosza z ulicy".
Dla wszystkich nie powinno być tajemnicą, że odpowiedź czy schylić się po 1 grosz czy też przejść nad nim obojętnie nie jest jednoznaczna i zależy tylko od nas samych. Aby jednak pominąć dywagacje psychologiczne skupię się na czymś co jest pewne - na liczbach.
- Zakładam, że leży na chodniku 1 gr. Zakładam, że zarabiam 10 zł za godzinę. Wtedy: 1 złoty ma 100 groszy, 10 złotych ma ich 1000, a 1 godzina składa się z 3600 sekund. Z tego wynika, że 1 grosz na ulicy kosztuje mnie 3,6 sekund! Jeśli zauważenie, decyzja, schylenie się, powstanie trwa dłużej niż 3,6s to...faktycznie STRACIŁEM podnosząc z ulicy monetę! Do tego "zagraca" mi się kieszeń i dłużej będę poszukiwał w niej czegoś w przyszłości czyli STRACĘ jeszcze więcej!!!
- Zakładam, że ważę 70 kg, schylając się obniżę swój punkt ciężkości o 50 cm, grawitację ziemi mam stałą i wykonam to wszystko na sprawności energetycznej równej 20% ( tutaj dlaczego) to wtedy mój organizm wydatkuje koszt równy 0,41 calorii albo 1,72kJ. Dużo to czy mało? Opłaca się schylać czy nie? Ano okazuje się, że wszystko zależy od tego co spożywasz w diecie czyli czy tuczysz się pączkami po 8,36 kalorii za "grosz" czy też karmisz swoje ciało tylko truskawkami, przy których PŁACISZ za możliwości podniesienia "groszówki" swoją drogą energią. (ciekawe zestawienie kaso-kalorii)
- Okazuje się, że 15 minut "umiarkowanej aktywności" przedłuża życie o 3 lata ( tutaj zajawka). Czy umiarkowaną aktywnością można nazwać cały proces "podnoszenia z ulicy"? Jeśli tak to, w bardzo dużym uproszczeniu, za podniesiony z ziemi 1 gr otrzymam 12 sekund życia extra! Czy to nie extra?!!!
W oryginale opisany przykład składa się z 770 słów, a załóżmy że czytasz z prędkością 250 słów na minutę, do tego dojdzie zapoznanie się z oryginałem/inspiracją tutaj: http://what-if.xkcd.com/22/ (a jest to co-wtorkowa porcja abstrakcyjnych umysłowych rozważań, którą POLECAM) to okaże się, że czytanka o łatwym zarobku kosztowała Ciebie nawet 5 minut życia, czyli 300 sekund czyli...
Przemysł to zanim dasz się ponieść iluzji szybkiego lub łatwego wzbogacenia się nawet tak pewnego jak podniesienie grosza z ulicy.
Nie uwzględniłeś, że do takiej monety podniesionej z chodnika można dostać gratis gronkowca, jaja tasiemca czy psiej glizdy. Wtedy cały rachunek ekonomiczno - energetyczny się sypie. :)
OdpowiedzUsuńNo fakt...a co by było gdyby były na niej ślady po "perfumach i namiocie"? :) Przy tym cały "agrobomber" byłby małym brunonkiem...
UsuńOj oj :))))
OdpowiedzUsuńNie wszystko w zyciu da sie zwazyc/zmierzyc/przeliczyc. ZAKLADAM ze intencja autora bylo popelnic wpis humorystyczny :)
Ludzie lubia sobie dorabiac magie tam, gdzie nie maja wystarczajacej ilosci danych, badz nie sa w stanie zrozumiec tematu. Przy czym zawsze pamietaja sukcesy, a zapominaja o porazkach :)
Ludzie nie rozumieja tez, ze z przeszlych trendów np. na gieldzie nie da sie wyciagnac wiarygodnych wnioskow na przyszlosc - bo warunki i okolicznosci moga sie zmienic.
Ludzie zle tez rozumieja rachunek prawdopodobienstwa mowiac, ze jesli prawdopodobienstwo wylosowania jakiejs liczby jest jak jeden do miliona, to nie maja nawet co probowac, bo nie ma sensu. (w rachunku prawdopodobienstwa nie ma zmiennej czasu, wiec ta liczba moze byc wylosowana rownie dobrze dzis jak i za milion lat...i rownie dobrze przez tego, co wypelnial kupony przez 100 lat jak i tego, co wypelnil raz jeden tylko).
Dobre uzupełnienie. Dzięki.
UsuńWpis tylko pozornie prześmiewczy. Ta "groszówka" to synonim np. porady giełdowej w stylu "X mówi kupuj A to zamykam oczy i kupuję bo przecież ostatnio tak dobrze doradził na B". Łatwy pieniądz rozleniwia, ogłupia i w długim okresie KOSZTUJE nas więcej niż jest warty.
No cóż, co do schylania się po kasę znam opowieść sprzed wojny autorstwa mojej babki, gdy wracając rano z pracy zobaczyła na chodniku 10 gr, kawałek dalej kolejne i kolejne. Schylając się uzbierała z kilka złotych - sympatyczna kwota dla robotnika w tamtych czasach - aż z przerażeniem zauważyła, że "ścieżka" prowadzi ją do rzeki. Olała pozostałą kasę i czem prędzej pobiegła do domu. Mówiła potem, że to utopce mamiły ją w ten sposób ;)
OdpowiedzUsuńHehehe i ja mam od swojej babci kilka tego typu opowieści. Poważniej, WYJĄTKOWO trafnie odgadłeś co miałem w nocy na myśli pisząc ten wpis!
UsuńJeśli możesz zachodź częściej.
Jeszcze Ci powiem:)
UsuńW nowszych czasach ( kiedy ja byłem smarkiem) bawiliśmy się z chłopakami w ten sposób, że przywiązywaliśmy do portfela żyłkę i cały zestaw kładliśmy na chodniku/ulicy. Jakaż była zabawa gdy starsi niemal zabijali się aby tylko dorwac "uciekający portfel". Gdy w pogoni za nim dochodzili do naszych krzaków coraz sprzedawali nam trochę siniaków...
W polandzie na ulicy leży zdecydowanie mniej pieniędzy niż np w UK. Miałem odrębną "szufladkę" ;) na te znaleźne, zawsze jak się zbierał funt zamieniałem na jedną monetę - ostatecznie było ich 6.
OdpowiedzUsuńTaka dygresja; jeśli bierze się do ręki monetę jedno funtową czuje się w ręku pieniądz, po powrocie do polandy moneta jednozłotowa wygląda jak kapsel ;/, podobnie odczucie jest biorąc ją do reki.
Co do szczeniackich zabaw, z kolegami kupiliśmy sobie gwizdki, i jak ktoś przechodził przez ulicę gwizdaliśmy, tak jakby to była milicja, reakcje ludzi wynagradzały naszą pomysłowość i złośliwość ;), niekiedy ale rzadko i wzmacniały nasza kondycję ;) konkretnie zdolność szybkiej ucieczki ;>
z sukcesów matołlandu;
http://forsal.pl/artykuly/665171,dreamliner_nie_polecial_przez_problemy_z_podwoziem.html
a czego przepraszam się spodziewać jeśli nie wybudowano nawet hangaru na te samoloty oraz zaplecza remontowo-przeglądowego? Mają one być bowiem wykonywane w Belgii?
Bo w RP oszczędza się na wszystkim poza premiami i dobrym samopoczuciem oficjeli. "Rzeczy" nie zmienią się tylko dlatego, że wybory wygra ten kto ogłasza "zmianę". Samo się nie zrobi...
UsuńDo polskiego grosza i dwugrosza, a 5 groszówki chyba także - dokładamy - bo koszt mennicy jest większy od wartości nominalnej samej monety!
Ale czemu narzekacie? Teraz czas na kolejne doinwestowanie Lotu monetami "znalezionymi" w kieszeni wyborców, i zakup samolotu holowniczego. Na przykład skończenie tego drugiego: http://pl.wikipedia.org/wiki/An-225_Mrija
UsuńCzymś trzeba ciągać do Belgii te LinioweMarzenia.
Lubimy wychodzić przed szereg :D
Piotr K.
Czy pieniądze leżą na ulicy? Nie wiem. Z całą pewnością leżały na ulicach Neseberu w Bułgarii, w któreś tam wakacje mojego wczesnego dzieciństwa. Kiedy tylko zapragnąłem zjeść lody, kupić jakiś soczek czy owoce, wystarczyło rozejrzeć się trochę po chodniku i zaraz znajdowała się odpowiednia ilość stotinek. Aż rodzicie patrzyli na mnie podejrzliwie. Niestety było to doświadczenie jednorazowe. Po powrocie do kraju, uporczywe wpatrywanie się w trotuar nie przynosiło już tak rewelacyjnych efektów. I tak jest niestety do dziś.
OdpowiedzUsuńW takim razie dedykuję Tobie ten utwór: http://www.youtube.com/watch?v=EwprJw4uKNE
UsuńPozdro:)
p.s
OdpowiedzUsuńjak powszechnie wiadomo państwo nieustająco zdaje egzamin i odnosi sukcesy. Żeby się nie załamać i nie popłakać nad tym co matoł i jego banda wyprawia zwykle przytaczam jeden sukces dziennie, ale dzisiaj niech będzie i drugihttp://forsal.pl/artykuly/665229,jutro_otwarcie_kolejnego_odcinka_a4_prace_wciaz_trwaja_beda_ograniczenia.html
wydano miliardy żeby zbudować "autostradę"na której można jeździć 50 km/h. W sumie to jej nie zbudowano, bo będzie cały czas budowana.
Jak ją ci budowlańcy będą budować w grudniu, w śniegu i mrozie, z samochodami za plecami lepiej nie myśleć, ale to i tak nic w porównaniu z tym jaka będzie jakość;/ tej "autostrady"
UWAGA. Bardzo ważny njus:
OdpowiedzUsuń"For 1st time, large tanker sailed north through Arctic from Norway to Japan, cutting travel time by 20 days."
http://www.bbc.co.uk/news/science-environment-20454757
Globalne Ocieplenie wyjdzie nam tylko na zdrowie. To oczywiście mój subiektywny pogląd.
aaaa i drugi BARDZO WAŻNE spostrzeżenie:
Usuńhttp://blog.rp.pl/gursztyn/2012/11/27/i-po-co-te-klamstwa/
*Co ciekawe po takim szczęśliwym farcie potrafiłem/fię wpatrywać się trotuar jeszcze przez jakiś czas omamiony złudną nadzieją kolejnego trafienia......Nie wiem czy naukowcy zbadali już ten psychologiczny efekt *
OdpowiedzUsuń@Njusacz
Tak zwany odruch grzybiarza, w skrajnym przypadku skończy Ci się chodnik i możesz wpaść pod autobus.
@Edeq ze wsi
Dotykowo się nie zarazisz. A współczesnej groszówki nie ma co brać na ząb. złota raczej nie będzie.
Pozdrawiam
Caramba
UWAGA 3:)
OdpowiedzUsuńWczoraj/dziś, po "odzyskanej" przez p. H. -Rzepy- czas na przejęcie "URZ" z pracy zostali zwolnieni lub sami zrezygnowali w geście solidarności: Lisiecki (red. naczelny), Gabryel(zastępca), Karnowski(zastępca), Mazurek, Wildstein.
Ciekawi mnie jak zachowa się Ziemkiewicz i Łysiak.
RAZ się właśnie "sam wycofał".
Usuńhttps://pbs.twimg.com/media/A8zXYu-CcAAYFtr.jpg:large
http://www.facebook.com/cezary.gmyz/posts/523372787680957
OdpowiedzUsuńDzięki. Robię właśnie o tym wpis okolicznościowy.
UsuńDobrze napisane
OdpowiedzUsuńPieniądz to pieniądz i każdy nawet najmniejszy ma swoją wartość. Zawsze schylajmy się po lezące pieniądze bo co jeśli lezy na ziemi jakiś numizmatyczny okaz? Wtedy można minąć prawdziwe cudo, które w rękach kolekcjonerów może mieć gigantyczną wartość. Na stornie o numizmatyce http://www.skarbnicanarodowa.net.pl można poczytać sobie trochę więcej o starych monetach i o ich kolekcjonowaniu jeśli ktoś byłby zainteresowany.
OdpowiedzUsuńWWW
OdpowiedzUsuńStrona
OdpowiedzUsuńPage
OdpowiedzUsuńBloging
OdpowiedzUsuń