Strony

środa, 24 lipca 2013

Polski Ronan Farrow?

Brawa dla tego, kto już "przejrzał" mojego dzisiejszego bohatera. Owacja na stojąco za zrozumienie "co autor ma na myśli" aka niech drzewa nie przesłonią Wam lasu!

Zapraszam na moją nową notkę.



Cudowne dzieci


W mądrych książkach zapisane jest (np tu kliknij), że cudowne dziecko to dziecko, zazwyczaj w wieku poniżej 15 lat, które w jakiejś wyjątkowo wymagającej dziedzinie uczestniczy na poziomie wysoko wykwalifikowanej osoby dorosłej. 

Tyle w teorii. W praktyce odwiedziłem tydzień temu znajomego. W sumie ta aktywność byłaby niewarta wspomnienia na blogu, gdyby nie fakt, że miałem okazję dłużej zabawić w towarzystwie jego syna - nazwijmy go Krzysia - który liczy sobie całe 2 lata i 4 miesiące. Chłopak płynnie wypowiada się w języku polskim, nie jest podatny na proste manipulacje, zna kilka wierszy i nie wstydzi się ich recytować, a piosenkę w języku angielskim całkiem melodyjnie potrafi wykonać. Do tego liczy bez pomocy palców, rozróżnia kolory, pamięta kolejność zdarzeń, itp, itd. 

Spotkałem jakiś czas temu SiPa z rodziną i jego bobas wyskoczył do mnie z...eurodolarem!!! 

Mój własny junior, który nieporadnie biega jeszcze z pieluchą między nogami, już latał samolotem, za najukochańszą zabawkę ma mój smartfon, tablet, pilot do telewizora. Nie zaśnie dopóki nie zabiorę go do auta i nie pozwolę samodzielnie zmieniać biegów (nie uczyłem go tego, zapewniam!) i pokręcić do woli kierownicą.

Teraz wszystkich w wieku 30+ proszę aby w myślach cofnęli się do czasów swojego dzieciństwa...



Zaborczy rodzice

Jak podaje New York Post z 19 lipca ( całość tutaj) bogaci tatusiowie i mamusie z NYC za 400 USD za godzinę wynajmują trenerów, którzy uczą ich dzieci jak mają się bawić z bogatymi rówieśnikami, dzięki czemu wzrosną ich szansę na dostanie się do elitarnych szkół.  

Tego typu zajęcia/szkolenia są dla wielu pociech niezbędne ponieważ ich młode życie podporządkowane zostało nauce np. języka chińskiego czy gry na skrzypcach, do tego stopnia, że nie potrafią już spontanicznie bawić się z innymi. 

“Dzieciaki kończą brzmiąc jak roboty" mówi Amanda Uhry z Manhattan Private School Advisors



Ronan Farrow 

Dwa tygodnie temu Krzysztof Kłopotowski napisał text dotyczący Woody Allena (całość tutaj), z którego zacytuję samą końcówkę: "Woody Allen jest wybrykiem natury, czy kultury? Ta wybitna inteligencja jest dziedziczna, czy skutkiem wychowania? Zanim nauka rozstrzygnie ten dylemat oddajmy cześć dziedziczeniu. Jego biologiczny syn z Mia Farrow przypomina półboga. Ronan Farrow, l. 26, był wysokim urzędnikiem departamentu stanu. A mając 11 lat poszedł do elitarnego koledżu Bard. W wieku 15 lat przyjął go wydział prawa Uniwersytetu Yale, ale on odroczył studia, żeby zostać doradcą (!) Richarda Holbroke, ambasadora USA przy ONZ. Był specjalnym doradcą Hillary Clinton do spraw młodzieży świata. Harper’s Bazaar mianował 23-letniego chłopca wschodzącym politykiem roku 2010. Na szczęście Ronan urodę odziedziczył po matce. Jeszcze się okaże, że nasz komik neurastenik zrobił nie tylko kilka świetnych filmów amerykańskich ale również prezydenta Stanów Zjednoczonych."

Strona US Departamentu Stanu (tutaj) czy chociażby poczciwej cioci Wiki ( tutaj) przykuwa wzrok m.in.: The Wall Street Journal, The Washington Post, The Los Angeles Times, The Boston Herald, The Atlantic, Forbes! 



Polska wersja 

Kilka dni temu od znajomego dowiedziałem się, że Polska ma kolejnego dwudziestolatka w rządzie. Jest nim p. Adam Malczak ur. 21 lipca 1992 r., który od 1 lipca 2013 zatrudniony został jako doradca w Gabinecie Politycznym MSW. Poprzednim rekordzistą, o którym pisałem np tutaj http://njusacz.blogspot.com/2012/06/w-przeddzien.html , był p. Michał Klimczak rocznik 1990. 

W przeciwieństwie do p. Farrow'a szybka kwerenda nie daje ŻADNYCH INFORMACJI kim jest nadwiślański 21 letni zdolniacha. Dopiero baza danych Biuletynu Informacji Publicznej, w części dotyczącej byłego MSWiA - http://bip.msw.gov.pl/portal/bip/2/20299/?poz=2 - uchyla rąbek tajemnicy! Przez który dostrzec można także jego kolegę, p. Pawła Polaka rocznik 1990. 

Kolejni młodzi, zdolni, (zakładam że) wykształceni ludzie w rządzie - SZACUN! Po zakończeniu służby publicznej będą mogli wpisać sobie ten okres do CVki tak jak p. Maya Rostowska http://creees.stanford.edu/content/recent-ma-student-profiles

Szkoda tylko, że wszystko w takiej partyzantce! 20+ letni młodzieniec w rządzie, to przecież jest coś! Ok, to powinno być COŚ! Dlaczego nie jest?


Komentarze (25)

Wczytywanie... Logowanie...
  • Zalogowany jako
Kiedyś klasa robotnicza ciężko pracowała, a klasa średnia się byczyła. Mówię serio, sto lat temu przeciętny adwokat w NY pracował mniej niż 20 godzin w tygodniu, robotnik około 50 - 60. Dzisiaj proporcje się odwróciły, to klasa średnia, chcąc utrzymać status, pracuje coraz więcej. Stąd też trening dzieciaków od najmłodszych lat, zwłaszcza że dzietność się zmniejszyła i już mając trójkę stajesz się głową rodziny wielodzietnej. Trzylatki uczymy angielskiego, pięciolatki chińskiego, przed dziesiątym rokiem życia grają w tenisa, ćwiczą karate, to w wieku lat dwudziestu załatwiamy im praktyki w ministerstwie :) Z punktu widzenia rodzica zachowanie racjonalne.
7 odpowiedzi · aktywny 611 tygodni temu
Tomek, dobrze że dodałeś ten "punkt widzenia rodzica", faktycznie jest racjonalny. Świat się nieustannie zmienia i samo utrzymanie mu kroku wymaga czasu/pracy/talentu. Poza tym wydaje się ( z punktu widzenia rodzica), że trzeba dotrzymac tempa z pozostałymi brzdącami, jeśli zatzymasz się, to zaczynasz się cofac, bo inni biegną non stop.

Mało tego, z pozycji dziecka, po latach of kors, także zaczynają takie zaborcze działania rodziców miec sens. Np. słuchałem jakiś czas temu jak Zbigniew Wodecki opowiadał, że za młodu miał obowiązek cwieczenia ze skrzypcami po kilka godzin dziennie. Wtedy buntował się, ale teraz na tzw starosc, wie że dzięki wówczas włożonej pracy ludzie mówią do niego teraz nie Zbychu, a p. Wodecki.

Na deser sprzedam tylko zajawkę, a co z punktem widzenia społeczności, która łożąc (płacąc podatki) na zatrudnienie tego typu młodych, zdolnych np do rządu, tak do końca nie wie, czy mają do czynienia z kumoterstwem/nepotyzmem czy też konkretny 20+latek, to faktycznie diament przeznaczony do obróbki w brylant? Dwa, dlaczego o p. Farrow mam 500K wyświetleń w guglu, z którym mogę sobie wyrobic zdanie czy jest tylko wytworem zaborczych rodziców, czy talentem pierwszej wody? Trzy, a dlaczego o p. Malczaku tak naprawdę nic nie wiadomo, poza aroganckim zapewnieniem ministra, że "mogę zatrudnić kogo chcę". To chyba nie jest TEN skok cywilizacyjny, jest?
Gdyby Pan Farrow nazywał się Smith, zapewne nie dostałby takiej posady, a tym sposobem kariera stoi otworem. Spójrz na system polityczny w Stanach, jest często kastowo-dziedziczny.
Z Wodeckim fajny przykład. Moi rodzice też mnie gonili do skrzypiec. Psioczyłem na to, drugi Wieniawski też ze mnie nie wyrósł, ale teraz sam zastanawiam się, czy moich dzieciaków też do tego kieratu nie zaprząc :) Łatwo jest nam iść drogą wyznaczoną przez poprzednie pokolenia, zwłaszcza jeśli zdajesz sobie sprawę, jak wielkim kopem dla mózgu to jest.

Kolonializm był napędzany także przez klasę średnią, która pragnęła stanowisk dla swoich dzieci. Każdy chciał zarządzać, nikt nie chciał stać przy taśmie. Tak samo dzisiaj każdy pragnie posłać dzieci na studia, mimo że budowlaniec zarabia lepiej niż przeciętny gryzipiórek w zarękawkach.

W zbiurokratyzowanym państwie etat w urzędzie centralnym dla pociechy to katapulta do dalszej kariery.

To, że w guglu masz 500k wyświetleń o Panu Ronanie może świadczyć tylko o tym, że jego rodzice w jego marketing włożyli już dużo zasobów od wczesnego dzieciństwa. U nas tak robi się tylko w przypadku dziewczynek, tatuś jest znanym politykiem/bogatym biznesmenem, a jego córeczka kręci tyłkiem tańcząc na lodzie, śpiewa, gra w filmie, projektuje fatałaszki, czy zgrywa gwiazdę komentując coś w telewizji śniadaniowej. Synków na salony wprowadza się tylnymi drzwiami, wedle zasady, że najpierw Rada Nadzorcza, jakiś seed fund, a dopiero potem światła reflektorów. Czasem synek zresztą jest sam sobie winien, bo np młodość spędzi w kiciu za handel narkotykami albo podpalenie.
Zachowując proporcję/skalę USA-Polska, trudno jest mi sobie wyobrazic sytuację aby totalne beztalencie, w które włożono miliony dolarów mógł otrzymac tak prestiżowe stanowiska jak doradca sekretarza stanu czy ambasadroda ONZetu! Mało tego, trudno mi sobie wyobrazic sytuację, w której doszłoby do tego typu kumoterstwa/nepotyzmu i pseudo brylant OSTAŁBY się na niesłusznie zajętym stanowisku. Przewiduję, że media tak długo drążyłby temat aż posypałby się dymisje prawie-że do samej góry.

To że włożono w p. Ronana sporo energii, pracy, pieniędzy, które w połączeniu z naturalnymi zdolnościami i koneksjami rodzinnymi umożliwiły mu taki a nie inny start, to akurat między nami nie ma polemiki.

To co mnie interesuje, to standardy SKOKU CYWILIZACYJNEGO nad Wisłą! Nie piętnuję rodziców, że mając możliwości wspierają swoje pociechy jak mogą. Raczej nie podoba mi się "system", w którym "zatrudniłem, bo mogłem". W spółce, firmie prywatnej - free will - ale na urzędzie, z moich podatków, to mnie to już boli w dwójnasób. A) płacę pansję za jakiekogś ( nie wskazuję Broń Boże!!! palcem!) nieudacznika, który tylnymi drzwiami się dostał do rządu i którego efekty pracy są ŻĄDNE, bo to są wtedy ZMARNOWANE MOJE PODATKI, B) przyjęcie bez konkursu, bez żadnej istotnego wpisu w cv, zabiera miejsce np. mojemu! i to mnei boli jako ojca, który nie mając koneksji życzyłby sobie UCZCIWEGO startu przynajmniej do urzędów.

ps. Jak byłem jeszcze w szkole, to pasjonowałem się historią pewnego 24letniego prezesa dużej spółki. Niedawno dowiedziałem się, że chłopak był tylko słupem, na nazwisko którego poszło kilka "wałków". Wyleczyłem się z zazdrości, mam poczucie swojej wartości, wiem co potrafią i czego mogę oczekiwac po "swoich ludziach", jedyne co podnoszę w tym wpisie:
1. inflacja "cudowności",
2. poszukiwanie standardów "skoku cywilizacyjnego".
Ale dlaczego to ma być beztalencie? To są inteligentni ludzie, trenowani do tych funkcji od dziecka.
Niesprawiedliwość może co najwyżej polegać na tym, że są tysiące bardziej inteligentnych albo pracowitszych.

Standardy skoku cywilizacyjnego nad Wisłą są jakie są, każdy to widzi. Gdzieś między zachodnią Europą a zachodnią Azją. Niektórzy zżymają się, że nie jest to standard RFN, niektórych cieszy to, że mogłaby to być Ukraina. Na pewno nie cieszy arogancka odpowiedź ministra, to w końcu nie jest jego prywatny biznes. I to powinno być napiętnowane z całą pewnością

Prezesi są często słupami. Ostatni przykład Marcin P., co to po żonie nazwisko przyjął :D
Dlaczego ma nie byc beztalenciem? Przecież o tych polskich Ronanach tak naprawdę nic nie wiadomo! Zauważ, że ja w tekście napisałem: młody (niepodważalny fakt), zdolny(z jakiegoś powodu trafił tam gdzie jest), wykształcony(przynajmniej mam taką nadzieję). Poza tym, NIC o koleżce/żach nie wiadomo!!! To, że są zdolniejści, lepiej przygotowani od nich, także zapewne jest prawdą. Szkopuł w tym, że poza znajomymi królika nikt o naborze nie wiedział, nie mógł wystartowac, zrobic konkurencji.

Co do SKOKu Cywilizacyjnego nad Wisłą, to najbardziej skompromitowała go chyba p. Grpnkiewicz-Waltz ze swoim prywatnym folwarkiem w Wilanowie, za 5 złotych. Arogancji pełne usta, w przeciwieństwie do szuflad pełnych ustaw. Ot, trochę się wyżalę, bo obiecanki cacanki, a człowiek durny jak zawsze.

Co do Marcina P. czy Ty tutaj przypadkiem nie przypominasz case tzw. Donald Gold? Jeśli tak, to 4 notki na ten temat napisałem pod roboczym tytułem "Gdzie jest Kaczyński".
Mówiąc "dlaczego ma być beztalencie" miałem na myśli amerykańskich Ronanów. W Polsce zbyt wielu rzeczy się naoglądałem, by wysuwać tak śmiałą tezę :)
"trudno jest mi sobie wyobrazic sytuację aby totalne beztalencie, w które włożono miliony dolarów mógł otrzymac tak prestiżowe stanowiska jak doradca sekretarza stanu czy ambasadroda ONZetu!"

Ee.. tego uhm... wiesz Njusaczu. A co powiesz na stanowisko pana G. W. Bush?
Doprawdy.

Na oslode powiem, ze jednak jesli zejdzie sie w USA do poziomu prywatnych firm nie jadących na kontraktach rządowych (jak Haliburton czy inne Blackwatery), to taki synek/corka bogatych rodzicow jednak czyms sie wykazac musi. Bo firme rozlozy.Niech bedzie to wykazywanie sie w dziedzinie marketingu i zlodziejstwa (jak Gates), ale W CZYMS.
tu jeszcze inne spojrzenie
http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/wychowanie-...

co do ministra i jego utrzymanka. jeśli to diament czystej próby to wypłynie na szerokie wody, jeśli nie to zatonie niebawem wziąwszy kilkanaście dobrych pensji i kilka premii. minister może ma dług wdzięczności, albo może podobnie jak kiedyś chodziły plotki o jednym pośle z prowincjonalnego miasteczka, który lubił chłopców i takiego sobie wziął na asystenta, po czym młody wyskoczył z balkonu podczas jednej imprezy połamawszy jedynie nogi, bo ... tak.
1 odpowiedź · aktywny 611 tygodni temu
Ciekawy komentarz, ciekawe informacje.

Z mojej perspektywy, szkoda nawet tych kilkunastu pensji dla potencjalnego nieudacznika, który po znajomosci/wdzięcznosci zapewnia sobie wpis doswojego cv. Raz zmarnowane pdoatki, dwa blokada miejsca dla prawdziwych diamentów, trzy wadliwe decyzje przez taką osobę wydawane, no chyba że ma od razu powiedziane: tu jest komputer, biuro, pracujemy do 4/5 proszę sobie i nam nei przeszkadzac.
Racjonalne, pod warunkiem że Twoja inwestycja Ci się zwróci przez szacunek oraz opiekę nad Tobą w wieku starczym.
Jeśli wylądujesz w domu opieki (nawet luksusowym), to znaczy że BARDZO źle zainwestowałeś.
1 odpowiedź · aktywny 611 tygodni temu
W powieści/filmie pt. "Noce i dnie" głównymi bohaterami są Bogumił i Barbara Niechcicowie, którzy mają troje dzieci. Bogumiła poznajemy jak ciężko pracującego faceta, który swoją uczciwością, zapobiegliwością, gospodarnością budzi szacunek niemal wśród wszystkich, z którymi się styka. Niestety skupiając się na pracy całkowicie "odpuszcza" wychowanie dzieci na żonę, a następnie na nauczycieli/szkoły. Mówiąc dzisiejszym językiem "inwestuje w dzieci", ale zwrot z "inwestycji" przynosi tylko jedno z nich.

Fikcja literacka?
Dzieci rodzą się mądre a potem idą do szkoły. Z dziećmi trzeba pracować. Każdego dnia. Wyniki zaskakują.
Ciekawy blog o edukacji dzieci: http://www.cyber-scholar.com
Tak się składa, że autor jest wnukiem pilota z dywizjonu 303.
A tu wyniki pracy z dzieckiem

drugi filmik: http://www.youtube.com/watch?v=XwinA3M1xyk

Znacie jakieś dziecko które by nauczyło się tego w szkole :)

A tutaj ciekawy film o człowieku który tworzy podstawy rewolucji edukacyjnej http://www.ted.com/talks/view/lang/en//id/949
Polecam poszukać innych wystąpień tego pana.
2 odpowiedzi · aktywny 611 tygodni temu
Bardzo dziękuję za wypowiedź.

Witaj na blogu, bo mam wrażenie, że wypowiadasz się po raz pierwszy.

Pozdrawiam.
To się nazywa "kapitał kulturowy" :)

Natomiast z tym treningiem od najmłodszych lat to różnie jest. Mam kolegę, który był tresowany od przedszkola. Za dużo, za szybko. Póki nie zaczął dojrzewać, wszystko było dobrze, ale odreagowanie w wieku nastoletnim było tak silne, że chłopak nie skończył nawet szkoły. Został niebieskim ptakiem, utrzymuje się ze zbierania złomu.
czy powodem nieopublikowania mojego komentarza z linkiem do deona był podpis anonimowy, czy coś nie tak było z komentarzem ?
2 odpowiedzi · aktywny 611 tygodni temu
Nowy system komentarzy chodzi od wczoraj, może to "jego wina". Ja nic nie blokowałem, serio. Jeśli już, to czasem usuwam jakiś komentarz, ale na 3000, które się tutaj pojawiły dotychczas wyleciało ok 30-40.
Z innej beczki

"Rząd kubański potwierdził, że ukryte na statku zatrzymanym w panamskim porcie Colondwa samoloty Mig-21 oraz elementy dwóch radarów systemu rakiet przeciwlotniczych S-75 to nie jest uzbrojenie sprzedane, ale "przekazane jako dar narodu kubańskiego dla narodu północnokoreańskiego"." Aż strach się bać, co też jeszcze naród kubański po garażach trzyma ;)
http://www.defence24.pl/kuba-nie-przemyt-korei-po...
2 odpowiedzi · aktywny 611 tygodni temu
S-75?! Mig 21?!!! To faktycznie chyba tylko hobbistycznie ktoś mógłby jeszcze teraz posiadac :)

Poważniej, Kubę znam bardzo powierzchownie, w zasadzie poza informacjami ze szkoły i opowieściami znajomych, którzy spędzali tam swoje wakacje, wiem mało-wiele. Wydaje mi się, że poza nowatorską miejscami służbą zdrowia oni tam mają co najwyżej takie Migi 21.

Z ciekawością poczytałbym coś o państwach karaibskich, ameryce łacińskiej. Czasem http://www.dzialzagraniczny.pl/ coś opisze ale raczej z pogranicza socjologii. Maczeta i Futrzak też dają pewnien ogląd na sytuację, ale generalnie duży niedosyt informacji, sensownych analiz.

Jeśli ktoś śledzi jakiś blog z tamtych terenów, albo dysponuje analizami, proszę o info, to od razu dorzucam do list blgoowych.
Z państw NATO Rumunia i Bułgaria używają do dzisiaj Dźwiny, a na "ołówkach" latają również Rumuni. Stare to, ale tanie w utrzymaniu. Chorwacja za remont i modernizację tuzina Mig-ów (w tym siedmiu własnych) zapłaci Ukraińcom 14 milionów USD. W skali nawet polskiego budżetu obronnego fistaszki.

O Kubie to możemy przy Cohibie porozmawiać. Polecam na samodzielny wypad (poza zorganizowanymi biurami podróży). Można spokojnie po całej wyspie pojeździć, na prywatnych kwaterach pomieszkać. Turystyczny raj (dla globetrottera)
Co za zbiego okoliczności! o 16:04 internetowe wydanie rzepy pusciło to:

( edycja komentarza o 18:28, po konsultacji z prawnikiem)

(...)
Chodzi o Michała Klimczaka, który w Gabinecie Politycznym Sławomira Nowaka znalazł się w 2011 roku, w wieku 21-lat. Zarabia tam 2.590-3.170 zł. W momencie objęcia funkcji był studentem Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW w trybie wieczorowym. Jak poinformował rp.pl rzecznik resortu Nowaka Mikołaj Karpiński, Klimczak pracował wcześniej w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, posiada także doświadczenie zawodowe z pracy w Biurze Posła do PE Rafała Trzaskowskiego. Przewodniczył też warszawskim strukturom młodzieżówki PO stowarzyszeniu "Młodzi Demokraci" oraz bezskutecznie startował w wyborach do Rady dzielnicy Białołęka. Uzyskał wtedy poparcie 175 wyborców.

(...)
Oznacza to, że on także, podobnie jak doradca Sienkiewicza Adam Malczak, nie spełnia standardowych wymagań kwalifikacyjnych do pełnienia powierzonej mu funkcji. W rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 28 marca 2000 r. w sprawie zasad wynagradzania i innych świadczeń przysługujących pracownikom urzędów państwowych zatrudnionym w gabinetach politycznych oraz doradcom lub pełniącym funkcje doradców osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe określono, że od asystentów politycznych ministrów wymaga się wykształcenia wyższego i przynajmniej dwuletniego stażu pracy. W przypadku Michała Klimczaka również obowiązuje "furtka prawna", pozwalająca kierownictwu ministerstwa na rezygnację z wymagań kwalifikacyjnych w "szczególnie uzasadnionych przypadkach". O uzasadnienie zatrudnienia 23-letniego studenta zapytaliśmy resort Nowaka, jednak mimo kilku ponagleń wciąż nie doczekaliśmy się odpowiedzi.
(...)

rp.pl

całosc:. http://www.rp.pl/artykul/738665,1032649.html

Wyślij nowy komentarz

Comments by