Tak w skrócie można podsumować progres "zimowej ofensywy" na Njusaczu w tym tygodniu. Mówi się trudno, i zaczyna od nowa.
Dziś nowy wpis, w którym m.in.- razem z p. Kluzik-Rostowską - przypomnę dawno zapomnianą pieśń.
Zapraszam.
Złote przeboje socjalizmu - "Do roboty!"
Pani Minister, która podobnie jak i ja, nie lubi słowa "ministra", udzieliła rano wywiadu dla Konrada Piaseckiego z rozgłośni RMF. Cały zapis ich rozmowy: http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wywiady/kontrwywiad/news-kluzik-rostkowska-nauczyciele-powinni-pracowac-dluzej,nId,1072394
Wśród poruszonych tematów znalazły się m.in.: 6 latki w szkołach aka ratujmy maluchy, przyszłość gimnazjów czy lekcji pt. "wychowanie seksualne".
Mnie jednak najbardziej zainteresował fragment dotyczący czasu pracy nauczycieli. Wygląda on tak:
-Nauczyciele będą dłużej pracować przy tablicy? (dziennikarz RMF)
-Nauczyciele powinni pracować dłużej niż pracują dzisiaj, ale ... (Pani Minister)
-Ile? Dzisiaj pracują osiemnaście plus dwa.
-Panie redaktorze. Kwestia jest nawet inna, dlatego że nauczyciele dzisiaj już mają zapisane, że powinni pracować do czterdziestu godzin. Tylko oczywiście różnie to wygląda. Przedstawię ten pakiet, możemy się spotkać raz jeszcze, jak będzie rozmowa o szczegółach.
-Ale rząd wielkości. Dzisiaj pracują osiemnaście plus dwadzieścia godzin, takich nauczycielskich. Ile powinni pracować pani zdaniem? 25, 30?
-Nauczyciele powinni pracować efektywnie do czterdziestu godzin tygodniowo.
Do roboty! - serca w górę, myślą świecić!
Raz! dwa! do roboty!
Czas brać kielnię w garść!
Był trud i nędza, był ocean łez,
I burzył serca rząd grubo napchanych kies.
Nie darmo lud przelewał krew.
Dziś hardo brzmi zwycięski śpiew:
Do warsztatów! Do warsztatów!
Trzeba krzywdzie stawić opór i kres!
Raz! dwa! do roboty!
Czas brać kielnię w garść!
Był trud i nędza, był ocean łez,
I burzył serca rząd grubo napchanych kies.
Nie darmo lud przelewał krew.
Dziś hardo brzmi zwycięski śpiew:
Do warsztatów! Do warsztatów!
Trzeba krzywdzie stawić opór i kres!
Pytanie dnia
Po tym jak z ust znikł mi uśmiech związany z antysocjalistyczną nostalgią, zacząłem się zastanawiać. Jak to po prawdzie jest z tą pracą nauczycieli? Faktycznie pracują tylko naście godzin tygodniowo? Czy też do brakujących 40h/tydz wlicza im się czas poświęcony w domu na sprawdzanie klasówek, kartkówek, dokształcanie się? Kto ustala ile czasu spędza nauczyciel pracując w domu i sumuje z pracą u tablicy? Jeśli ktokolwiek z Was posiada wiedzę w tym temacie, to zapraszam do komentarzy.
Ilustracja tygodnia
Skoro już pojawiła się idea dalszego kształcenia nauczycieli, to mam ciekawą ilustrację w temacie znalezioną na blogu Sierkowitza ( polecany był swego czasu na liście blogowej razem z Eine, Corrylusem, Tichym i Uni). Edit z 16:58 zapomniałem o Zbigwie a warto poczytać, co facet akurat w danej chwili myśli.
Bloger, będący w realu biologiem ewolucyjnym z porządnymi "papierami" na to co robi, kilka dni temu zastanawiał się głośno co leży u podstawy sukcesu polskiej młodzieży w światowych testach PISA. Bawiąc się/analizując upublicznione dane sporządził zestawienie pomiędzy wynikami dzieci, nauczycieli i wydatków ponoszonych na naukę. Efekty jego pracy przedstawiam poniżej:
Z jego obserwacji ( w uproszczeniu) wynika, że bardzo dobry wynik młodzieży "nie idzie w parze" z wynikami dorosłych, a tym bardziej z nakładami/inwestycją poniesioną na kształcenie młodych.
Idzie nowe?
Na podstawie tego co jest dostępne w metodologii badań, to trudno powiedzieć.
--------------------------
Skoro już jesteśmy w temacie edukacji, to przypominam o blogu Warsaw Dad'a - http://warsawdad.wordpress.com/ - na którym od czasu do czasu komentuję, of kors w języku polskim.
Bambarymal · 591 tygodni temu
Otóż 18 godzin nauczyciel poświęca na lekcje z dziećmi. Ile godzin dodatkowo spędza nad przygotowaniem się do zajęć, sprawdzaniu prac itp. to sprawa indywidualna nauczyciela (Ci od WF mają dobrze :) ) Więc nie da się wszystkich wrzucić do jednego worka, bo okaże się, że polonistka przy 40 godzin zajęć w tygodniu nie będzie zadawała wypracowań dzieciom do domu, bo kiedy ona to sprawdzi? Zakładając oczywiście, że przy większym etacie zwiększy się liczba klas, bo dzieci przecież to tez nie roboty i siedzieć w szkole po 40 godzin nie będą.
Do pracy nauczyciela często też dochodzą zajęcia pozalekcyjne, za które zapłata jest symboliczna, albo żadna. Czy nauczyciel przy 40 godzinach zajęć tygodniowo, do których musi się przygotować i po których musi uczniów rozliczyć będzie miał czas na takie zajęcia? Czy ktoś będzie chciał np. prowadzić kółko teatralne, robić scenografie, pisać scenariusze po 40 godzinach harówy? (kto nie wierzy, że praca z dziećmi to harówa niech weźmie 5 znajomych dzieci na wycieczkę na jeden dzień, a potem pomnoży wynik razy 5 i wyobrazi sobie taką pracę przez 5 dni w tygodniu).
podsumowując zwiększenie etatu pracy nauczycieli do 40 godzin uważam za idiotyzm, a w tym konkretnym przypadku za populizm
Njusacz 77p · 591 tygodni temu
Co do WFistów i ich zaangażowania pozalekcyjnego, to powinien się wypowiedziec ktoś po AWFie, bo może się okazac, że krzywdziwmy ich naszym słowem :)
szczurek.polny · 591 tygodni temu
W gimnazjum w Pikutkowie 12 klas "zużywa" tygodniowo 540 godzin przy tablicy. Aby dostarczyć taką "produkcję", szkoła musi zatrudniać 30 nauczycieli. Jeśli jeden nauczyciel by dostarczał 27 godzin przy tablicy tygodniowo, to potrzebnych by było ich tylko 20. 10 nauczycieli można by zwolnić, na 10 etatach można zaoszczędzić. Jakość co prawda spadnie, ale to nie istotne, bo pieniędzy nie ma. Tak na dobrą sprawę, to nie ma nawet na tych 20 nauczycieli.
Tak więc będzie wywalanie nauczycieli z roboty. Kto zostanie? Wcale nie najlepsi. Pomijając dobrze ustawionych to zostaną polonistohistoryk, biologofizyk i germanoanglista, a więc ci najbardziej uniwersalni. Wskazówka dla nauczycieli: nie chcesz wylecieć z roboty, to zostań "uniwersalnym" (albo wstąp do partii). Wąska specjalizacja i wysoki poziom mogą poważnie zagrozić karierze.
A kto winien? Tradycyjnie "fatalny stan finansów publicznych" i Kaczyński.
Njusacz 77p · 591 tygodni temu
Teraz w niektórych gminach ciężko jest nawet o jedną klasę! i to max 20 osobową! Ja widziałbym w tym szansę na SKOK CYWILIZACYJNY, a włodarze widzą zagrożenie i szykują się na "bilogofizyków"...
Co do "pleców" w zatrudnianiu, to nie wiem jak jest. Musiałbym zapytac aby się wypowiadac.
A wina...Tuska :)
ps. byłem na spotkaniu w sobotę z kilkoma osobami, które coś tam w życiu osiągnęły i coś reprezentują. Od samego początku testowałem ich dystans i poczucie humoru wrzutkami w stylu "czyja wina? - Tuska". Częśc oburzała się, protestowała, szukała usprawiedliwienia (!), lub brała mnie za...faszystę(!). 'Szkoda że nie pomyslałem wtedy, żeby Moją Kobietę namówic aby zrobiła wrzutkę o KAczafim i jego odpowiedzialności za wszystko. Ciekawie byłoby porównac zachowania.
Gość · 591 tygodni temu
Njusacz 77p · 591 tygodni temu
Dzięki za komentarz. Wydaje sie, że mogę już zaryzykowac postawienie hipotezy, że nauczyciele w RP (średnio licząc po specjalnościach/profilach i poziomach edukacji) pracują 40h tygodniu licząc czas dedykowany na szkołę+dom. Jak Pani Minister zamierza zatem przeprowadzic swoją quasi rewolucję? Kto zapłaci za "pracę domową" nauczycieli? Na jakiej podstawie?
Może to jest to tylko kolejna odsłona PRowej wrzutki obozu z coroczną "jesienną ofensywną ustawodawczą".
mosiek · 591 tygodni temu
@WarsawDad · 591 tygodni temu
Njusacz 77p · 591 tygodni temu
First half fhe day would be used for implementing of a new knowledge, then brake for cleaning heads, and after that tutoring. The open question is: will teacher have time for checking klasówkas and kartkówkas during this "after classes" or they would have to take it as their homeworks?
About gradmas and nieprzygotowanies I will reply on your blog, of kors po polsku :) I have new thoughts.
Thanks for leaving this comment! Your idea is worth my 'propaganda'. I do like this new school-day-plan.
-------------------------------
ps. dla osób tylko polskojęzycznych małe wyjaśnienie. Warsaw Dad w związku z propozycją/informacją o wydłużeniu dnia pracy nauczycieli, zaproponował, aby dzieci/nauczyciele faktycznie spędzali w szkole więcej czasu. Jego propozycję można streścic słowami: dzień rozpoczyna się tradycyjną nauką, później przerwa dla oczyszczenia głów, i po niej czas spędzony z opiekunem, aby dopytac, przejsc przez pracę domową, itp.
Jest to w moim odczuciu bardzo trafna idea! Jednak nie widzę jej wprowadzonej do szkół ponadpostawowych w których dzieci ( wróć - MŁODZIEŻ) już spędzają po 7,8 godzin dziennie.
Kwestię babcinych rad ( toczę z nim u niego na blogu dyskusję o tym czy babcie mają racje przesadnie dbając o dzieci) rozwinę u niego...po polsku.
Njusacz 77p · 591 tygodni temu
@WarsawDad · 591 tygodni temu
Njusacz 77p · 591 tygodni temu
2. New-day-order
Your idea for classes 1-3 is possbile because (I think) there are only one teacher. But problem starts with 4th grade. You said that your son has few teachers and about 10 diffrent classes. Maybe I am too overloaded at the moment but can not imagine how implement your idea for higher grades even at the elementary school. I will also try to reply to your comments at your blog, but latter.
ps. Glenn, I had (still having) a horrible day at work.
Njusacz 77p · 591 tygodni temu
Kontruje Tichy ( tak, tak, TEN Tichy. Wyjątkowo łebski facet)
@SIERKOVITZ
"Tichy
Nawet zanim tu przyjdziesz"
No, ładnie - robię za Czarnego Luda.
Takie diagramiki dają do myślenia, tylko niejasne, do jakiego. Poza tym, tworzą niezły "conversation piece"
Ja o PISA 2009 pisałem trzy lata temu:
http://okruhy.salon24.pl/120476,polski-uczen-pari...
i nie chce mi się obserwacji powtarzać, bo nie zmieniły się ani na jotę. Ja mam zwyczaj zaglądać do źródeł,zajrzałem wtedy, zajrzałem i teraz. Niestety, tylko tzw. "matematyka" jest dostępna na portalu PISA, do wyboru - po angielsku lub francusku:
http://www.oecd.org/pisa/pisaproducts/pisa2012-20...
Dlatego "matematyka" w cudzysłowie, gdyż to wcale żadna matematyka - ot elementarne rachunki czy geometria, a rzecz w rozumieniu zadań tzw. tekstowych. W w/w notce wspomniałem o tym - żadnego cudu nie ma, ani cudu gimnazjów (poza tym, iż w końcu chaos reformy się rozpłynął), ani nagłej erupcji zdolności.
Po prostu, więcej zadań podobnych się robi, i tyle.
Druga rzecz - to kontekst kulturalno-cywilizacyjny. Jak wiadomo, umiejętność stosowania logiki czy podstawych rozumowań zależy nie tyle od odpowiednich zdolności, ale od kontekstu (vide tzw. eksperymenty Wasona). Dwa zadania, logicznie i merytorycznie równoważne, inaczej są odbierane w różnych grupach, zależnie od "historyjki" za każdym.
Ten aspekt w notce i w komentarzach z 2009 też wychodzi.
Dalej - tzw. SES (a.ka. "Socioeconomic Status"), bardziej niż nakłady ma znaczenie - wśród tutejszych komentarzy ten aspekt się przewija...
Co jeszcze, aha - moja uboga stara notka, co to pies z kulawą nogą się nie zainteresował:
http://okruhy.salon24.pl/120817,polski-uczen-pari...
A przecież były tam "smaczki" - jak to ta mityczna, niby kryształowo uczciwa Finlandia oszukuje na PISA. Albo - afery z losowością (tamże).
PS. To zacukanie - ach, młodzi tacy zdolni, to czemu starzy tacy głupi - notka o podobnym wydźwięku, napisana przez niejakiego profesora, wisiała długo na SG. Owszem, czytałem, też komentarze. Ale nie dla mnie miejsce do komentowania. Ręce opadają, albowiem.
TICHY5.12 23:36
25115862
Darek Pryczek · 590 tygodni temu
Nie wiem jak inni nauczyciele, ale ja widziałem u mamy i jej koleżanek po fachu znacznie więcej niż 40h/tyg. Generalnie bardzo często jak obecnie odwiedzam wieczorem rodziców, to mama do północy sprawdza klasówki/kartkówki i widzę te grube stosy prac. Nawet czasem jej w tym pomagałem i wiem ile to roboty ;) Z tego co pamiętam, to coś takiego było prawie co drugi dzień. Typowy tydzień zaangażowanego nauczyciela to myślę bardziej 45-50h.
Oprócz klasówek, układania planów lekcyjnych itd są jeszcze przeciągające się notorycznie do 22 i później rady pedagogiczne, wywiadówki co miesiąc, nauczanie indywidualne, kiedy to nauczyciel musi dojechać do ucznia itd.
Owszem, są wakacje i bardzo ich zazdroszczę. Ale tak naprawdę wakacji jest może miesiąc niecały + ferie zimowe. Reszta wakacji schodzi na układanie planu lekcyjnego (bo pomimo 21 wieku nikt nie potrafi napisać programu komputerowego do układania tego, który nie robiłby kwiatków typu 4h matematyki z rzędu, albo WF o godzinie 18, więc układanie planów jest robione na zasadzie komputer+ludzie po nim poprawiający przez długie godziny).
Ponadto są wycieczki szkolne (wyobraź sobie wyjazd służbowy, tylko gdzie pracujesz 24h/dobę + ponosisz odpowiedzialność za grupę 30 niewdzięcznych gówniarzy nauczonych przez rodziców, że mogą robić co chcą, paląc fajki/zioło i pijąc wódę, a jak cokolwiek im się stanie, to możesz z miejsca stracić pracę i jeszcze być zlinczowanym przez rodziców).
Aha, jeszcze taki drobiazg, że wakacje może są, ale za to urlopu żadnego nie ma wcale. To naprawdę poważnie komplikuje sprawy, kiedy nie masz żadnej możliwości planowania urlopu i wzięcia dni wolnych, kiedy Ci to pasuje (bp Twój mąż może wtedy dostać urlop). A ferie zimowe masz z założenia tylko w "godzinach szczytu". Jak ktoś nie wie o co chodzi, to niech popyta co się dzieje np w górach w trakcie gdy warszawa ma ferie zimowe...
Oczywiście pensja nauczyciela jest tragiczna. Nawet nauczyciel dyplomowany, którym można zostać dopiero po dziesiątkach lat nauczania, zarabia jakieś śmieszne pieniądze. Nauczyciel na starcie ma tyle z grubsza co na kasie w Biedronce się zarabia. A musi wcześniej skończyć odpowiednie studia + studium pedagogiczne, więc wymagania odnośnie zawodu są większe niż wobec 99% obecnych, prawdopodobnie przebijane tylko przez lekarzy.
Podejrzewam, że zdarzają się nauczyciele wykorzystujący swoje przywileje do maksimum a nie dający wiele w zamian. Czasem od mamy o takich słyszę, ale to raczej rzadkość. Nauczyciele (w większości nauczycielki) same się nawzajem pilnują i takie czarne owce raczej odpadają. Po prostu za dużo przez nie pracy na tych odpowiedzialnych nauczycieli spada, by opłacało się szkole trzymać pasożyta. Większość się wystarczająco angażuje, także te 18h/tyg to w najmniejszym stopniu nie oddaje faktycznego wymiaru godzinowego.
Generalnie to z czym mamy do czynienia to klasyczne "dziel-i-rządź" - skłócamy społeczeństwo, niech się gryzę jedni z drugimi, łatwiej będzie nimi rządzić.