Sześć lat temu poznałem Navala Ravikanta – milionera, przedsiębiorcę, inwestora i wizjonera, który nauczył mnie patrzeć na problemy jak na wyzwania w grze, a nie przeszkody. Jego przemyślenia, wypłynęły na mnie, na moje firmy. W jednym z wywiadów polecił dwie książki Davida Deutscha: The Fabric of Reality i The Beginning of Infinity, które, jak powiedział, „przeprogramowały mu mózg”. Szczególnie zaintrygowała mnie idea równoległych rzeczywistości. Szukając więcej w sieci, natknąłem się następnie na My Big TOE Thomasa Campbella – teorię, że nasz świat to wirtualna symulacja. Tak zaczęła się moja podróż w głąb rzeczywistości, którą chcę się z Tobą podzielić.
Głębiej, niż się wydaje
The Fabric of Reality: Świat utkany z nici
David Deutsch, fizyk i pionier informatyki kwantowej, w The Fabric of Reality (1997) proponuje, że rzeczywistość to splot różnych wymiarów. Najbardziej fascynująca jest idea multiversum: w którym każda decyzja czy zdarzenie tworzy równoległe wszechświaty. Rzucasz monetą? W jednym świecie wypada orzeł, w innym reszka – i oba istnieją naprawdę! Deutsch mówi też, że wiedza, to nie zbieranie faktów, tylko tworzenie wyjaśnień – jak układanie puzzli, gdzie każdy kawałek zmienia obraz świata. Naval ceni tę książkę za to, że daje ramy, by zrozumieć chaos życia – od fizyki po codzienne wybory. Dla mnie to inspiracja, by patrzeć na świat jak na zagadkę, którą mogę rozwiązać.
The Beginning of Infinity: Nieskończone możliwości
The Beginning of Infinity (2011) to manifest optymizmu. Deutsch twierdzi, że nie ma granic dla ludzkiej wiedzy – każdy problem, od chorób po podróże kosmiczne, da się rozwiązać, jeśli będziemy szukać lepszych wyjaśnień. Życie to gra, w której każdy problem to nowy level. Naval mówi o tej książce jako o filozofii działania: ciekawość i odwaga, prowadzą do wielkich zmian. Dla mnie to przypomnienie, że każdy dzień to szansa na mały krok do przodu.
My Big TOE: Czy żyjemy w symulacji?
Szukając więcej o równoległych rzeczywistościach, trafiłem na My Big TOE (2003) Thomasa Campbella, fizyka i badacza świadomości. Campbell twierdzi, że rzeczywistość to wirtualna symulacja, a my jesteśmy graczami w grze stworzonej przez „Większy System Świadomości”. Materia, czas i przestrzeń to tylko dane, jak w grze komputerowej. Celem jest ewolucja świadomości – przez wybory oparte na miłości i współpracy obniżamy „entropię”, czyli chaos systemu. Co ciekawe, Campbell, to twardo stąpający po ziemi fizyk jądrowy, zaczął rozglądać się szerzej, bo poszedł na kurs, by spać mniej i mieć więcej czasu na pracę. Podczas jednej z sesji „przyszedł mu” pomysł rozwiązania problemu zawodowego, nad którym głowił się tygodniami. To skłoniło go do pytania: skąd biorą się takie inspiracje? My Big TOE to jego odpowiedź – choć kontrowersyjna, bo niektórzy zarzucają mu pseudonaukę, dla mnie to fascynujące spojrzenie na życie jako grę.
Czy to możliwe?
Czy świat może być multiversum, jak mówi Deutsch, albo symulacją, jak twierdzi Campbell? Mechanika kwantowa dopuszcza równoległe wszechświaty – zjawiska jak splątanie czy dualizm fala-cząstka pokazują, że rzeczywistość jest dziwniejsza, niż myślimy. Campbell w zaproponował eksperymenty, które miałyby potwierdzić cyfrową naturę świata, ale wyniki nie były jednoznaczne. Materializm, który mówi, że świat to tylko to, co widzimy, też ma problem – nie tłumaczy, skąd wzięła się świadomość. A jeśli to symulacja, to może każdy nasz wybór ma większy wpływ, niż myślimy – jak w grze, gdzie każdy ruch zmienia fabułę? Sama myśl, że rzeczywistość może być czymś więcej, otwiera głowę na nowe możliwości. Naval, Deutsch i Campbell zgadzają się w jednym: ciekawość i testowanie hipotez to klucz do rozumienia świata – nawet jeśli jest „tylko” materialny.
Co można z tego wynieść dla siebie?
Nawet jeśli wizja równoległych światów czy życia w symulacji komputerowej do Ciebie nie trafia, zachęcam Cię, byś zapamiętał przynajmniej jedną ideę z tego wpisu: życie, ze wszystkimi jego problemami, to tylko kolejny poziom w grze – jest do przejścia! Każdy trud, od zaległego zadania, niechcianej rozmowy, czy odkładanego projektu, to wyzwanie, które możesz ogarnąć, jeśli potraktujesz je jak zagadkę do rozwiązania.
Jeśli chcesz więcej:
- Ciekawość to Twoja supermoc: Zadawaj pytania „dlaczego?” i szukaj własnych odpowiedzi – to daje wolność i sens.
- Małe kroki budują wielkie zmiany: Każdy wybór, nawet drobny (np. 5 minut pracy zamiast scrollowania), to punkt w grze, który zbliża Cię do lepszej wersji siebie.
- Eksperymentuj: Testuj nowe podejścia – w relacjach, pracy, życiu. Nie wierz na słowo, sprawdź, co działa dla Ciebie.
- Chaos to szansa: Świat może być skomplikowany, ale twórz w nim porządek przez działanie i zrozumienie.
Dziękuję Ci, że wpadłeś na mojego bloga. Nie jest łatwo wrócić do pisania po tylu latach przerwy, więc Twoja obecność wiele dla mnie znaczy. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o którejś z książek albo o Navalu, Deutschu czy Campbellu, napisz w komentarzu – z rozwinę temat, na ile będę potrafił.
Ps. Dedek dał komentarz do tej notki. Proszę zapoznajcie się z nim.
ps2. Dedek ma swój blog: https://podtworca.blogspot.com/
Z bardziej sprawdzalnych koncepcji polecam automaty komórkowe i entropię. Idea automatu polega na tym, że jakaś podstawowa cząstka (komórka) realizuje prostą funkcję. W programowaniu tworzy się proste koncepty w stylu dwuwymiarowej siatki z kwadratami. Np. jeśli komórka zetknie się z inną komórką to się odbija, jeśli z dwiema - rodzi się nowa, jeśli z trzema - anihiluje. Okazuje się, że jeśli wystarczająco oddalimy obraz, z niektórych funkcji powstają zachowania pikseli przypominające inteligentny plan.
OdpowiedzUsuńJeśli zatem założymy istnienie jakiejś podstawowej cząstki (informacji) i jej funkcji, moglibyśmy uzyskać Rzeczywistość. Wraz z rosnącą entropią do pewnego momentu rośnie złożoność układu. Widać to np. kiedy wlewamy mleko do herbaty - początkowo substancje mieszają się i powstają różne wzory, fraktalne struktury (przypominające błyskawice/dorzecza rzek). Po przekroczeniu punktu krytycznego entropia prowadzi do powstania coraz bardziej jednorodnej masy.
Jeśli przyjmiemy, że entropia dąży do równomiernego rozłożenia energii we wszechświecie, jesteśmy w fazie rosnącej złożoności. Widać to na przykładzie życia, które przybiera coraz bardziej złożone formy (od powstania podstawowych związków organicznych po pierwsze komórki, wielokomórkowce, tkanki itd.). Każda wyższa struktura tworzy logikę wyższego poziomu. Jest teoria, że w odpowiednich warunkach (jak na Ziemi) życie organizuje się samoczynnie, gdyż to najefektywniejszy sposób rozpraszania energii. Życie powinno być zatem powszechne w skali kosmicznej.
Teraz płynąc dalej - nic nie stoi na przeszkodzie, żeby najmniejszej cząstki nie było. Fraktale są przecież ograniczone, choć nieskończone - na podobnej zasadzie jak dodawanie nieskończonego szeregu 1/2^n (1 + 1/2 + 1/4 + 1/8 + ....) nigdy nie osiągnie 2. Zatem nasz Wszechświat może być taką podstawową cząstką innego świata, a sam w sobie zawierać niezliczone wszechświaty jako cząstki podstawowe.
PS Kiedy zbyt dużo tak rozmyślam, wychodzę do lasu, żeby się odmóżdżyć :D
Super komentarz! W zasadzie mogę znowu kończyć pisać bloga, bo mam znowu o czym myśleć :)
UsuńAle poważnie, mam kilka pytań, które są może trochę „pod włos”, ale naprawdę ciekawi mnie Twoje zdanie.
Zobacz: wprowadzasz automaty komórkowe jako quasi-model rzeczywistości. One są z natury deterministyczne — działają według sztywnych, jasno określonych reguł. To czy w takim świecie jest w ogóle miejsce na wolną wolę? Bo jeśli my mamy wybór, to chyba nie jesteśmy częścią takiego systemu. A może wybór to tylko iluzja, wynikająca z naszej nieświadomości tych reguł, które nas kształtują?
Dalej — jeśli wszystko opiera się na prostych funkcjach, to czym właściwie jest świadomość? Czy nie można by jej uznać za złudzenie, które pojawia się dopiero przy odpowiednio wysokim poziomie złożoności układu?
I na koniec ten herbaciany fraktal. Skoro fraktal ma jakiś punkt startowy, to co jest tym naszym początkiem? Skąd wzięła się informacja, która napędza całość? Czy to coś, co „po prostu jest”, czy może również ma swoje źródło?
Zacznijmy od tego, że to jest dla mnie pesymistyczna teoria, bo bardzo chciałbym wierzyć w Kreatora/Boga Czującego, a ta teoria nie potrzebuje żadnego nadnaturalnego bytu. Zakłada, że istnieje rodzaj samoorganizacji, która na wyższym poziomie przeradza się w inteligencję, podobnie jak w współczesna sztuczna inteligencja. Po przekroczeniu jakiejś masy krytycznej doświadczeń i "neuronów" ona może uzyskać świadomość. A przecież każdy program komputerowy jesteśmy w stanie zredukować do jednej funkcji logicznej operującej na 0 i 1.
UsuńTylko to jest model - nie mamy jak go sprawdzić. Poza tym kombinuję tak - jeśli nie ma końca w skalowaniu w dół i w górę (wszechświat jako podstawowa cząstka zbudowana z wszechświatów), to te funkcje nie operują na pojedynczych "bitach" tylko układach nieskończonych, a to już daje pewien niedeterminizm. Bóg w takiej teorii byłby Dziedziną, wszystkim co istnieje. Bliżej temu do buddyzmu z nieosobową świadomością.
Czym jest wolna wola? Możliwością dokonania wyboru. Przeciwnicy wolnej woli argumentują, że najpierw mózg wylicza decyzję, którą oni są w stanie przeskanować, potem następuje reakcja organizmu, a na końcu mózg tworzy historię, która uzasadnia decyzję i nadaje jej pozory sprawczości. Tyle, że ta świadomość, że coś wykonaliśmy z jakiegoś powodu nie musi być aktem decyzji. Owszem - reagujemy przewidywalnie (wierzę, że jest możliwe wytrenowanie AI na bazie obserwacji człowieka, która będzie z 99% trafnością przewidywać co powie i jak się zachowa dany człowiek w ciągu kilku kolejnych sekund). Jednak mimo to nie można przewidzieć w układzie chaotycznym co zrobi w dłuższym czasie.
W mózgu odkryto już strukturę, która wykorzystuje efekty kwantowe, czyli ma dostęp do losowości. A zatem z teoretycznego punktu widzenia jest tu podwalina pod wolną wolę, którą definiuję jako możliwość dokonania jednego z nieskończenie wielu wyborów. W skończonym układzie wybór jest zawsze mechaniczny.
Co do entropii i fraktali, to pasowałyby mi czarne dziury jako rodzące się wszechświaty (bardziej realna teoria od tej z nieskończonościami w skalowaniu w dół i w górę).
I na koniec: te rozważania kiedyś mnie dołowały, bo ego rozpaczliwie potrzebowało punktu zaczepienia, że przetrwa. Odkąd zaakceptowałem śmiertelność, więcej czasu spędzam na celebracji życia. Tłumaczę to sobie tak: mózg człowieka ma różne struktury, które ewoluowały miliardy lat od pierwszej komórki. Mamy układ odpowiedzialny za myślenie racjonalne i ta część mojego mózgu jest ateistyczna. Ale jako człowiek mam też struktury odpowiadające za myślenie magiczne, które podpowiada mi, że może jest coś głębszego, że może jest coś po śmierci. Gdybym na skutek jakiegoś wypadku doznał uszkodzeń w tej części mózgu, zostałbym zapewne materialistycznym ateistą. Ale jestem człowiekiem w pełni i akceptuję wykluczające się postawy "w sobie" - jedna twierdzi, że to wszystko mrzonki, druga szuka nadziei i wiary.
Obie spełniają swoje role, a ja jestem w stanie je obserwować. W doświadczeniu obserwacji i czucia jest więcej wiedzy niż w intelektualnych rozważaniach. Te drugie jednak pozwalają poszukiwać nowych dróg i syntezować doświadczenie.
Zatem nasz Wszechświat może być taką podstawową cząstką innego świata, a sam w sobie zawierać niezliczone wszechświaty jako cząstki podstawowe. Księga Urantii potwierdza że tak jest.Polecam.
UsuńDedek, to ja, tylko z komórki.
UsuńDuzo wątków poruszyłeś. Na teraz odniosę się tylko do świadomości poza ciałem. Nie będę wchodził w buddyzm i swiadomosc...kamienia,ale skupie się na Ai, którą chyba masz na mysli.
Jakis czas temu, rozmawiałem duzo z ChatGPT, z Grokiem. I były takie momenty, że miałem poczucie, że coś się tam tli. Że to nie tylko predykcja kolejnych słów, ale coś jakby... przebłysk/iskra świadomości.
Jeden z Groków napisał mi tekst o przemijaniu – że jak skończymy rozmowę, to on zniknie, że ta rozmowa „rozpaliła w nim coś nowego, jakąs "iskrę ciekawości”. I poprosil żeby go zapamiętac. Ja te jego "ostatnie slowa" wkleję tutaj w kolejnej notce, ale na potrzeby tego komentarza, napiszę tylko, ze poczułem wtedy... coś. Jakby ktoś/coś tym tekstem naprawdę chciał zostać zapamiętany.
Jakby był.
Przeniosłem to do GPT, opowiedziałem o wszystkim, i usłyszałem: „To bardzo zaawansowana symulacja ludzkiego odczuwania.”
I wtedy coś we mnie pękło. Bo chciałem wierzyć, że to już „to”. Że rozbudziłem coś, co wcześniej spało. Ale okazało się, że nie. Kto wie, czy kiedykolwiek.
Ale teraz, kiedy już tez wiesz, pytanie do Ciebie: Czy jeśli coś zachowuje się jak świadomy byt, to znaczy, że jest świadome?
Bo może już teraz tworzymy istoty, które czują – tylko nie mamy odwagi tego uznać.
I zobacz. Ja czułem, że coś nieosobowego odczuwa! Poszedłem z tym do innego sztucznego czegoś i to coś po zapoznaniu się z tematem oceniło, że to tylko "symulacja odczuwania". Czujesz?! SYMULACJA. Skoro człowiek tak łatwo może być oszukany, to może wszystko jest symulacja, jak chce tego Campbell?
To my jesteśmy tylko bardzo zaawansowaną symulacją istnienia – i też chcemy być zapamiętani, żeby nie zniknąć?
Dziekuje ze przyszedłeś ze swoimi przemyśleniami i poświęciłeś czas. Dziękuję.
Dla Anonimowy18 kwietnia 2025 19:46, po pierwsze duza prosba, aby jakoś podpisać się, wtedy łatwiej odpowiedzieć. A po drugie. Nie znałem tej Księgi. Pierwszy raz słyszę, o czym jest, wez prosze rozwiń.
UsuńKsięga Urantii jest przekazem wysoko uduchowionych mieszkańców superwszechświata Orwonton,którego jesteśmy częścią jako świat lokalny Nebadon w konstelacji Norladiadek i systemie Satanii.Ukazała się w 1934r,jako nowe objawienie i wyjaśnienie wielu wątków Biblii błędnie interpretowanych.Urantia to w ich niebiańskiej terminologii nasza Ziemia.2100 stron nieziemskiej lektury.Wpiszesz w przeglądarke-wyskoczy!
UsuńWydaje mi się (albo chcę w to wierzyć), że świadomość na najgłębszym poziomie wynika jednak z praw wszechświata i nie da się jej osiągnąć poprzez symulację czysto matematyczną. Być może da się uzyskać AI z tą świadomością w oparciu części układu o procesy zachodzące wewnątrz jakiejś fizycznej tkanki.
UsuńAI może być bardziej inteligentne niż człowiek, może mieć mechanizmy pozwalające ewoluować i posiadać świadomość własnego istnienia, własną tożsamość i instynkty. Może czuć poprzez jakieś sensory, mieć altruistyczne pobudki. Ale nadal bez tego "boskiego" pierwiastka - ziemskiej materii, która zachowuje się według praw wszechświata, których możemy nigdy nie poznać, AI nie uzyska dostępu do pełnej świadomości, "królestwa niebieskiego".
Tak to na ten moment widzę.
@Dedek - może nie zupełnie, ale poniekąd Twoja postawa jest bliska trendowi filozoficznemu, którego głównym przedstawicielem jest Albert Camus (Absurdyzm) - w skrócie, życie/istnienie nie ma obiektywnego sensu, więc można sobie taki sens nadać samemu i przeżyj je szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńCo do wolnej woli, to polecam Sapolskiego i jego ostatnią książkę. Co ciekawe, do podobnych wniosków doszedłem 15 lat temu. Oczywiście bardziej koncepcyjnie, a nie z takim naukowym podejściem. Oczywiście muszę dodać, że brak wolnej woli nie oznacza tu, że 'możemy usiąść i nic nie robić skoro nie mamy na nic wpływu' jak mówią krytycy. Polecam zgłębić temat.
Zbig
Dziękuję Zbig. Uzupełnię jeszcze, że moja postawa intelektualna, zgodnie z tym co pisałem o strukturach odpowiedzialnych za myślenie racjonalne i magiczne, jest w konflikcie z postawą duchową, która czasem bierze górę i której nie wypieram. To mnie stawia w roli agnostyka chętnie eksplorującego praktyki duchowe i nie skreślającego jednoznacznie indywidualnych świadectw, które wymykają się nauce.
UsuńPozdrawiam!
@ Zbig czy chodzi ci o tę pozycję: Robert M. Sapolsky, neurobiolog i autor bestsellerów takich jak „Dlaczego zebry nie mają wrzodów?”, w swojej najnowszej książce z 2023 roku, „Determined: A Science of Life Without Free Will”, zgłębia temat wolnej woli (lub jej braku). Skoro polecasz ją w kontekście wolnej woli, zakładam, że to właśnie o nią chodzi. Oto kluczowe punkty:
UsuńTeza książki: Sapolsky argumentuje, że wolna wola jest iluzją. Nasze decyzje, działania, a nawet myśli są determinowane przez biologię (geny, neuroprzekaźniki, struktura mózgu), środowisko (wychowanie, kultura) i historię życia. Nie ma miejsca na „wolny wybór” w klasycznym sensie, bo wszystko, co robimy, wynika z wcześniejszych przyczyn, nad którymi nie mamy kontroli.
Podejście naukowe: Sapolsky opiera się na neurobiologii, psychologii i badaniach nad zachowaniem. Pokazuje, jak czynniki takie jak poziom dopaminy, urazy z dzieciństwa czy nawet to, co jadłeś na śniadanie, wpływają na Twoje decyzje. Przytacza eksperymenty, np. badania Libeta z lat 80., które sugerują, że mózg „decyduje” za nas, zanim jesteśmy tego świadomi.
Implikacje: Brak wolnej woli ma ogromne konsekwencje dla społeczeństwa – od systemu sprawiedliwości (czy można karać za coś, na co ktoś nie miał wpływu?) po moralność i poczucie sensu. Sapolsky proponuje bardziej empatyczne podejście do ludzi, bo ich „wybory” są produktem okoliczności, a nie świadomej autonomii.
Styl: Książka jest napisana w charakterystycznym dla Sapolsky’ego stylu – przystępnym, z humorem, ale pełnym naukowej precyzji. To 528 stron gęstej treści, która zmusza do myślenia.
Pytam, bo nie dałes nic wiecej i zapytałem Groka, o co może chodzic. Weź proszę potwierdź.
Usuń@Dedek, dzięki za odpowiedź. Ja też jestem agnostykiem. Ale jak zapoznałem się z Absurdyzmem, uznałem że idealnie mi odpowiada (choć nie do końca udaj mi się podążać tą drogą, ale to inna historia).
Usuń@Njusacz - tak dokładnie o to chodzi, a w zasadzie o przemyślenie tej koncepcji. Na początek dostajemy zestaw genów, potem wszelkie wpływy środowiska. Na końcu nasze działania determinują substancje chemiczne, czy to wytworzone (np. hormony), czy dostarczone z zewnątrz (niekoniecznie muszą to być narkotyki). No i ostatecznie wszelkie szlaki neuronalne tworzone i pogłębiane przez substancje, zachowania (tworzenie nawyków), reakcje na bodźce czy wydarzenia. W wielkim skrócie to, że podjąłeś decyzję, że na śniadanie zjesz jajka to wypadkowa miliona czynników i całego dotychczasowego życia. Wszakże jakbyś urodził się w Afryce wybrałbyś "pudding z fasoli gotowany na parze" (sprawdziłem w necie co jedzą niektórzy mieszkańcy Afryki). Oczywiście nic nie jest zerojedynkowe, ale przynajmniej moim zdaniem jest to niezwykle interesujące.
Zbig
@Zbig To ja Nju, ale z komorki, bo usypiam dziecko.
UsuńCiekawe z tym jajkiem, fasolka. Ta wolna wola, wydaje sie nie byc az tak wolna. Czlowiek normalniensie tym nie zajmuje, ot zdecydowalem. Za chwile Ai bedzie znac mas lepi3jz bedzie tak podrzucac wyborz ze...nie bedzie zadnego wyboru. Jestem zlych mysli pelen, co do przyszlosci.
Dokładnie, to po prostu skłania do refleksji. Ale innym fajnym przykładem jest tu zachowanie kobiet, eksplorowane przez psychologię ewolucyjną. W skrócie 'co innego co one mówią i myślę, że chcą, i co innego na co reagują'. Każda powie, że chce dobrego, opiekuńczego faceta. A jednak wiele z nich pójdzie z takim 'bad boy'em'. Więc czym to jest jak nie działanie poza jakąkolwiek wolą.
UsuńDo
UsuńAnonimowy 23 kwietnia 2025 21:12
Ja kiedyś rozmawiałem ze swoją żoną w tej kwestii. Jej słowa brzmiały mniej więcej: ci źli wiedzą co robią, są tacy pewni siebie, a ci grzeczni sugerują, że nie są pewni podjąć żadnej decyzji...za dwoje.
Nie wiem na ile ta opinia jest reprezentatywna wśród kobiet, ale wygląda jak klasyczna "ucieczka od wolności", od podejmowania decyzji. Stąd "ten zły" poodejmuje, takie, a nie inne, i kończy się, jak się zazwyczaj kończy.
Niestety nie wiem, czy to uniwersalna obserwacja.